Wczoraj sprzątałam w domu i zmieniałam świnkom ściółkę. Pies strasznie mi przeszkadzał,więc postawiłam świnki na stole – dosłownie na moment. Wysłałam Dharmę do drugiego pokoju, wracam po świnki. Zaraz, zostawiłam dwie, a na stole siedzi tylko jedna, Bazylia. Na moment serce przestało mi bić – gdzie jest Filip? Nagle usłyszałam znajomy dźwięk przeżuwającej cos świnki morskiej, ale nadal nie widziałam Filipa.
Na szczęście znalazł się. Wlazł do kosza pełnego kwitnacych wrzosów! I pasł się głośno chrupiąc – moimi kwiatami! :)
Yesterday I cleaned up the house. I changed my guinea pigs bedding. My dog bothered all the time, so I put two pigs on the table, only for a moment. I sent Dharma to another room,and came back for pigs. Wait a minute, I left two of them, and only one (Bazylia) was on the table. My heart stopped for a moment – where is Filip? I heard the sound of guinea pig who chewing something, but I couldn’t see him!
Fortunately, I found him! Filip went to the basket full of blooming heathers. And he browse loudly – with my flowers! :)
Śliczna świneczka :)
Dobrze, że mi Dotee nie zjadł ;)
A pies tak nie znika…
głodzisz Filipka widocznie – to się dobrał do kwiatuszków :D
prześliczna świnka ;-)
bardzo fajne fotki … a zwierzakowi do twarzy w tych wrzosach :P