Smocza biżuteria / Dragon’s jewellery

Ostatnio dzięki Zuzance miałam okazję robić bizuterię ze smoczego agatu. Jaki to piękny kamień! Skojarzenie ze smoczą łuską jest naprawdę trafione… A kiedy w dodatku okazało się, że sa i takie – barwione sztucznie – w kolorze niebieskim i czerwony – no to już naprawdę oszalałam na jego punkcie.

Smocza biżuteria - Dragon's jewellery Smocza biżuteria - Dragon's jewellery8

I jeszcze w wersji wire wrapping…

Smocza biżuteria - Dragon's jewellery

Thanks to Zuzanka I had possibility to make jewellery with Dragon Vein Agate lately. It’s so beautiful stone! And it looks like dragon’s scales indeed! And when I discovered, that they are also in blue and red colours – oh, I felt in love :)

Letnia biżuteria / Summer jewellery

Koleżanka z pracy poprosiła mnie o zrobienie kolczyków z muszelek. Prace były owocne, przy okazji nauczyłam się że muszle są baaardzo kruche (szczególnie te najmniejsze) :) oraz że zrobienie w nich na własna rękę dziurek wymaga cierpliwości, grozi skaleczeniem i uszkodzeniem stołu :)

Letnia biżuteria - Summer jewellery

Oczywiście nie mogłam się oprzeć i do kompletu zrobiłam jeszcze wisiorek. Taki zestaw kojarzy się z latem i spacerami po plaży :)

Letnia biżuteria - Summer jewellery

My workmate asked me to make jewellery from shells. I made it, and I learn that shells are very brittle (especialy those small ones!) and that hand making holes in shells takes time and patience, may cause cut and table damage :) Of course I couldn’t resist and I made also shell necklace. This set is relevant with summer and walks on the seashore :)

Wróciłam! / I’m back!

Wróciłam już z urlopu – po tak wspaniale spędzonym czasie trudno przywyknąć do codzienności. Nasi znajomi jeżdżą na wczasy gdzieś do egzotycznych krajów, ale my spędziliśmy wymarzony urlop po naszemu – na wsi.

P7050323

Wstawałam skoro świt i godzinami wędrowałam z Dharmą gdzieś po łąkach, zbierałam zioła i kwiaty i robiłam zdjęcia. Całymi dniami pracowałam w ogródku, zawzięcie pieląc, przesadzając, podlewając i przekopując. Popołudniami leżałam sobie na trawniku z włóczkami i szydełkiem, albo zaczytywałam się ulubionymi książkami. W międzyczasie odnowiłam swoja znajomość z wire wrappingiem i robiłam biżuterię. Jeździliśmy na wycieczki rowerowe i odkrywaliśmy nowe, cudne miejsca. To był cudowny czas, bez nerwów, wiecznie dzwoniącego telefonu i kłopotów.

P7050070

Nasze zwierzaki też korzystały z życia – Dharma biegała jak szalona, Nina odkrywała świat, świnki w zasadzie głównie jadły świeże zielsko, a królik zażywał spacerów wsród grządek.

P7050273

I came back home – after such great holidays it’s not easy to live as usually. Some of my relatives prefer to spend holidays in exotic places, but we spent it in our style – in the countryside. Everyday I was getting up early and spending hours on walking with my dog in the meadows, I was picking herbs and flowers and taking photos. Whole days I was spending in the garden, weeding, potting and planting, watering and digging in the soil. i was spending afternoons by lying on the lawn with yarns and crochet hook, or reading favourite books. In the meantime I brush up on wire wrapping and made a jewellery. Also we were riding our bikes, finding new beautiful places. It was great time, without stress, phone calls and problems. Our animals also enjoyed the time: Dharma was running around, Nina discovered the world, guinea pigs – hm, they were rather eating fresh weed all the time, and my rabbit was walking on the flowerbeds.

Czterolistna historia / Four leaf story

Kilka dni temu byłam smutna i wybrałam się na spacer z psem, żeby zebrać myśli. Wędrowałam w okolicach mojego domu, mijając trawniki przy Instytucie Ochrony Roślin. Szłam sobie ze spuszczoną głową, pies plątał mi się pod nogami, a ja z przyzwyczajenia liczyłam listki polnych koniczyn. To silniejsze ode mnie – zawsze wypatruję czterolistnych koniczynek :) Szłam więc sobie tak pochlipując i rozmyślając nad swoim losem, przyglądając się kępom traw i zielska, i licząc w myślach: trzy, trzy, trzy, cztery, trzy, cztery, pięć… Zaraz zaraz! Wszystkie smutki poszły w kąt, bo okazało się, że u stóp mam prawdziwą wylęgarnię czterolistnych koniczyn! Trafiła mi sie nawet jedna pięciolistna!

Tak więc, chyba jednak muszę być szczęśliwa :) Mam cały bukiet czterolistnych koniczyn i oczywiście kilka przesadzonych do doniczki – a to zobowiązuje :)

Czterolistne koniczyna - Four-leaf clover

Few days ago I was sad, so I go for a walk with my dog, just to think about everything. As I walked by Institute of Plant Protection with my head low, I counted leaves of White Clovers. It’s stronger than me – I always look for four-leaf clovers! So I have walked and counted:three, three, three, four, three, four, five… Oh wait! All sorrows were forgotten, cause I found true breeding of four-leaf clovers! I have also one with five leaves!

So, it seems that Ihave to be happy :) I have a bouquet of them, and also few planted in flower pot.

.

Przy okazji – serdeczne pozdrowienia z wakacji :) Jestem na wsi, z wszystkimi zwierzakami, od rana do nocy pracuję w ogrodzie, a w przerwach szydełkuję, robię biżuterię i czytam :)

.

By the way – kind regards from holidays :) I’m in the countryside, with my all animals, and for the whole day I’m working in the garden, crocheting, wire wrapping and reading at breaks :)