Różane klamerki / Rosy clothespins

Craftypantki organizowały ostatnio wymianę klamerkową, w której oczywiście wzięłam udział. Od razu wiedziałam, jaki motyw wybiorę dla moich klamerek. Pracę zaczęłam trochę od końca, bo od zrobienia pudełeczka…

…w którym można przechowywać…

…różane klamerki.

świetnie sprawdzają się w akcji…

i wraz z innymi prezencikami zostały zapakowane w jutowy woreczek z różanym tagiem i powędrowały do Maggie.

Craftpoantki have organized Clothespins Swap – I took part in it of course. Firstly I made rosy box and then – rosy clothespins. They were packed in jute bag with other gifts and they went to Maggie.

Kwiaty / Flowers

…dla mnie. Słoik na myśli #63 namawia: kup sobie kwiaty. Rzeczywiście, w tej materii najlepiej liczyć na siebie :) Zrobiłam sobie więc mały bukiecik, a potem lekko go obrobiłam.

Tekstura od  Distressed Jewell stąd, kwiatki moje, urodzinowe :)

…for me. Thoughts jar #63 is persuading: buy yourself some flowers. Indeed, you can rely on yourself in that case. So, I made myself small bouquet, and then I took photo and little disstressed it.

Texture is from Distressed Jewell , and flowers are mine, for birthday :)

E jak Ewa / E for Ewa

W Berlinie nabyłam dwie literki E do zalterowania i podrzucenia pod choinkę :) Kolejne E – jak Ewa – poleciało przed świętami prosto do Cynki. Chyba już doleciało na miejsce, więc mogę je pokazać.

E

Całe w beżach i brązach, z domieszką koloru nazywanego w naszej scraprodzince kolorem „cynkowym”, ozdobiłam jeszcze „koprowym” zembosowanym stempelkiem i stosownym napisem.

dEtale dEtale

When I was in Berlin I’ve bought two E letters. I altered them and gave as a gifts – it’s second one – E for Ewa – Cynka. Letter is in shades of beige and brown with turquoise and embossed plant stamp and proper text (Cynka’s credo „word search”).

Czasami… / Sometimes…

Czasem niebo się chmurzy. Czasem ciężej wstawać rano i kłaść się wieczorem.
Nic tak wtedy nie pomaga, jak wsparcie przyjaciół. Jak ciepłe smsy, jak Wasze maile pełne otuchy. Dziękuję więc za nie wszystkie.
.
A co robiłam gdy mnie tu nie było? Między innymi zwiedzałam Berlin. I oprócz podziwiania zabytków znalazłam też chwilę na podziwianie… (no dobrze, trochę więcej niż chwilę) (no dobrze, prawda jest taka, że nie można mnie było stamtąd odciągnąć)… 2  wspaniałych miejsc…

…gdzie glimmer misty i inne produkty Tattered Angels oraz papiery Tima Holtza i Graphic 45 leżały na półkach jak cebula w Piotrze i Pawle :)

Szalałam więc z aparatem, brodząc wśród kredek, pędzli, włóczek i innych cudeniek, ochoczo pozbywając się gotówki i wyrzutów sumienia ;)

A potem jeszcze farby. I kredki.

I włóczki. Dużo włóczek.

I materiały do chyba każdego rodzaju rękodzieła. Istne szaleństwo. No, taki widok i zakupy zdecydowanie potrafią poprawić humor :)

Jeśli będziecie w Berlinie,  nie zapomnijcie zajrzeć do sklepów Modulor i Idee.

A żeby całkiem wydźwignąć się z dołka zapisałam się na zajęcia do Shimelle – tej samej czarodziejki, która prowadziła zajęcia Journal Your Christmas.

