Dziupla make-over

Kiedyś na Pintereście widziałam zdjęcie prześlicznego bobasa, opatrzone tekstem mniej więcej w tym stylu „Mamo, przepraszam za rozstępy i że nigdy już nie założysz bikini ale obiecuję, jestem tego wart”. W matczynym oku zaraz kręci się łezka wzruszenia ;D

No cóż, ja i tak nie nosiłam bikini :) natomiast w moim przypadku największym wyrzeczeniem jak dotąd była konieczność oddania mojego ukochanego craftroomu, który przerabialiśmy na pokoik dziecięcy. Zrobiłam z tego wielki projekt, z analizą potrzeb, dłuuuuugaśnym poszukiwaniem inspiracji, planowaniem i szybkim wdrożeniem :)

Zaczęłam w sumie dobrych kilka lat temu, kiedy Jaś był tylko w planach. Wtedy na aukcji WOŚP prowadzonej przez Marysię z Baju Baju udało mi się wylicytować przepiękny patchworkowy obrazek uszyty przez Marysię wg. wytycznych polskich craftowych blogerek ( zobaczcie jak powstawał  tutaj).

Makatka

W każdym razie – patchwork zdobi ścianę nad łóżeczkiem Jasia i uwielbiamy go oboje :)

Pokoik Jasia miał w jak największym stopniu opierać się na meblach które już miałam w Dziupli, jedynie nieco przerobionych. Zakupiony w Czaczu kredens, którego pierwszą przeróbkę pokazywałam tutaj doczekał się kolorowych fikuśnych gałeczek. Jego górna część mieści na razie Jasiowe ciuszki, na półkach rezydują wielorazowe pieluszki, a dolną część, w której kiedyś trzymałam materiały, przeznaczyliśmy na zabawki.

kredens

Jednym z większych zakupów, które zaplanowałam jak tylko zobaczyłam te cuda w sieci był zakup Cotton Ball Lights – uwielbiam to miękkie światło, przy którym wieczorem czytamy bajeczki!

CottonLight balls

Koło łóżeczka stanęła stara nocna szafka, która również przeszła metamorfozę…

Szafka

…i stanowi świetne miejsce dla ulubionej lampki w kształcie królika.

Króliczek

Króliczek

Strasznie spodobały mi się półeczki na wyeksponowanie dziecięcych książeczek, które okazały się półkami na zdjęcia z IKEI – i wpasowały się świetnie w niewykorzystane miejsce przy drzwiach.

SONY DSC

Na biało przemalowałam jeszcze półeczkę na drobiazgi, w której kiedyś będziemy zbierać kamyki, kasztany i inne znaleziska…

SONY DSC…a na podłogę trafił IKEOWY dywan w kropki.

SONY DSC

Jeszcze krzesełka które odnawiałam będąc w ciąży (tutaj krótka historia krzesełek). W oknie zawisł prawdziwy indiański łapacz snów który dostałam od Pat McNally, kosz z zabawkami – miś szydełkowy od Eri z StuffTheBody, a kocur od Funi z CraftSzuflady.

Krzesełka

SONY DSC

No i nie wytrzymałam, kupiłam w IKEI także baldachim-moskitierę nad łóżeczko, a co :)

Dziupla

Moja Dziupla nadal jest Dziuplą, tyle, że teraz Jasiową :)

SONY DSC

Once I saw a picture on Pinterest – beautiful newborn with text placed on photo – something in that style: „Mom, I’m sorry for stretch marks and that you will never wear a bikini again, but I promise – I’m worth it.” Sigh, the mother’s heart is truly moved :)

Well, I’ve never been fan of bikini style. In my case the biggest sacrifice was to give my craftroom called Dziupla which we have to make over as a baby’s room. I treated it as a challenge and a project – with analysis, searching for inspiration, planning and rapid implementation :)

Some thing few years ago, when my son was only in the plans. At the charity auction I’ve bought beautiful patchwork made by Marysia from Baju Baju blog – you can see here, how it was made, sewn by Marysia due to guidelines of policg crafty bloggers. Patchwork decorates the wall above my son’s bed.

I’ve altered some furniture for example this old cupboard (you can see how I reneved it here)– I added new colourful doorknob to it. Now we store there baby’s clothes, reusable nappies, and toys.

One of the biggest purchases that had planned as soon as I saw it, Cotton Ball Lights – I love this soft light in the evening where we are reading fairy tales!

Old night stand was painted again… and I ‘ve bought this lovely rabbit shape lamp. I loved those white book shelves which appeared to be photo frame shelves from IKEA. I made white painted shelf for small items, which will be used to gather pebbles, chestnuts and other finds. I added dotty IKEA carpet, chairs that I renewed during pregnancy (here a brief history of chairs). In the window I hung a true Indian dream catcher that I got from Pat McNally, toys are stored in a basket – teddy bear crocheted by Eri from StuffTheBody blog, and a cat which we received from Funia of CraftSzuflada blog.

