Jak wiecie, gala odbyła się w czwartek, 21 lutego. W piątek od rana (po śniadaniu – uwielbiam hotelowe śniadania! :)) zwiedzałam Warszawę na własną rekę. Oprócz tego – a jakże!- pojechałam na zakupy. Oczywiście – robótkowe zakupy :) Wcześniej zasięgnęłam języka na temat sklepów z artykułami do rękodzieła i wyposażona w odpowiednie namiary udałam się do centrum handlowego Reduta do sklepu Tiimari. Spuśćmy litościwie zasłonę milczenia na to ile wydałam pieniędzy… ale kupiłam same cudeńka :)
Popołudniu, już bardzo wymęczona wróciłam do Poznania – jak zwykle z tą samą refleksją: tu najlepiej. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej :)
Uczestnictwo w Konkursie na Bloga Roku było wielką przygodą. Zostało mi po niej kilka pamiątek, kilkanaście zdjęć, dyplom, dużo guzików i miłe wspomnienia :)
.
As you know, gala was last Thursday. Friday morning, after breakfast in hotel, I went to sightseeing Warsaw. And of course – I went shopping! Crafty shopping of course :) I was in Tiimari shop – and, please, can’t we don’t talk about my bill? :) But I bought so many lovely things! After it I came back to Poznań. In Poland we have a byword – it’s going like this: „it’s good to be everywhere, but it’s best to be home” – and I think of it always when I’m on my way back Poznań. It was a great adventure to take part in the Blog of the year contest. I have few souvenirs now, dozen of photos, the diploma, buttons and great memories.
O ja! Musimy się koniecznie spotkać na oglądanie tych cudek!
Pieczątki, pieczątki widzę! :)
Buźka
Rany dlaczego w Poznaniu nie ma takiego sklepu, bajka po prostu .
I am so far behind in commenting on your blog – sorry!
I’m glad you had a good time.