W tym roku, oprócz wielu innych postanowień zdecydowałam się zabrać za wszystkie moje projekty z rodzaju kiedyś-wreszcie-to-skończę-ale-jeszcze-nie-teraz. Na pierwszy ogień poszedł mój wymarzony szydełkowy lis. Jestem z niego naprawdę dumna :)
Korpusik ma formę szalika, z grubej, cieplutkiej włóczki, łapki i główka z włóczki o cieńszym splocie i oczy – jak żywe :) Ma nawet pazurki…
W sam raz na zimową porę – jest przytulny i ciepły – a co najważniejsze – podczas jego robienia nie ucierpiało żadne zwierzę :)
Zdjęcia pstrykała Gurianka (dziękuję! :) a w tle – poznańska Stara Rzeźnia (nomen omen).
This year, in addition to many other New years solutions I decided to finish all my projects of the type once-I_willy-finish-it-but-not-yet. First was crocheted fox scarf. Idea is not mine, I saw it somewhere in Internet. But pattern was invented by me and I’m really proud of it :)
The body looks like scarf, made with a thick, nice yarn, feet and head were crocheted with thinner yarn and eyes – looks like living :) He even has claws…
It’s just in time for the winter season – it’s cozy and warm – and most importantly – any animal did not suffer during making this scarf :)
Guriana took this photos, and in the background it’s Poznań Old Slaughterhouse (nomen omen) (it’s flea market now).