Well, also I could not resist and I bought IKEA bed canopy.
So as you see – that’s it – my Dziupla is now my son’s Dziupla :)

Skorupki / Eggshells

Skorupki od jajek, wypełnione wodą i kwiatami były w tym roku ozdobą mojego Wielkanocnego stołu i nadal nie mogę się z nimi rozstać.

Wystarczy umyć jajka i delikatnie je rozbić, zdejmując tylko górną, węższą część skorupki. Po usunięciu zawartości, wnętrze wypłukać ciepłą wodą, potem napełnić zimną i wstawić do środka luźne bukieciki z drobnych wiosennych kwiatów.

Świetnie nadają się do tego fiołki, niezapominajki i drobne bratki.

Eggshells filled with water and flower were my easter table decoration this year and I’m still can’t get rid of them.
Just wash the eggs and gently break them, by removing only the narrower part of the eggshell. After removing the egg content, rinse them well and gently inside with warm water. Then fill with cold water, and insert small bunches of spring flowers.
This lovely container is perfect for the violets, tiny pansies and forget-me-nots.

Szafa / Cupboard

Wypatrzyłam ją w Starej Rzeźni jakoś w lutym.Wróciłyśmy wtedy z targu z książkami (Cynka), drobnym żelastwem (Guriana) i szafą (ja). Dodatkowo, zasponsorowal mi ją Xis – cmok Krzysiu! :)
Najpierw stała sobie, bo nie do końca byłam pewna, jak ją zrobię. Potem czekała na malowanie Dziupli, bo wymyśliłam sobie, że tylko odnowiony pokoik będzie dla niej dobrym tłem. Potem zabrakło mi serwetek z odpowiednim motywem. Nareszcie – jest. Moja wymarzona szafa na przydasie. Na górnej, najwęższej półeczce stoją w rządku ukochane maszynki. Pozostałe półki i pojemna szuflada mieszczą wszystkie te wstążki, koronki, nici, koraliki, stemple i farby, bez których ani rusz.

Pomalowana farbą ecru, z dekupażowym różanym motywem, brzegi ma postarzone bitumową patyną.

Niestety, trudno jej zrobić zdjęcie, bo Dziupla jest tak mała, że żeby szafa zmieściła się w obiektywie cała, musiałam wejść pod stół :D

Ale, ach, jak ona mi się podoba!
Dziupla zawsze była jednym z najwspanialszych miejsc na świecie, ale teraz – teraz mogłabym się stąd wcale nie ruszać :)
.
I have found her in Stara Rzeźnia at February. We came back home with old books (Cynka), rusty metal stuff (Guriana) and a cupboard (me). Also, she was sponsored by my Xis – thank you Dear! :)
Firstly she waited for my idea to makeover. Then she waited when I renew Dziupla (my craft room). Then I was lack of proper paper napkins to decoupage. Finally – she’s ready. On first shelf I put my scrapbooking machines 0 Bind-itAll, Slice and Big Shot. Also I store there my all laces and ribbons, beads, stamps, paints and all that stuff. I’ve painted her with ecru paint, and I added rose motives and old look with bitumen mixing. Oh, how I love her!
Dziupla always was one of the best place in the world – now I could even stay here all time :)

Nowe starocie / New old stuff

Pytałyście mnie, co kupiłam w Czaczu… Ależ oczywiście, że pokażę moje skarby, chciałam tylko najpierw skończyć pracę nad nimi. Dzisiaj, po kilku dniach skrobania, zdrapywania, zmywania, szlifowania, malowania i lakierowania…

Nowe starocie - New old stuff

…mogę z dumą powiedzieć: skończyłam! :)

Tak jak widzicie – kupiłam stół. Właściwie mały stolik kawowy. Po odczyszczeniu został zabejcowany na kolor orzecha, przy czym muszę przyznać, że bejcował xis :)

(Oczywiście zrobienie zdjęcia bez kota w kadrze okazało się być niemożliwością. Co z tego, że stół stoi już jakiś czas i nie jest nowością, a kot właśnie wylegiwał się na fotelu. Na dźwięk aparatu wyciąganego z futerału musi taki kot, no po prostu MUSI, przerwać poobiednią drzemkę i samodzielnie sprawdzić, co też takiego się dzieje. Wchodząc przy tym w kadr, oczywiście.)

Nowe starocie - New old stuff Nowe starocie - New old stuff

Stolik piękny, najbardziej podobają mi się te toczone nogi i mała szufladka (w sam raz na piloty telewizyjne).

