Problem ze stemplami polega na tym, że powinno się ich używać. Nie można ich tylko przekładać z miejsca na miejsce i napawać się ich widokiem, jak – nie przymierzając – Ebenezer Scrooge swoimi pieniędzmi. :)
Dlatego właśnie postanowiłam sukcesywnie wykorzystywać moje stempelki, bo są takie których nigdy nie splamiłam tuszem. Oglądam je tylko z nabożnym skupieniem, po czym odkładam do pudełka. :)
No to – na pierwszy ogień – stempelek Penny Black, kolorowany distressami, papiery Chatterbox, ćwiek Latarni Morskiej i stemple-alfabet Eight.
.
The problem with stamps is that you have have to use them. You cannot only watch and adore them. Just like Ebenezer Scrooge with his money :) So that’s wha I decided to gradually use my stamps – cause now there are some of them which I’ve never used before! I only take them from a box, admiring in devoting concentration and then put away to a box. :)
So here is Penny Black stamp, coloured with disstress inks, with Chatterbox papers and Latarnia Morska’s brad and alphabet stamps from Eight. Text on a card is „Fly high!” in Polish.
Ze stemplami mam tak samo ;o)
Kartka udana!
słodki stempelek… świetnie pokolorowany!
ale czy naprawdę TRZEBA ich używać? skoro samo posiadanie ich daje tyyyyle radości… ;)
śliczna karteczka!!!
ja tez jestem zdecydowanie za ich uzywaniem!!:))pięknie pokolorowany stempelek:))i super tekst:))