Wypatrzyłam go na pchlim targu – stał sobie niepozornie gdzieś w zakątku. Czekał na mnie kilka miesięcy, wreszcie zdecydowałam się go kupić i przyniosłam do domu w dobranym towarzystwie.
Opuszczony, zakurzony i zabrudzony zdecydowanie potrzebował opieki i czułości.
Najpierw – ciepła kąpiel, potem głęboki peeling :)
Gdy zrobiło mu się lżej, nadszedł czas na nowe ciuszki. Było dużo mierzenia…
i trochę wybierania, sporo dopasowywania…
…wreszcie metodą prób i błędów wybraliśmy odpowiednią kreację.
Dopieszczony, prezentuje się teraz wspaniale…
I’ve found it at the flea market – it was neglected and dirty. It waited few months and at last _ I decided to buy it and I’ve brought it with few more nice findings. Then I washed it well, and after a bath – I’ve made a little bit of peeling :) Then it was time to chagne clothes – after hours of choosing fabric, measurements and trying on, at last – it was ready :) Now it looks great :)
Absolutnie cudny i do tego niebieski!!! :D I te grochy w środku! Ach, w zachwycie trwam :D
Boski środeczek mu zrobiłaś Kochana. Śliczne groszki. Lifting absolutnie genialny!