Kiedy trafił w moje ręce wędrowny, ogrodowy album Betty Boop – jako zapalona ogrodniczka mogłam jedynie próbować zmieścić na tak małym skrawku papieru choć część swojej wielkiej miłości do zieleni, grządek, kopania i pielenia.
Musiałam, no po prostu MUSIAŁAM wcisnąć tu ile się da zdjęć moich kwiatów i wtrącić swoje – więcej niż 3 grosze. Pierwszy problem był z wyborem fotek – może róże? albo te piękne orliki z nasion? albo pierwiosnki z odzysku! albo wiem, moje piękne pelargonie! albo nie!, kolejny – z ograniczeniem wielkości wpisu. O ogrodzie mogłabym pisać w nieskończoność!
Ostatecznie mój wpis wygląda tak:
Strona pierwsza:
…i druga…
…z ramką zawierającą składak ze zdjęciami…
…który otwiera się w dwie strony…
…a całość zamyka się przy pomocy małego motylka ;)
.
It’s next wandering album which I’ve received – from Betty Boop. It’s about garden, so as a passionate gardener I had only problem with „how to limit those tones of photos? And thousands of words?” cause I can write about my garden for sooooo long :) It was horrible to decrease number of photos :) But here it is, my garden entry.
wow – ile można zmieścić na dwóch stronach ;-). Rewelacyjny wpis! I zazdroszczę ogrodu pięknego…
brak mi słów ale chcę zostawić ślad, że mi się bardzo ale to bardzo podoba ten wpis…
Cała Miśka :-)))) cmok cmok :***
perfect! :)
W zasadzie nie lubię sztuki scrapbookowania, bo przeważnie widzę schematyczne monotonne składanie podobnych elementów, ale Twoje prace są takie inne, interesujące, klimatyczne! *^v^*
świetnie! kwitnie, rozkwita – szaleństwo!!!
No Mój Boże, tyle go wypatrywałam, że jak się w końcu pojawił, to go przeoczyłam!!!
BOOOOSKI JEST. Już bym go wymacała, obśliniła i ucałowała, a tu czekać muszę jeszcze tak długo.
Cudowny jest Misiu. Dziękuję!!!!!