Najpierw trafiłam na krzesełko. Nieco zapomniane i opuszczone spędzało czas w ogrodowej altance. Poprzednia, przemiła właścicielka zadośćuczyniła mojej prośbie i obdarowała mnie krzesełkiem.
Potem, na pchlim targu napotkałam stołeczek – nazywany w Poznaniu gwarowo ryczką. Wiedziałam, że będą do siebie doskonale pasować!
Najpierw przeszli intensywną kurację odmładzającą: peeling, okłady, makijaże…
Po tych upiększających zabiegach – ukazało się ich całkiem nowe oblicze!
Teraz pasowali do siebie idealnie!
Czegoś jednak im brakowało. Kogoś ciepłego, kojącego, o miękkiej osobowości, kto złagodzi napięcia, twarde kanty i zimne powierzchnie. Szczęśliwie – akurat znalazł się ktoś taki!
Barwna postać doskonale uzupełnia pozostałą dwójkę :)
A cała dzielna trójka będzie ozdobą dziecięcego pokoiku. Pewien maluch – jestem tego pewna – już niedługo chętnie dotrzyma im towarzystwa :)
Firstly I discovered small chair. Forgotten and neglected spend time in the garden house. Previous owner was so nice and made me a gift with this chair. Then, at the flea market I encountered tiny old wooden stool. I knew that they would fit together perfectly!
Firstly, they have undergone extensive restoration: peeling, wraps and makeup …
After these beauty treatments – they shown completely new face! Now they fit together perfectly!
But there was something missing… Someone warm, soothing a soft personality, who could soften hard edges and cold surfaces. Luckily – there was someone at that kind! This colorful character perfectly complements the other two :) Now the brave trio will be the pride of children’s room, and some toddler – I’m sure – soon willingly keep them company :)