Mini art journal challenge – week 8

Nadrabiam zaległości, uzupełniam tematy których mi brakuje. W tej chwili pracuję nad tematem „Changes”, ale póki co wrzucam kartę numer 8. Bardzo pasuje, bo w tej chwili nie mam w ogóle czasu – na nic. Zdjęcie zegara z katalogu IKEI, dookoła niego wypisałam wszystko to na co nie mam czasu: ludzi, rzeczy, czynności. Marzę o wakacjach!

miss1.jpg miss2.jpg

Hello girls! I’ve caught up one more prompt. So this is my 8 week card „who (or what) do you miss?” I miss time right now, Oh, I miss it so much! I don’t have time for people I love, for my favourite pastimes, things and places. I dream about vacation! (this paper with spots I made myself using tea and photo of clock I took from IKEA catalog; I wrote around it all the things I want time for: people, animals, things, places and activities I love)

 

A propos: między innymi nie mam czasu na wyjazd na działkę – ostatnio widziałam orliki w pełnej krasie, teraz pewnie już przekwitły…

orlik.jpg orlik2.jpg

Urodziny

Tak, tak, Lucyna dobrze pamiętała – 23 maja obchodziłam urodziny. Niestety nie wypadły tak, jak sobie to zaplanowałam. Chciałam wziąć wolne i spędzić ten dzień po swojemu – czyli ryjąc w ziemi na działce, a wieczorem robótkując spokojnie w domu. Niestety z różnych przyczyn mój plan się nie powiódł, a w związku z pewnymi wydarzeniami – dzień nie upłynął beztrosko. Oczywiście martwi mnie też sam upływ czasu (starzeję się, tak, tak!), ale postanowiłam się nad tym nie zastanawiać. W każdym razie, mimo wszystkich tych rozlicznych kłopotów, dzięki moim bliskim przeżyłam kilka przemiłych chwil. Urocze telefony, wiadomości na gg z życzeniami, Mama, która przyszła z gotowym obiadem, koleżanki z forum Craftladies które licznie i ślicznie składały mi życzenia.

Niespodzianki – było ich kilka. Jedna z przyjaciółek obdarowała mnie wymarzonym grujecznikiem japońskim (który nazywany jest ciasteczkowym drzewem, bo gdy jesienią jego liście opadają, wokół unosi się słodki zapach pieczonych ciastek). Od przyjaciół z pracy dostałam gilotynkę do papieru (marzyłam o tym, bardzo przyda się przy scrapbookingu) i przepiękny, duży kubek z Duki. Następna przyjaciółka zrobiła dla mnie wielkoformatową odbitkę zdjęcia ze wspólnego wyjazdu, a Jej córeczka narysowała prześliczny portret swojego psa i gratis dołożyła cudną wycinankę (dziękuję Ci, Julciu!). Mój Krzyś ofiarował mi wielką pakę, w której znalazłam szkatułkę na biżuterię i wieszaczek z różanym motywem, książkę do mojej ogrodowej kolekcji, zestaw startowy fimo i prześlicznie pachnący peeling.

gifts.jpg

To zdjęcie moich prezentów – dziękuję wszystkim za pamięć, miłe słowa i wsparcie. Całuję!

Wróciłam!

Udany ale niezwykle męczący weekend – Zakopane jest przepięknym miejscem! Żałowałam, że byłam tam tak krótko i tak intensywnie – chciałabym mieć więcej czasu, żeby pooglądać spokojnie wszystkie te cuda. Jak zwykle bardzo ucieszył mnie też powrót do domu – home, sweet home :) Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej ;) W każdym razie cały czas wspominam uroki wyjazdu, jednocześnie rozkoszując się powrotem do ulubionych zajęć. Blogowe zaległości mam zamiar nadrobić w tym tygodniu. Tymczasem – moje fotki z gór.

okno.jpg

Tak, odbicie w tym okienku to ja :)

 

oscypek.jpg

Zasmakowały mi oscypki…

Konwalie

Kolejny tydzień zapowiada się niestety tak samo nerwowo jak poprzedni, na szczęście cały czas żyję jeszcze wspomnieniami przemiło spędzonego weekendu. Konwalie w pełni kwitnienia – znam pewne miejsce w lesie, gdzie rosną całe połacie tych kwiatów. Jak okiem sięgnąć – pod nogami dywan zielonych liści i wyłaniające się z pomiędzy nich kwiaty, których przepiękny zapach czuć już z daleka. To jeden z moich zwyczajów – zbieram wszystkie konwaliowe bukiety i suszę. Nabierają ślicznego kremowego koloru i stoją w glinianym dzbanku aż do końca zimy. Kiedy mam jej dość i nie mogę już doczekać się wiosny, palę w piecu całą wiązankę – na znak, że teraz kolej na żywe kwiatki.

W każdym razie teraz w mojej sypialni, w granatowym imbryku pyszni się wielki bukiet słodko pachnących kwiatuszków. Przesyłam Wam ich zapach razem z pozdrowieniami :)

bukiet.jpg

Uwielbiam pelargonie!

Kiedyś bardzo ich nie lubiłam. Wydawały mi się jakieś takie sztywne i sztuczne. Potem zobaczyłam gdzieś pelargonie angielskie… i zakochałam sie bez pamięci :) Ostatnio na Rynku Jeżyckim wypatrzyłam to cudo – pelargonię o kwiatach w plamki :) Dołączyła więc do mojej pelargoniowej kolekcji :) Jest przepiękna!

pelargonia.jpg

Mini art journal challenge – week 19

W tym tygodniu tematem była… niespodzianka! Trudno to słowo napisać bez wykrzyknika :) Z jednej strony mojej karty ponaklejałam słowo surprise wypisane różnymi czcionkami – które niespodziewanie mój K. znalazł dla mnie w sieci :) Ponieważ widziałam na kilka scrapbookowych layoutach element koła z journalingiem, a sama takowego nie miałam – narysowałam je i wycięłam, wewnątrz tekst o tym jak lubię niespodzianki i informacja o dwóch najbardziej udanych. Były to akcje w stylu „kto was tak urządził” – malowanie i meblowanie pod nieobecność właścicieli. Jedną z nich zrobiłam Mamie, w czasie gdy była w sanatorium, drugą – Krzyśkowi z okazji walentynek. Uwielbiam robić niespodzianki! Jeszcze jedno – moja karta – niespodziewanie – dzwoni :) Przyczepiłam do niej dzwoneczek, taki który koty noszą przy obróżkach (Ninie się nie spodobał).

p5150001.jpgp5150002.jpg

Here it is – my card for 19 week. Because I saw this motive on many layouts, there is a circle on one side of card. I’ve drawn and cut it, and there is text on it: „Surprises – I love to do them! The best of all surprises I did, were two of them. When my mother was on holiday, I’ve renovated her flat (I’ve painted walls, I’ve bought few new things and furniture). Similar gift I made to my boyfriend on St.Valentine’s Day. It was such fun!”. Surprisingly :) – my card tinkles – ’cause I’ve put my cat’s bell on it!