Nie należę do wspaniałych pływaków, ale jednak w upały tęskniłam za wodą. Wystarczyłoby mi jej tyle tylko, żeby posiedzieć przy niej, popatrzeć na fale, wdychać zapach wodorostów i mułu. A że nie miałam możliwości wybrania się nad jezioro, więc zrealizowałam swój dawny plan – założyć oczko wodne w ogrodzie. Może oczkiem wodnym bym tego nie nazwała, ale jest to tyci stawek. Gliniana dzieża wyszukana w Czaczu, otoczaki przywiezione przez przyjaciółkę z jakiejś eskapady, do tego strzałka wodna, mini tatarak, sit i pięciornik błotny – i voilà!
I’m not a great swimmer, but during hot days I missed water. Just to look at, to breath mud fragrance and watch waves. I hadn’t possibility to go to lakeshore, so I realized my old plan – to make a pond in my small garden. Pond is to big word – it’s a tiny pond – a wee rather. So – earthenware kneading-trough, pebbles which my friend bought me from her travel, arrowhead, calamus, juncus and Purple Marshlocks – and voilà!
Najważniejsza jest kreatywność – Twoja odrobina wody mnie urzekła! :)
Ale cudnie !!!!!!!!!!
Rewelacyjny pomysł!
Mini raj na upał:-)
Pomysłowo! Może Ty nie popływasz, ale jakies robaczki na pewno :)
He he może jak już komary urosną, to przynajmniej nie będą Cię gryźć :) Spróbuj je wytresować :)
O, jaki śliczny stawek! Bardzo mi się podoba :)
prześliczne!!!
a z naszego jeden żółw zwiał :/