Kołderka w paski / Striped quilt

Mój pies nie może zasnąć, dopóki nie zostanie przykryty kocykiem. Trzeba Dharmę przykryć całą, inaczej nie zmruży oka :)
Uszyłam jej nowy kocyk – kołderkę właściwie.

W błękitach i czerwieniach, z dodatkiem turkusu, metodą quilt as you go, a brzegi obszyłam szeroką, atłasową wstążką.

Co prawda trochę mnie razi, że pikowanie przecina się z gotowym pikowaniem podszewki…

…ale Dharmie najwyraźniej to nie przeszkadza :) Kołderka została zaakceptowana :)

My dog can’t go to sleep if she is not covered with cosy blanket. I made her a new blanket – specifically a quilt. I used fabrics in blue and red colour, with some turquoise, with quilt as you go method, and I binded it with wide satin ribbon. Unfortunately stripes quilting intersects with lining quilting, but apparently for Dharma it’s not a problem :) Quilt was accepted :)

Kontakt / Contact

Uwielbiam takie spotkania – prawie jak z obcymi :)
5 rano, wychodzę z Dharmą na jej poranne siusiu. Na chodniku przed blokiem leży kawałek grubego patyka. Przy bliższych oględzinach patyk okazuje się być turkuciem podjadkiem. Przypominam, że znajdujemy się w środku ponad 500 tysięcznego miasta!
Turkuć stoi sobie spokojnie na chodniku, jedyne miejsce w pobliżu gdzie może „zejść pod ziemię” to spłachetek ziemi jakiś metr na półtora.

Odstawiam Dharmę do domu, i uzbrojona w aparat (a jakże) oraz słoik wracam po turkucia. Ze smutkiem podejmuję 2 trudne decyzje:

1. jednak nie będę go hodować i nie nazwę go Antoni (co za przykrość :/)
2. nie wypuszczę go do mojego ogródka (mimo że tam byłoby mu najlepiej), bo podżeranie moich lilii może wywołać między nami swego rodzaju napięcie :D

Ostatecznie po krótkiej sesji turkuć zostaje zapakowany w słoik i wyniesiony w bezpieczne miejsce…

…gdzie od razu postanawia zejść mi z oczu – wprost do podziemia…

…a ja po powrocie do domu zaczynam jednak żałować, że nie wypuściłam turkucia do ogródka.

Pal sześć lilie – ale ile z nas może pochwalić się własnym turkuciem o imieniu Antoni? :)

I jeszcze jedno. Jeśli widzieliście o 5 rano w osobę w przykusym, różowym szlafroczku, miotającą się po ulicy z aparatem i słoikiem – to nie okazujcie zdziwienia – to tylko ja :) (a tutaj garść informacji o turkuciu).

I love these kinds of meetings – maybe not with aliens, but almost  :)
5 in the morning, I go with Dharma for her morning pee. On the sidewalk in front of the block is a piece of thick stick. On closer inspection – stick turns out to be mole cricket! Remember, we are in the middle of the city over 500 thousand citizens!
Mole cricket is standing quietly on the sidewalk, the only place nearby where he can „go underground” it’s a piece of land with an area of ​​one meter per meter.

So I escorted Dharma to the house, and armed with a camera (of course!) and a jar I came back for an insect. Then, with sadness, I undertake two difficult decisions:
1. I will not grow him and won’t name him Anthony (what a pain :/)
2. I will not let him go into my garden (although there would be his best), because nibbling of my lilies can cause between us,let’s say, a kind of tension :D
Finally, after a short photo session mole cricket is packed in a jar and raised in a safe place… where he immediately decides to go out of my sight – straight to the underworld … and I’m back home but I begin to regret that I didn’t released him in the garden.

To hell with my lilies – but how many of us can boast its own mole cricket named Anthony? :)

And one more thing. If you’ve seen about 5 am on the street the person in skimpy pink housecoat with a camera and a jar – don’t panic, it’s just me :) (and main information about the mole cricket you can find here).

Magia / Magic

Wędrowny żurnal Ankan ma postać nawiązującą do zabawy w głuchy telefon – inspirację czerpie się z poprzedniego wpisu :) Od mojej poprzedniczki zaczerpnęłam słowo „czas”, ale pokrętnie zrobiłam wpis magiczny, używając cytatów z mojego ukochanego Jeżynowego wina.

Muszę przyznać, że nawet jestem zadowolona z efektu.

…obie stroniczki razem prezentują się ciekawie.


