Jak najchętniej spędzacie wolny czas? Bo ja co weekend przeżywam te same katusze: co wybrać? Czy jechać na działkę i oddawać się ogrodowym przyjemnościom? Orgiastycznie babrać się w ziemi, rankiem wędrować po polnych dróżkach, wieczorem siedzieć przy ognisku? Czy zostać w domu i robótkować? Napawać się widokiem papierów, fakturą materiału, malować, scrapować i szyć?
Książki towarzyszą mi bez względu na miejsce, ale – co tu wybrać? Jechać, zostać?
Wiosną, latem i jesienią przeważnie jadę. Jeśli leje lub sypie śnieg – to jasne, zostaję (no chyba że trzeba zrobić coś ważnego – powiesić jedzenie dla sikorek czy coś takiego). Między listopadem a lutym – przeważnie siedzę w domu :)
W zeszły weekend znowu miałam zagwozdkę. Wena ostatnio mnie nie opuszcza i ciągnie mnie do Dziupli (czyli mojego craftowego pokoiku), ale zza okna wiatr znad pól wzywa i kusi, a ostatnie słoneczne dni naprawdę trzeba wykorzystać…
A jesień jest tak bogata… W ogrodzie trwa nadal szał kwitnienia, moje ukochane aksamitki, nazywane turkami po porostu wybuchają kolorami. Jako dziecko nie cierpiałam ich dziwnego zapachu, a teraz po prostu go uwielbiam. Zimowity kwitną późno w tym roku, co według mojej Mamy i mnie wróży późną zimę. Zobaczymy, czy to się sprawdzi.
Z kolei grządka warzywna z daleka wyglądała, jakby opanowało ją stado krasnoludków w czerwonych czapeczkach. A to pomidory czerwieniły się w słońcu. Nawet dochowałam się własnych cukinii :)
Naprawdę nie ma nic lepszego niż smak leczo zrobionego z warzyw z własnej grządki :) A w tym roku pomidorów starczyło nawet na kilka słoiczków przecieru. Taka pomidorówka zimą, pomyślcie tylko :)
Oczywiście jesienny wypad do ogródka nie może się obejść bez spaceru po lesie. Co prawda grzybobranie nie za bardzo się udało, bo grzyby jadalne odmówiły współpracy :) znaleźliśmy tylko 5 (słownie: pięć! podgrzybków). Ale za to innych cudeniek znaleźć można bez liku.
Moja Dharma szaleje wśród drzew i próbuje ostatnio tarzać się w czymś ohydnym, a ja z aparatem i koszykiem poluję na znaleziska :) Taki ze mnie grzybiarz od siedmiu boleści, bo w moim koszu miejsce z jadalnymi grzybami dzielą – interesująca kępka mchu, szyszka, patyk o ciekawym kształcie, liście paproci, orzeszki bukowe, jakiś kamień, kawałek kory i oczywiście – muchomory i inne ciekawe grzyby. No po prostu nei mogę się oprzeć, żeby nie zbierać i suszyć tych co piękniejszych. Te kolory! Te kształty! Jako młody przyrodnik próbowałam nawet konserwować je w formalinie, w słoiczkach – wyglądały grzybki w occie :) Ale spokojnie, jadalne też zbieram :)
.
How do you spend your spare time? Because I have always the same problem – should I stay, or should I go? Should I stay at home, to craft whole day in Dziupla (my crafty room), to scrapbook, sew and decoupage? Or should I go to the countryside, to my family’s garden, just to dig and rake all day, walk at the dawn with my dog on the meadows, and in the evenings sit by the campfire? What to choose? When weather is ugly – I rather stay. When it’s a spring, summer and autumn – I rather go. Last weekend I also had a problem – my mojo is still with me, so I wanted to stay and craft, but weather was so amazing, that I decided to go :) I spent a beautiful day – admiring last flowers in the garden, picking wegetables which I grown and walking in the forest, searching for edible mushrooms. There was many mushrooms, but this edible we’ve found only 5 :)