Przyszła równo z naszym powrotem z Łeby – ach, ta poczta ;)
„W Łebie cudownie, pogodę mamy piękną, zwiedzamy i chodzimy na długie spacery plażą. Bardzo spodobały mi się mewy, na dachu nad naszym pokojem kilka z nich wychowuje młode. Krzysztof spalił się na skwarek, kąpaliśmy się w morzu (zimna woda brrr! :)) Trudności z dojazdem, bo jeszcze nie ma sezonu (co nie wpłynęło ujemnie na ilość wycieczek, kolonii i niemieckich turystów w średnim wieku). Przywiozę sto kilo kamyków, wyrzuconych przez morze na ląd patyków i piasku, niestety bardzo mało muszelek. Byliśmy na wydmach, w skansenie wsi słowińskiej w Klukach, w latarni morskiej Stilo i wypłynęliśmy w rejs na otwarte morze! Objadam się naleśnikami i opijam piwem. Zastanawiam się czy nie osiąść nad morzem – mieszkałabym sobie w rybackiej chatce, łatała sieci i trudniła zbieractwem plażowym ;) a potem dobudowałabym do chatki kilka pokoików i przyjmowałabym letników :) Ewentualnie jeszcze mogę zostać wilkiem morskim :)
Żałuję że Was tu nie ma, całuję i pozdrawiam gorąco
-Michelle”
Miszku:) Dzięki za pozdrowienia!
Normalnie Ci zazdroszczę,że mogłaś odwiedzić te cudowne miejsca. Przypominają mi się zajęcia terenowe nad morzem i skarby, które z nich przywiozłyśmy Ach…:) Buziaki i do zobaczenia Ps. Pozdrowienia dla opalonego Krzyśka:)
Hi Michelle! Thank you for commenting on my blog! Isn’t it funny how someone in California can find an artist in Poland and then write about it so quickly? The internet is truly a wonder! Best wishes to you!!!