Kolejny mebel który kupiłam, to regalik w rustykalnym stylu.

Nowe starocie - New old stuff

Odczyszczony do gołego drewna, miał pierwotnie zostać pomalowany wybielającą bejcą. Niestety efekt okazał się sinobiały, więc ostatecznie stanęło na akrylowej farbie ecru, której w tym domu nigdy nie brakuje. Efekt końcowy jest moim zdaniem bardzo udany – regalik zawisł w kuchni, nad stołem. Teraz mam gdzie trzymać książki kucharskie i zeszyt z przepisami, a sól i pieprz są pod ręką, gdy jemy obiad. :)

Nowe starocie - New old stuff

Na regaliku stoją też wypatrzone w Czaczu kanka do mleka w niebieskie kwiatki i gliniane naczynie w którym rośnie bazylia, a to po prawej, w kształcie serca, to gliniana forma do pieczenia z ludowym, ptaszkowym motywem.

Kupiłam jeszcze kilka ciekawych naczyń i kosz, ale to wszystko to nic w porównaniu z moim największym (dosłownie i w przenośni) zakupem. Kilka słów wprowadzenia: uwielbiam styl wiejski i taką „kuchenną” estetykę: emaliowane naczynia, garnki, kuchenne meble. Zawsze marzyłam o kuchennym kredensie. Odziedziczyłam takowy po Babci i Dziadku, niestety po wielu perypetiach, w trakcie odnawiania, rozpadł się biedak podczas transportu – okazało się, że był całkowicie zjedzony przez korniki. Strasznie wtedy płakałam, bo to nie dość, że piękny stary mebel, to jeszcze pamiątka po Dziadkach. Teraz, po przeprowadzce do nowego mieszkania, gdy wszystkie niezbędne rzeczy zostały kupione, zaczęłam przeszukiwać aukcje na Allegro i stoiska na targach staroci  szukając jakiegoś ładnego kredensu. Znalazłam go w Czaczu. A właściwie wypatrzyła go Aga i pokazała Oli, a Ola – mnie.

To była miłość od pierwszego wejrzenia.  Targowałam się o niego zupełnie bez entuzjazmu, bo wiedziałam, że i tak zapłacę za niego każdą cenę – i tak był stosunkowo tani. Dojrzałam moje spełnione marzenie pod warstwą brzydkiej, zielononiebieskiej farby. :) Po wielu kłopotach, mój kredens dotarł do Poznania. To nadstawka, już w trakcie szlifowania (byłam tak podekscytowana, że nie zrobiłam żadnego zdjęcia „przed”).

Nowe starocie - New old stuff

Chciałam usunąć ten ciemny kolor z pomalowanych części, niestety okazało się, że żaden preparat do usuwania starych farb nie jest w stanie tego zrobić. Pożyczona szlifierka rzężąc i wyjąc była w stanie, ale wyszlifowanie wszystkich zakamarków  było technicznie niewykonalne. Rozebranie kredensu na części i szlifowanie każdej z osobna odpadało, bo jak się okazało – mebel jest skręcony na wkręty – gdybym go rozkręciła, po skręceniu nie byłby już tak stabilny. No nic. Mocno zmatowiłam powierzchnie i przeprosiłam się ponownie z akrylową w kolorze ecru.

(Przy okazji – Krzysiek krzyczy mi przez ramię, że mam koniecznie napisać, że wszystko odbywało się w kuchni – żebyście doceniły, jakie to niewygodne, a jaki Krzysiek wyrozumiały. Jasne, doceniamy :)

Po pomalowaniu wszystkich frontów, szuflad i zakamarków – został jeszcze ostatni element wymarzony przeze mnie, czyli gałki. To była misterna robota – szlifowanie, malowanie…

Nowe starocie - New old stuff Nowe starocie - New old stuff

…i decoupage. Tutaj też zamysł był inny – pierwotnie chciałam użyć serwetki z jakimiś maleńkimi różyczkami – niestety w moich przepastnych pudłach nie znalazłam nic odpowiedniego, a nie chciałam dłużej czekać – zdecydowałam się więc na większe róże w starym stylu. (Przy okazji – plastikowe pojemniki na owoce są nieocenione jako stojak do malowania ;))

Nowe starocie - New old stuff

Kiedy wreszcie ostatnia warstwa lakieru wyschła i wkręciłam uchwyty do kredensu… Mogę teraz siedzieć w Dziupli patrząć w niego jak sroka w kość :)

Nowe starocie - New old stuff

Dziupla jest niestety taka mała, że żeby zrobić zdjęcie mebla w całości, musiałam przesunąć stół i nieomal wyjść przez okno :) Aha, w razie czego – „Dziupla” ta maleńki pokoik który służy mi za pracownię. Taki craft-room :)

