Kilka ostatnich dni było dla mnie dość trudnych.
W niedzielę miałam imieniny (później pokażę, jakie dostałam prezenty), niestety spędziłam je kaszląc, kwękając i zużywając tony chusteczek :) Wierzę w „babcine” sposoby leczenia. Napar z kwiatów czarnego bzu, uzbieranych własnoręcznie latem, sok z owoców czarnego bzu robiony własnoręcznie jesienią, herbata z miodem i dużo czosnku… To postawi mnie na nogi, mam nadzieję :)
.
Last few days were hard for me. I had a name-day on Sunday, but I spent it coughing, groumbling and using tones of handkerchiefs. I believe in old, „granma’s” way of treatments. Brew of Elderberry flowers (which I picked and dried in the Spring), Elderberry fruit juice (which I prepared at the Autumn), tea with honey and lot of garlic… It will pull me through, I hope :)
.
Na koniec – jeszcze trochę biżuterii, także wystawionej na aukcji charytatywnej.
.
At the end – one more jewellery set. I call it „honey-like”, and it’s on charity auction here.
I am so sorry you have been ill. I hope you are better now.
What is a name day?
I love this amber colored jewelry.
Julie