A skoro o magii mowa – w moim ogródeczku trwają wszystkie te magiczne ceremoniały nazywane wiosną – Ci państwo na przykład, wydziobują pracowicie suche źdźbła i badylki i zanoszą gdzieś kawałek dalej, do swojego gniazda. Pani Szpakowa w szale zbierania wyrwała nawet kilka gałązek mięty ze stojącej na trawniku, gotowej do przesadzania donicy. Małe szpaczątka będą miały miętowe pierzynki :)

Ankan’s round robin art journal has form of cild game – you have to take inspiration from previous entry. I took word „time” from mine, and I created pages about magic, using quotes from my beloved book Blackberry wine.I’m quite happy with effect.
And when we talk about magic – some magic rituals called spring are taking place in my small garden. For example this Starling couple gathering some dried leves and carrying them to their nest. Lady starling even picked few stems of Mentha from flower pot! I thing that Starling babies will have mentha scented bed :)

Kroniki kryminalne / Crime chronicles

Poznańskie służby porządkowe poszukują nieznanego sprawcy włamania.

14 marca w godzinach porannych, w poznańskiej dzielnicy Grunwald nieznany sprawca włamał się do koszyka z zakupami i w bestialski sposób obgryzł jabłko. Kamery przemysłowe częściowo zarejestrowały zajście – niestety obraz jest niewyraźny z powodu niesprzyjających warunków atmosferycznych.

Po dokonaniu napaści z włamaniem ( Kodeks karny – Dz. U. z 1997 r. Nr 88, poz. 553, z późn. zm.), podlegającej karze pozbawienia wolności (do lat 2 – art. 58 § 3 k.k.) sprawca zbiegł z miejsca wypadku.

Na podstawie obrazu zarejestrowanego przez kamery przemysłowe oraz zeznań nielicznych świadków biegli sporządzili rysopis  sprawcy:
wiek: około 3 lat
krępa budowa ciała
twarz okrągła, uszy długie, opadające
oczy: brązowe
włosy w kolorze biały i brąz
cechy charakterystyczne – równomierne nadmierne owłosienie całego ciała, lekka nadwaga, niezaprzeczalny urok i wdzięk.

Osoby mogące udzielić informacji na temat miejsca pobytu poszukiwanego oraz szczegółów zajścia proszone są o pilny kontakt z najbliższym Komisariatem Policji.
.
Police looking for unknown perpetrator of robbery.

On Sunday, March 14, unknown perpetrator broke into a basket with goods and bestially gnawed an apple. Defendant escaped from the crime scene. City cameras partialy recorded this crime.
Description of the unknown perpetrator:

Age: 3
Figure: stocky
Hair Color:white and brown
Eye Color: Brown
Ears: lop-eared
Unusual characteristics: regular excessive hairiness of whole body, a little overweight, undeniable charm and grace.

Anyone with information about this robbery and a perpetrator should immediately contact Police Department.

„22 grudnia w godzinach przedpołudniowych, w trakcie wykonywania rutynowych czynności, służby porządkowe ujawniły i zlikwidowały nielegalną przechowalnię skarpetek. Pod łóżkiem i szafą odnaleziono niesparowane skarpetki w liczbie pięciu, w których rozpoznano zaginione egzemplarze z ostatnich 2 miesięcy. Dowody zostały zabezpieczone. Skonfiskowane skarpetki w najbliższym czasie zostaną przekazane właścicielom.

O kradzież, nielegalne posiadanie i przetrzymywanie skarpetek oskarżona jest Dharma S., notowana wcześniej za kradzież marchwi i ciastek, niszczenie mienia, naruszenia ciszy nocnej, demolowanie pomieszczeń i chuligańskie wybryki.

Szczegóły procederu bada powołana w tym celu komisja śledcza. Oskarżona nie przyznaje się do winy i odmawia składania zeznań.”

Dharma

„Police announcment: on Wednesday, December 22, during routine procedures, illegal repository of five socks was found under the bed and the wardrobe. Socks were recognized as those which were missed in last two months. Socks were confiscated and will be give back to owners. For thefts, illegal possession accused is Dharma S. Defendant was noticed formerly for mayhems, destructions, theft of carrots and cookies, affray and disturbances. Defendant have denied to testify and claimed was innocent of all charges.

Bazylia

Dziś jestem bardzo przygnębiona – Bazylia właśnie powoli dochodzi do siebie po operacji… Leży w wiklinowym koszu, przykryta ręcznikiem i przytulona do termoforu, bo po narkozie jej zimno i marzną małe, Bazyliowe stópki. To taki przygnębiający widok, gdy leży tak bez ruchu. Miejmy nadzieję, że szybko wydobrzeje po zabiegu. Jutro czeka nas jeszcze jedna wizyta w przychodni, jakieś zastrzyki i badanie, potem jeszcze antybiotyki „do pyszczka” – bądźmy dobrej myśli, na pewno wszystko będzie dobrze.

PC220105

Today I’m down-hearted – Bazylia had a surgery, and she’s slowly getting up. She’s resting in a basket, covered with towel and cuddled with hot-water bottle, cause after anaesthesia she’s cold. It so sad, those little, cute immobile paws… I hope that she will recover quickly. Tomorrow we have to go to vet once more, for some injections and cures.