Wiadomość z ostatniej chwili – a konkretnie z ostatniego wieczoru.
Przygnębiona chorobą Dharmy i drobnymi niepowodzeniami w pracy siedziałam sobie w domu i próbowałam nie smucić się zbytnio. Nagle – (a było to już dość późno jak na niespodziewane wizyty, bo około 20) -drrrrrrr, dzwonek u drzwi. W progu – pan z paczką. Gorączkowo próbowałam sobie przypomnieć, czy zamawiałam coś z sieci na domowy adres, jednak pan nie chciał ode mnie żadnych pieniędzy, tylko wręczył mi paczkę, zażądał pokwitowania i zostawił mnie sam na sam z moim zdziwieniem. W chwilę później tajemnica wyjaśniła się – to przemiła Lula z Lawendowego Zakątka obdarowała mnie tymi cudownościami! Czego tutaj nie ma!
Ręcznie malowany, lavendowozakątkowy kubeczek z podstawką…
…opatrzony szczegółową instrukcją użycia…
…zakładka do książki i śliczna kartka na życzenia…
…oraz clou przesyłki – Suszkownik…
…czyli album do wklejania zasuszonych kwiatków i liści…
a wszystko to…
czy zauważyłyście, że wszystkie RAK docierają do nas wtedy, gdy są nam najbardziej potrzebne? Wtedy, gdy los zaczyna uwierać, a smutek rozgaszcza się na kanapie?
W każdym razie: Lula, dziękuję Ci bardzo!
These are photos of things which I received last evening. It is absolutely unexpected! Lula sent me this package. I found inside a mug with „coaster”and funny „how to use” instruction, a bookmark, greeting card and sweet album to keep dried flowers and leaves. And of course – all was hand made by Lula! Did you notice, that every RAK is received precisely in that moment, when we desperately need it?
O mamo, dopiero doczytalam o chorobie psiaka :( przykro mi bardzo i trzymam kciuki za powodzenie kuracji. Dahrma da sobie napewno rade, trzymam kciuki i głaski dla niej za uszkiem :)
Ogromnie sie ciesze, ze paczuszka dotarla wlasnie w tym czasie, buziaki, pozdrawiam :D
śliczny kubeczek :) i cała reszta piękna. ale picie z takiego kubeczka to dopiero przyjemność.
Śliczne prezenty:) Ja też pije z lulowego kubeczka, niesamowita przyjemność:))
Gratuluję ślicznego prezentu!