Nie mogę się powstrzymać, jeszcze jedno zdjęcie tych różanych uchwytów :)

Nowe starocie - New old stuff

You asked me what I have bought in Czacz. Of course I’ll show you :) I wanted to finish them first. I’ve bought small coffee table – xis helped with painting. Then – I’ve bought shelves in rustic style. I wanted to use wood stain to paint it, but the effect was to pale, so finally I decided to use acrylic ecru paint. Now cupboard is hanging above the table in my kitchen – so I have enoughh space to store books with recipes.I’ve also boght few pots and utensils,but the main things was – an old cupboard. I love rustic, kitchen style and I always wanted to have a cupboard. Once I received one, when my Grandmother and Grandfather died. I tried to renovate it, but it completely desintegrated during the transport – it was completely worm-eaten! I was sad, because it was beautiful furniture, and – moreover – it was family keepsake. When we moved into our new house and main things were bought – I’ve started to look for an antique cupboard, on flea markets and auctions on Allegro. And I’ve found it in Czacz! The truth is – my friend Aga found it :) Then she show it to Ola, and Ola show it to me. It was love at first sight :) I was able to see my fullfilled dream under the cover of ygly bluegreen paint. When it finally get at my apartement – I started to work with it. Mixing to clean off and old paint covers wasn’t able to to it. It was impossible to use grinder, because of all hard to reach places. Finally – i used acrylic paint. And then I painted handles and decorated them with decoupage technique. I’m so proud of it!

Nareszcie… / Finally…

…mieszkamy w naszym nowym domu :)
.
Półtora roku od chwili, gdy zaczęliśmy szukać mieszkania, pół roku od znalezienia ogłoszenie, 5 miesięcy od dnia kupna, po blisko 3 ciężkich miesiącach prac wykończeniowych (w tym miesiącu mieszkania u mojej Mamy). Uff! W tym budynku (wejście jest za drzewami), na parterze jest nasze mieszkanie.
.
Osiadamy powoli, nadrabiamy zaległości. Tak przyjemnie wrócić do normalnego życia!
Co prawda jeszcze nie mamy wewnętrznych drzwi. Umywalki w łazience jeszcze też nie. No i kilku szafek brakuje. Jeszcze nie wszystkie obrazki znalazły swoje miejsce i nie wszystkie kartony zostały rozpakowane… ale – i tak jestem zakochana w tym mieszkaniu.

Nasz dom

…we are living in our new flat :)
.
One and a half years since we started to look for a flat, 6 months since we found an announcement, 5 months since we bought it, almost 3 very hard months of finishing works (1 month of living with my Mom included). Our flat is in that building (entrance to house is behind the trees) on the ground-floor.
.
We are settling down slowly, and we are trying to catch up on everything. What a pleasure to come back to a common life!
Admittedly, we haven’t had the inner doors yet. And a wash-basin in the bathroom. And some cupboards. Some pictures haven’t found its places yet and several boxes are still unpacked… but anyway – I’m in love with this flat.

Rękodzieło mniej artystyczne :) / Less artistic handicraft :)

Halo, jeszcze żyję :) Nic mnie nie przygniotło – z wyjątkiem odpowiedzialności, nic nie spadło mi na głowę – z wyjątkiem kilku problemów i utrudnień.

.

To najdłuższa moja przerwa w blogowaniu od chwili zaistnienia Schowka… Przez ten czas zdążyłam kilkakrotnie już załamać się całkowicie i kilkakrotnie odzyskać dobry humor – a wszystko to oczywiście za sprawą wykańczania mieszkanie. Trudno powiedzieć, kto tu kogo wykańcza – ja mieszkanie czy ono mnie ;) Jak sobie ostatnio zdałam sprawę – nie pamiętam już kiedy czytałam coś innego niż etykieta na kleju, farbie czy instrukcja składania sprzętu :)

.

Wszystkie terminy zostały przekroczone, wszystkie błędy – popełnione.

Wszystkim dziękuję za trzymanie kciuków :) Mam nadzieję, że już niedługo napiszę z nowego domu :)

Malujemy mieszkanko - we paint our flat

Hello, I’m still alive,nothing happened, just… everything happened :)

.

It’s the longest brake sice my blog came into existence… For that time I was in despair few times, and few times I regain good humour, and of course my flat was the reason. Now I don’t know exactly if I finish my flat or my flat finishes me :) Lately I realized, that for many weeks I had no time for reading nothing else but labels on paints and cements or „how to use” instructions :)

.

All dead-lines are postponed, all mistakes were made :)

Thank you for your support and for keeping your fingers crossed. I hope that next time I wil post from my new home :)