JakiÅ› czas temu znudziÅ‚y mi siÄ™ piwne knajpki. Prawdopodobnie dlatego, że w czasie studiów pracowaÅ‚am jako barmanka, nie lubiÄ™ przesiadywania po nocach (chodzÄ™ spać z „kurami” :)). DrażniÄ… mnie kłęby papierosowego dymu i tÅ‚umy ludzi. Rzadko gdzieÅ› wychodzÄ™, bo wolÄ™ spÄ™dzać czas w domu, z moimi zwierzakami i robótkami.
Ponieważ jednak czasami miło jest gdzieś wyjść, wpadłam na pomysł, by co tydzień w weekend wybierać się z koleżanką do jakiejś kawiarenki (oczywiście szybko okazało się, że niemożliwością jest znalezienie czasu raz na tydzień, więc wybieramy się rzadziej). Nie jem słodyczy, ale raz na jakiś czas mogę sobie zrobić taką przyjemność (oczywiście te zdjęcia zrobiłam przed przejściem na dietę).
Tak wiÄ™c w jednÄ… z niedziel zapoczÄ…tkowaÅ‚yÅ›my tÄ™ tradycjÄ™ – na pierwszy ogieÅ„ poszÅ‚a moja ulubiona knajpka – Gołębnik (oczywiÅ›cie mieÅ›ci sie koÅ‚o poznaÅ„skiego Starego Rynku).
To Aga i ja przy naszych sÅ‚odkoÅ›ciach…
… czekoladzie oraz muffinkach.
Tym co mnie przyciÄ…ga do tego miejsca (poza pysznoÅ›ciami oczywiÅ›cie) jest przemiÅ‚y wystrój. Przytulny, swojski, domowy… i staroÅ›wiecki.
A to ptasie pióra na papierowych kloszach lamp – wspaniaÅ‚y efekt, prawda?
.
I’m bored with pubs. When I was a student, I worked as a barmaid so today I don’t like pubs and I go to bed very early (don’t like to stay at night). Billows of funk and crowd irritate me now. Usually I spent spare time at home, with my animals and crafts, but sometimes it’s nice to go out.
I had an idea to start a new habit: once a week, on Sunday, I go out with my friend to a nice café. I rather don’t eat sweetes, but exception like this is ok :) Of course this photos were made before my diet. An, of course, I realize that I’m to busy to go out once a week, so we go out when we have some spare time, but regularly.
One Sunday we started our „new tradition” and we went to my favorite café – named Gołębnik (in Polish it means „dovecot”). You can see photos from this nice, homelike and old-fashioned place and its delicious chocolate and muffins. At the last photo you can see feathers sticked on a paper lamp – isn’t it a lovely idea?
fajny pomysł z odwiedzaniem kawiarenek ;-) W okresie przedKubusiowym też tak z przyjaciółkami robiłyśmy. W Poznaniu jest wiele fajnych miejsc!
Looks like you had a great time Michelle!!
And the feathers on the paper lamp looks gorgeous!!
ByÅ‚a taka przytulna knajpka w Warszawie, nazywaÅ‚a siÄ™ „U Aktorek” i byÅ‚a niedaleko Muzeum Narodowego. Niestety, w centrum przetrwajÄ… chyba tylko kluby, puby i komercyjne duże kawiarnie…
Na szczęście u nas dużo jest takich urokliwych miejsc… JeÅ›li bÄ™dziesz kiedyÅ› w Poznaniu, zapraszam serdecznie na czekoladÄ™ i mufinkÄ™ do Gołębnika!
Miśku, tylko nie myśl, że nie czytam Twoich wpisów. W sumie może i nie czytam aż tak sumiennie, bo trudno mi się skoncentrować na czytaniu, jak widzę te wszystkie urocze FOTY!!! Pozwól, że w tym komentarzu, pochwalę Cię za całokształt wyczynów fotograficznych i w ogóle artystycznych (a może mi się tylko jedna fotka mniej podobać?) Celowo te kilka zdań piszę w tym miejscu, ponieważ w 100% zgadzam się z Twoim pomysłem odwiedzania kawiarenek, zwłaszcza w wybornym towarzystwie :))) Sama uwielbiam Gołębnik i chętnie się w nim spotykam z przyjaciółmi!!!
Tutaj niestety nie mamy takich fajnych knajpek ze slodkosciami. Szkoda…