To i owo

Ostatnio zdałam sobie sprawę z tego, że większość moich robótkowych tworów wędruje w świat. Bardzo słusznie, jednak gdy przychodzi co do czego, nie mam czym się pochwalić, bo w domu nie zostaje mi prawie nic z moich „hand made’ów”. Tak więc od jakiegoś czasu namiętnie robię zdjęcia moich s-tworów, aby ocalić je dla potomności (a tak naprawdę to na pamiątkę dla siebie ;)) Będąc z wizytą u przyjaciół buszuję z aparatem po kątach, robiąc zdjęcia prezentów ode mnie. I tu jeden z takich wytworów, o których dawno zapomniałam – schowek na pierniki. Zrobiony z glinianej doniczki, podstawki pod doniczkę i drewnianego uchwytu do szuflad, przy współudziale farby akrylowej, wstążki i utwardzanej na powietrzu glinki. Pierniczki ulepione własnoręcznie, pomalowane i „polukrowane” konturówką do szkła. Od razu mówię, że pomysł na ten sposób recyclingu przedmiotów został podpatrzony w książce i przepraszam za kiepskie zdjęcia.

ginger2.jpg ginger.jpg

A na deser – Nina relaksująca się w pozycji horyzontalnej na moim własnym łóżku.

nina.jpg

Rozmaitości…

…chodzą mi po głowie. Pracuję nad projektem, który wymaga poprawek (przy okazji mały konkursik – kto wie z jakiego filmu pochodzi ten cytat? Mała podpowiedź – „…needs tweaking”:))

Póki co – mała szkatułka, którą zrobiłam jakiś czas temu (bardzo lubię takie wiejskie motywy…)

puzderko.jpg


Siedzę w Poznaniu, a myślami jestem cały czas na działce. Ostatnio gdy tam byłam, udało mi się przyłapać maki na kwitnieniu :)

mak.jpg

A skoro juz o kwiatach mowa – znalazłam test -” jakim kwiatem jesteś?”Wyszło mi z niego, że jestem stokrotką. Może być i stokrotka. Ponieważ podczas wypełniania testu nie mogłam się w kilku punktach zdecydować jaką odpowiedź wybrać, wypełniłam go drugi raz – tym razem padło na petunię :) No cóż – Here I’m – stokrotka jak malowana :) A Ty, jakim kwiatem jesteś?

I am a
Daisy

 


What Flower
Are You?

A może morze?

Ostatnie dni – jak już wiecie – były dla mnie dość refleksyjne i smutne. Dochodzę do siebie ;) Piątek był, a sobota będzie wypchana po brzegi obowiązkami, więc liczę na niedzielne leniuchowanie :) Na pocieszenie oglądam zdjęcia z urlopu…

brzeg.jpg

Więcej zdjęć z Łeby znajduje się w mojej galerii, tutaj.

Przy tej okazji myślę o niesamowitej osobie którą poznałam w czasie wakacji – Pani Iwono, pozdrowienia z Poznania! :)

Zmiany

Ostatnie tygodnie i dni były dla mnie dość nerwowe i pełne refleksji. Tak czy owak zmieni się dziś moje życie. Będę jeszcze edytować tego posta dzisiaj.

Ogólnie mówiąc: dziś dowiem się, czy przechodzę do nowego działu (nowe wyzwania i obowiązki, nowi ludzie, ale bez moich przyjaciół), czy zostaję w dziale w którym pracowałam przez ostatni rok (z cudownymi ludźmi, ale z koniecznością pracy w godzinach nocnych od lipca). Tak czy owak- coś się kończy, coś się zaczyna. Zrobiłam z tej okazji trzy karty do Mini art journal challenge – nie mam możliwości dodania zdjęć w tej chwili, zrobię to jak tylko będę mogła.

Zrobiłam trzy karty: Remember when… , Changes i Right now. Te trzy tematy niesamowicie pasują do siebie i pasują do tego co dzieje się teraz w moim sercu. Z jednej strony – i tak źle i tak niedobrze, każda z możliwości niesie ze sobą pewne zmiany na gorsze. Z drugiej strony – z każdej w jakiś sposób się ucieszę, bo będzie miała swoje plusy. Tak czy inaczej – moje życie w jakiś sposób zmieni się o godzinie 10:45.

Tyle rozterek, wątpliwości. Sama nie wiem, którą opcją wybrałabym, gdybym miała taką możliwość. Wiem na pewno, że chciałabym, aby nie zmieniało się nic. Aby było tak, jak dotychczas. Miniony rok był najwspanialszym w moim dorosłym życiu. Dedykuję tego posta ludziom, z którymi praca przynosiła mi tyle radości w ciągu ostatnich miesięcy.

11:35 Aktualizacja.

