Nadal tu jestem :) Po prostu ostatni tydzień dał mi w kość – wypełniony po brzegi aktywnością, zadaniami, przemiłymi spotkaniami i mniej miłymi obowiązkami. Czułam się jak na karuzeli – ciagle w ruchu, ciągle coś do zrobienia, ciągle gdzieś trzeba jechać, coś załatwiać…
.
Ale nadal tu jestem, powoli dochodzę do siebie i nadrabiam zaległości :)
.
Jako że ostatnio zabrałam się za przerobienie sterty zdjęć, kolejny layout z Dharmą w roli głównej. Jeszcze chyba nie dojrzałam do innej tematyki – na razie niepodzielnie królują zwierzaki i ogród – ale to chyba kwestia czasu :)
Na zdjęciu Dharma zziajana na trawniku w ogrodzie po jakiejś zabawie (głowę daję, że to rzucanie patyka i tarzanie w trawie :)
Jęzor wywalony „do pasa”, ucho podwinięte, autentyczna radość w oczach :) Jednym słowem – pełnia szczęścia. Czyż nie jest słodka? :)
I’m still here :) It’s just last week – I was exhausted, really. Many things to do, many places to go, many pleasant meetings and less pleasant duties. I felt like on merry-go-round – always in motion, always in hurry.
.
But I’m still here – and I’m catching everything up. I’ve buckled up for a pile of photos – so it’s next layout with my Dharma :) I’m not ready to start with some other subject, so now only garden and pet themes. Maybe it’s a matter of time :)
.
On the photo Dharma is lying on a lawn, exhausted after some game – for example throwing and apporting a stick :) She’s so happy, with her tongue completely put out and joy in her eyes… Isn’t she lovely? :)