A więc – „back in the saddle again”…

A z zupełnie innej beczki – to ostatni dzwonek żeby wziąć udział w candy u Guriany. Rozdaje prawdziwe cudeńka – tutaj :)
.
Sometimes there’s a cloudy sky. Sometime it’s harder to get up in the morning and to go to sleep in the evening. Friends’ support is the better solution then. Thank you so much for warm e-mails, kind sms and lovely phonecalls.
And what I did when I was offline? Inter alia I was in Berling. Of course I admired monuments, but also – I’ve found time to admire something else. Place when scrapbooking papers, stamps, and other supplies lay on the shelves as onion in supermarket.
Simpole hint for my friends from abroad – in Poland we don’t have stores like that, so I was in extasy, when I saw all those miracles :)

If you will go to Berlin don’t forget  about two shops –  Modulor and Idee.

Just to go out from bad mood I signed up for Shimelle’s True stories classes.It will start today – yay!

So, I’m  „back in the saddle again”…

And it’s a last day for taking part at Guriana’s candyhere :)

Publicznie / In public

Zgodnie z zapowiedziami umieszczonymi na kilku forach internetowych i na stronie domowej World Wide Knit in Public Day, dziś dziergające Poznanianki spotkały się by publicznie szydełkować i robić na drutach.
Zaczęło się od spotkania w plenerze, pod pomnikiem Bamberki…

…a kiedy zebrała się nas już większa grupka (w tym roku było nas w sumie 13 osób)…

…jedenastka przeniosła się do kawiarni Stary Młynek. Na kawiarnianych stolikach rozłożone zostały piękne szydełkowe serwetki…

…i nastąpiła prezentacja robótek, porównywanie włóczek, wzorów i oczywiście – dzierganie :)

Zdjęcia wyszły mi nieco prześwietlone – ale to chyba dlatego, że to był taki świetlisty miły dzień. Jest coś pierwotnego, niemal organicznego w takich spotkaniach, wspólnota kobiet pochylających się nad robótkami. Jak nasze prababcie przy darciu pierza, pewnie jak nasze pra, pra, pra..pra babcie kiedyś w blasku ognisk.
Poza tym takie spotkania działają niesamowicie inspirująco – mam zamiar wreszcie zabrać się za moje zazdrostki, zrobić chustę i kilka innych rzeczy za które zabieram się od wieków :)
Dziękuję Wam za to dziewczęta – i do zobaczenia na kolejnym publicznym dzierganiu, w przyszłym roku! :)
.
As we wrote on blogs and phorums and homepage of World Wide Knit in Public Day today in Poznan kinitting and crocheted girls garthered tu knit in public. There were 13 girls this year! We started by the Bamberka monument and then we went to Stary Młynek cafe. We placed hand made doilies on cafe tables, and then presentation of projects, comparison of yarns and patterns and knitting begun :)
My photos are overexposed – probably because this day was sooooo full of light and happiness! There is something very primordial, even organic, in those kind of feminin meeting. As our grandmas by making quilts, or our grand, grand, grand…grandmas by the fireplaces…
And by the way – those kind of meetings are so inspiring! It motivates me to make my lace curtains, and shawl, and more things which I always wanted to make :)
So thanks, girls, and see you later on next knit in public :)

Kulinarnie / Culinary

Koniec wyzwania zbliża się wielkimi krokami, nasza flickrowa grupa pęcznieje od pięknych prac! Dziewczyny szyją, dziergają, kleją, wycinają – oraz gotują i pieką artystycznie. Postanowiłam i ja choć jeden dzień wyzwania poświęcić na „stanie przy garach” i zrobić coś nowego. Pyszny wegetariański pasztet jajeczno-pieczarkowy wyszedł wyśmienity, niestety jest całkiem niefotogeniczny :) Podobnie z fińskimi ciasteczkami – joulutorttu, które były na deser – kleksik z powideł rozpływa się, i ciastka wcale nie wyglądają dobrze na zdjęciu. A słowo honoru, są przepyszne!

Joulutorttu

.
Our challenge is coming up to an end, our flickr group is filled with beautiful projects! Girls are sewing, crocheting, cutting – and also – baking and cooking in artistic style. I’ve also decided to choose one day and make some „kitchen art and crafts”. Vegetarian egg and mushroom pâté was delicious, but unfortunatelyy absolutely not photogenic :) Finnish cookies – joulutorttu – likewise – drop of plum jam run down and cookies don’t look good on a photo. But I swear – they are really delicious!

Sztuka codziennie