W zeszłą sobotę Ola – Srebrna Akacja, Karlito i ja wybraliśmy się na długo planowany wypad do Starej Rzeźni. To takie miejsce w Poznaniu, gdzie w murach miejskiej rzeźni (całe szczęście już nieczynnej), na odbywającym się w weekendy kiermaszu, kwitnie sprzedaż antyków, staroci, przedmiotów używanych, zużytych, czasem rupieci. Największy wybór jest w drugą sobotę miesiąca, ale i teraz znaleźliśmy ciekawe rzeczy. Karlito szybko zniknął nam z oczu, prawdopodobnie szukając jakichś militariów, a my z Olą – jako, że koniec miesiąca zagląda nam już w portfele – zasadniczo poprzestałyśmy na drobiazgach.
Najpierw Ola wypatrzyła drewniane skrzynki wypełnione po brzegi cyferblatami i werkami zegarków. To pochłonęło nas na dobre. Kupiłam garść tych zegarkowych wnętrzności i mam kilka pomysłów jak je wykorzystać – zarówno do scrapbookingu jak i robienia biżuterii.
Potem buszując wśród półek i stert znalazłyśmy stare albumy ze zdjęciami i pojedyncze, pożółkłe fotografie. Jakie to niesamowite, po tylu dziesięcioleciach oglądać skrawki czyjegoś życia, utrwalone na papierze… Może żyją gdzieś jeszcze wnuki i prawnuki ludzi, których twarze spoglądają ze zdjęć…
Z ciekawostek znalazłam wielkie pudło pełne form do odlewania ołowianych żołnierzyków i innych figurek i wojskowych miniatur. Zaraz przypomniał mi się „Ołowiany żołnierzyk” Hansa Christiana Andersena i Dziadek do Orzechów.
A potem już bez zahamowań oddałyśmy się szperaniu wśród zakamarków i bieganiu od stoiska do stoiska.
Na samym końcu obejrzałyśmy wszystkie starocie ze sklepu z antykami, który też znajduje się w zabudowaniach rzeźni. Piszczałam na widok kredensów i maselnic, Ola – wag, a największe wrażenie zrobiły na mnie stare dziecinne wózki. Gdybym tylko miała więcej miejsca kupiłabym choć jeden i używała go jako kwietnika.
Last Saturday – with Ola – Srebrna Akacja, and Karlito we went to Old Slaughterhouse. This is a place in Poznań, where in buildings of old, city slaughterhouse (thank God, it’s not in use anymore) flea market takes place on weekends. You can buy all kinds of antique furniture, vintage things and other kinds of old stuff there.
We’ve found piles of clock’spieces – I have idea how to use them in scrapbooking and jewellery making! Also we discovered old photograps – its ubelievable feeling to watch this old pieces of someone’s history. We saw forms for making lead army men, and beautiful old furniture and homeware, for example those vintage child carrier. What a pity that I have not enough space in my flat – I could use one of them as a jardinière.
To jest to, co tygryski lubią najbardziej :D Sprawozdanie z kolejnej wyprawy będzie, tak myślę, równie ciekawe :) Damy czadu!
Super wyglądałby taki stary dziecięcy wózek jako kwietnik!
Zazdroszczę wypadu w takie meijsce!
Uwielbiam starocie :) Wielkie Targi sa u nas raz w roku, z okazji Dni Kłodzka – już od ponad 30 lat. Za to co tydzień w sobotę mamy giełdę ze starociami w ramach giełdy samochodowej. Zawsze się tam obłowię – ostatnio namiętnie kupuję angielską porcelanę.
Marzenie, zazdroszcze, ale dobrze, ze mnie tam nie bylo bo chyba statek musialby do Irlandii z Polski poplynac, do samochodu by sie nie zmiescilo. Czekam na zegarkowe wariacje:)
Mieszkałam rok w Poznaniu i wiele słyszałam o tym miejscu,ale nigdy jakoś się nie mogłam tam wybrać,a teraz oglądając to wszystko bardzo żałuję
SUPER ! Zazdroszczę :) W pobliżu mnie nie ma takich miejsc , a ryła bym w nich godzinami !