Jesienny spacer

Aż trudno uwierzyć, że te zdjęcia zostały zrobione w Poznaniu! To w Antoninku znajdują się takie piękne miejsca. Złota polska jesień w pełnej krasie…

jesien.jpg

jesien1.jpg jesien2.jpg

 

jesien3.jpg

Dziś Halloween. Mówcie co chcecie, ale mnie podobają się anglosaskie tradycje związane z tym świętem. Bardzo chciałabym kiedyś spędzić ten dzień w Stanach lub Anglii. Zdecydowałam się na urządzenie małego „Halloween party” – życzcie mi powodzenia, bo miałam bardzo mało czasu na przygotowania… Mam jednak nadzieję, że goście będą zadowoleni. Relację zdam jutro :)

.

.

It’s hard to believe that these photos were taken in Poznań city! There is a part of Poznań called „Antoninek” and I took my photos there. When weather is sunny and warm in autumn we call this time „golden polish autumn”… So, you have it on my photos.

It’s a Halloween today… In my country we rather don’t celebrate this holiday, but I like it very much. I would like to spent some Halloween in United States ’cause I like american traditions relevant with this day.

Because I dream about Halloween I decided to make my own Halloween party. Wish me luck ’cause I don’t have much time to prepare everything… But I hope, that our guests will enjoy their time! I’ll describe everything tomorrow :)

Urlop

Ok, postanowiłam pisać mojego bloga także po angielsku…. specjalnie dla moich obcojęzycznych znajomych :) z góry przepraszam za błędy, proszę się nie krępować z poprawianiem mnie ;) Na pewno wersje angielskie postów będą krótsze i mniej wyrafinowane – c’est la vie ;)

Już od kilku dni mam wolne… wbrew pozorom jestem bardziej zabiegana niz w zwykłe dni :) W każdym razie pierwszy dzień swojego wolnego uczciłam wybierając się na drugie śniadanie do mojej ulubionej knajpki przy Starym Rynku.

sor.jpg sor2.jpg

Bardzo lubię to nastrojowe miejsce: kwiaty, starocie, miłe drobiazgi.

sor3.jpg sor4.jpg

Moje ulubione, staroświeckie fuksje…

fuksja.jpg fuksja2.jpg

Zamówiłam bruschettę (którą ostatnio zajadam się w wielkich ilościach) i herbatę karmelową z ciasteczkiem. Do tego miła lektura – i czas upływał cudownie.

bruschetta.jpg

Ok, I’ve decided that I will write my blog also in English – especially for my friends from foreign countries ;) Excuse me my mistakes, feel free to correct me ;) I know that I won’t be able to write in English long and sophisticated posts as in polish – but… c’est la vie! :) So…

I’ve been on my holidays since few days. It’s my first so long free time, but I’m more busy than normal! First day of my vacation I went to my favourite restaurant near the Old Town Market. I love this place – its flowers, antiques and delicious meals. I ate bruschetta (my favourite meal this summer), I drank my caramel tea, I watched beautiful antiquated fuchsias, read my book and spent wonderful time!

Szydełkownik

Zrobiłam go dla Mamy – wielokrotnie pożyczałam od Niej szydełka, które potem oczywiście ulegały zagubieniu. Jednym z prezentów na Dzień Matki był więc ten oto „szydełkownik” wraz z zawartością. Szydełkownik to taki schowek, w którym trzyma się szydełka :) W znacznej części uszyty na maszynie, jedynie detale dopracowałam ręcznie. Zawiązana dookoła guzika kokardka po rozwiązaniu pozwala na rozwinięcie szydełkownika – uzyskuje się dostęp do kieszonek, w których umieszcza się szydełka.

Szydełkownik

A tak na marginesie – ostatnio wciąga mnie scrapbooking cyfrowy, powyżej jedno z moich ostatnich dokonań. Oczywiście pomoc Krzyśka kilkakrotnie okazała się niezbędna, ale GIMP skrywa dla mnie coraz mniej tajemnic :)

Ciekawostka dla nie-Poznaniaków zaglądających czasem do mojego Schowka. Dziwne „coś” na zdjęciu to rura, tradycyjne, poznańskie ciastko, wypiekane z okazji różnorakich świąt. Wspomnienie z dzieciństwa – wychodzę z Mamą z kościoła, a przed nim stoi babuleńka z wielkim, wiklinowym koszem. W nim, na białej serwecie rumienią się i pachną stosy rur. Tak miło się je chrupało! Rury są strasznie twarde (można połamać sobie na nich zęby) i są jedną z kulinarnych osobliwości Poznania. Nie spotkałam ich w żadnym innym mieście i nie słyszałam, by gdzieś jeszcze się je robiło. O dziwo, nawet nie udało mi się w internecie znaleźć przepisu na nie. Jeśli w jakiś sposób uda mi się go odnaleźć, na pewno wypróbuję i opublikuję :)

Poznańska rura :)

Ostatnio na blogach na które zaglądam „zaroiło” się od truskawek. Dziewczyny narobiły mi apetytu, więc i u mnie dziś soczyście, czerwono i słodko. Truskawki z jogurtem naturalnym – pyyycha :)

Truskawki