A więc stało się. Rozpocznę nową pracę,  z nowymi ludźmi, przede mną ciekawe wyzwania, nowe obowiązki, może i nowe przyjaźnie. Nie będzie źle, tylko inaczej.  Cieszę się z możliwości poznania nowych rzeczy, ludzi, z rozszerzonego angielskiego na który będę chodzić. Żal mi tego co zostawiam i ludzi, którzy byli (i będą) ważną częścią mojego życia. Dziękuję Wam za wsparcie i te wszystkie cudowne chwile które razem spędziliśmy. Mam nadzieję, że wiele takich jeszcze przed nami. Strasznie mi smutno. Coś się kończy, coś się zaczyna. C’est la vie!

Mail art

Ostatnio trochę napięta u mnie atmosfera, tydzień od poczatku zapowiadał się gorący i nerwowy. Miłą odskocznią od smutnych wydarzeń i przemyśleń (o których następnym razem) była praca nad projektem, który zapowiadałam już wcześniej.

Kilka słów wstępu:

Podczas szperania w sieci znalazłam coś, co od razu przypadło mi do gustu. Uwielbiam niespodzianki. Uwielbiam pisać listy. Gdy oglądałam cuda publikowane w blogosferze – przyznaję, często myślałam o tym, że chciałabym je mieć. Fascynuje mnie możliwość nawiązania bliższego kontaktu z drugą osobą, możliwość dotknięcia tego, co oglądam na sieci. No i proszę, znalazłam! Po pierwsze mail art – czyli ozdabianie kopert czy paczek wysyłanych sobie nawzajem. Stają się samodzielnymi dziełami sztuki! Po drugie – wymiana. Z angielskiego „swap”. Są strony specjalizujące się w łączeniu ludzi wymieniających się różnymi handmade’ami, poza tym wiele osób publikuje swoje adresy by umożliwić innym wysłanie czegoś zrobionego przez siebie. Często są to ATC czyli artist trading card – małoformatowe prace takie jak w challengu Emily w którym biorę udział, czasem innego rodzaju stworzone własnoręcznie przedmioty. Oprócz tego dziewczęta przesyłają sobie gotowe, lub wykonane przez siebie tła, ozdoby czy bazy do scrapbookowych albumów. Znalezienie tego to był strzał w dziesiątkę!

Jeśli ktoś chciałby wziąć udział w tego rodzaju projekcie i pomóc mi w przeniesieniu go na polski grunt – dajcie znać! Bardzo chętnie wymienię się robótkami. Może one są jak szczęście i mnożą się, gdy się nimi dzielić? :) Spróbujmy!

Tymczasem – oto jest, moja pierwsza paczuszka. Nie jest dopracowana zewnętrznie (to paczka a nie koperta ;)) i niestety nie umywa sie do prac Luli (która ubiegła mnie ze swoim mailartowym postem ;), ale jej przygotowanie sprawiło mi niebotyczna wprost przyjemność, skłaniało do refleksji i odwracało uwagę od kłopotów.

paczka1.jpg paczka2.jpg

Dziś została nadana do Illinois w Stanach. Co znajduje się wewnątrz?

Zamiast listu przygotowałam dla Kiry albumik, nazwałam go „Bits and pieces of my life”. Zawiera kilka słów i zdjęć na temat bliskich mi miejsc, osób, zwierząt i rzeczy (aby go zrobić wybrałam się z aparatem na wycieczkę rowerową po Poznaniu). Oprócz tego uszyłam okładkę do scrapkowego albumiku, zapinana jest na rzepy, a w środku wszyłam już kartki – wszystko gotowe do wklejania i pisania :)

album.jpg

Dodatkowo w paczce znajdują się jeszcze dwie pary kolczyków – w ulubionym przez Kirę kolorze turkusowym (zdjęcia fatalne, bo robione późnym wieczorem, a kolczyki zapakowane w malutki, ozdobiony serduszkiem woreczek).

kolczykk.jpg kolczykk2.jpg

Do zestawu dorzuciłam jeszcze jedno z bardziej udanych zdjęć mojego autorstwa oraz kilka rzeczy, które przydadzą się do scrapbooku (vintage’owe koronki,guziki etc). Dziś nadałam paczkę. Pomyśleć tylko – przeleci nad oceanem, trafi w miejsca których ja najprawdopodobniej nigdy nie zobaczę. Ktoś na innym kontynencie będzie nosił zrobione przeze mnie kolczyki, ktoś zawrze własne przemyślenia między zrobionymi przeze mnie okładkami… Niesamowite…

Podczas wysyłania paczki spotkało mnie także coś niesamowitego: przemiła pani z okienka na poczcie najpierw próbowała tak nakleić znaczki, żeby nie zasłonić moich ozdóbek i zawijasków, a potem spojrzała na mnie porozumiewawczo i zapytała, czy w wolnych chwilach zajmuję się scrapbookingiem. :) Oniemiałam :) Dałam jej adres mojego bloga i mam wielką nadzieję, że zajrzy tutaj.

Dziewczyno z pocztowego okienka! Miło spotkać pokrewną duszę w kolejce na poczcie :) Odezwij się, jeśli tu zajrzysz. Pozdrawiam Cię serdecznie – to było przemiłe spotkanie :)