…zdarzają się często w życiu. Stałam przy krawężniku jednej z bardziej ruchliwych ulic Poznania, zerkając, czy do przystanku który właśnie minęłam nie zbliża się przypadkiem tramwaj. Gdy tak się wpatrywałam w dal, nagle usłyszałam świergot i ćwierkanie głodnych piskląt, gdzieś tuż obok mnie. Co dziwniejsze, dźwięki dochodziły gdzieś z dołu. Okazało się, że w drzewie, stojącym niemal na samej krawędzi jezdni, właśnie od tej strony, gdzieś na wysokości 1,20 metra znajduje się mała dziupla…
…a w niej – gniazdo sikorek! Nie mogłam oprzeć się pokusie i zrobiłam szybko zdjęcia, jednak bez lampy i starając się jak najmniej naruszać prywatność Państwa Sikorków :)
Wspaniałe wybrali sobie miejsce na gniazdowanie – można zobaczyć tę dziuple jedynie jadąc samochodem ulicą, ale – kto jadąc ulicą Dąbrowskiego, przez centrum, wygląda ptasich gniazd? ;)
Życzę sikorkom powodzenia w życiu prywatnym i pociechy z potomstwa :) A sobie – więcej takich magicznych zdarzeń :) To było niesamowite – rzadko zdarza się być 10 cm od pełnego pierzastych tłuścioszków gniazda.
śliczne, niesamowite zdjęcie tych ogonków! na miniaturce nie wiedziałam co to, ale bardzo mnie zaintrygowało!!! też lubię takie niespodziewane zdarzenia i również Ci ich życzę :)