Historyjka / Short story

Najpierw trafiłam na krzesełko. Nieco zapomniane i opuszczone spędzało czas w ogrodowej altance. Poprzednia, przemiła właścicielka zadośćuczyniła mojej prośbie i obdarowała mnie krzesełkiem.

Potem, na pchlim targu napotkałam stołeczek – nazywany w Poznaniu gwarowo ryczką. Wiedziałam, że będą do siebie doskonale pasować!

Najpierw przeszli intensywną kurację odmładzającą: peeling, okłady, makijaże…

Po tych upiększających zabiegach – ukazało się ich całkiem nowe oblicze!

Teraz pasowali do siebie idealnie!

Czegoś jednak im brakowało. Kogoś ciepłego, kojącego, o miękkiej osobowości, kto złagodzi napięcia,  twarde kanty i zimne powierzchnie. Szczęśliwie – akurat znalazł się ktoś taki!

Barwna postać  doskonale uzupełnia pozostałą dwójkę :)

A cała dzielna trójka będzie ozdobą dziecięcego pokoiku. Pewien maluch – jestem tego pewna – już niedługo chętnie dotrzyma im towarzystwa :)

Firstly I discovered small chair. Forgotten and neglected spend time in the garden house. Previous owner was so nice and made ​​me a gift with this chair. Then, at the flea market I encountered tiny old wooden stool. I knew that they would fit together perfectly!
Firstly, they have undergone extensive restoration: peeling, wraps and makeup …
After these beauty treatments – they shown completely new face! Now they fit together perfectly!
But there was something missing… Someone warm, soothing a soft personality, who could soften hard edges and cold surfaces. Luckily – there was someone at that kind! This colorful character perfectly complements the other two :) Now the brave trio will be the pride of children’s room, and some toddler – I’m sure – soon willingly keep them company :)

Kołderka w paski / Striped quilt

Mój pies nie może zasnąć, dopóki nie zostanie przykryty kocykiem. Trzeba Dharmę przykryć całą, inaczej nie zmruży oka :)
Uszyłam jej nowy kocyk – kołderkę właściwie.

W błękitach i czerwieniach, z dodatkiem turkusu, metodą quilt as you go, a brzegi obszyłam szeroką, atłasową wstążką.

Co prawda trochę mnie razi, że pikowanie przecina się z gotowym pikowaniem podszewki…

…ale Dharmie najwyraźniej to nie przeszkadza :) Kołderka została zaakceptowana :)

My dog can’t go to sleep if she is not covered with cosy blanket. I made her a new blanket – specifically a quilt. I used fabrics in blue and red colour, with some turquoise, with quilt as you go method, and I binded it with wide satin ribbon. Unfortunately stripes quilting intersects with lining quilting, but apparently for Dharma it’s not a problem :) Quilt was accepted :)

Azurro

czyli przedostatnia kolekcja UHK Gallery :)

W sam raz do robienia kartek:

notesików:

notesów:

i scrapów:

 

Śmieszna sprawa z tym layoutem – kiedy dotarł do mnie zestaw papierów Azurro, ten konkretny – La strada – wrzuciłam czym prędzej  na samo dno pudełka, bo stwierdziłam, że nigdy w życiu nic z nim nie zrobię. Jakoś nie przypadł mi do gustu. Potem, gdy zrobiłam mały notesik, spodobało mi się zestawienie turkusu z czernią – i w okamgnieniu wywlokłam La stradę, powycinałam, poprzyklejałam, poprzeszywałam maszyną, dodałam kilka zszywek i byłam z efektu niemożebnie zadowolona (szczególnie podoba mi  się, jak latarnia z tła koresponduje z tą ze zdjęcia).

Proszę, jak to się może zmienić :)

This  is one before last collection of UHK Gallery  papers :) It’s great to make cards, smoll notres, big notes and layouts.

Funny thing with this layout – when I received set of  Azurro papres, this particularone- La Strada – I hastily threw to the bottom of the box, I realized that I will not use it. Never. Somehow I didn’t like it. Then when I made a little notebook, I liked it a statement of turquoise with black – and in amoment I dragged La Strada out, cut out, stick out, made some machine sewing, I added a few staples, and I was really pleased with the result  (especially like a beacon from the background corresponds to the one with photos).

Scrub

Jakiś czas temu zakochałam się w ręcznie robionych kosmetykach. Robiłam sól do kąpieli i dwa rodzaje scrubów do ciała, ale kiedy znalazłam przepis na kokosowo-różany scrub – po prostu musiałam go wypróbować. Wyszedł niesamowity. Wygląda ślicznie, a że testerką wszystkich moich produktów jest Ania, będę więc miała także całkiem obiektywną ocenę użyteczności.

Osobiście – jestem nim zachwycona, natomiast następnym razem nieco zmienię proporcje, aby był bardziej ziarnisty i jeszcze bardziej aromatyczny.

Muszę też sprawdzić, jak długo można go przechowywać.

A to róża, która dostarczyła materiału – piękna odmiana róży angielskiej, o romantycznych, pełnych kwiatach. Płatki w pąku mają ciemnoróżowy kolor, a jaśnieją rozkwitając – opadające płatki są już tylko lekko różowawe. A pachnie – nieziemsko.

Tutaj krótko po deszczu, jeszcze z kropelkami. Piękna jest, prawda?

Some time ago I felt in love in homemade cosmetics. I’ve tried bath salt, and two kinds of body scrub, but lately I’ve found recipe for coconut&rose body scrub, so I had to try it! It looks lovely, and Ania is tester of my products, so we will have objective opinion about its usefulness.
Personally, I love it, but next time I’will change the proportions slightly, so it will be more grainy and more aromatic. I have to try also, how long I can store it.
And this is the rose, which provided the material – a beautiful variety of the English rose, a romantic one, with full flowers. Petals in bud are dark pink, but they become lighter when flower opens. Drooping petals are only slightly pinkish. And it smells amazingly!