Nie wiem czy pamiętacie jeszcze moje tycie oczko wodne? Gliniana dzieża pękła niestety tej zimy, a ja postanowiłam zrobić sobie nieco większe oczko wodne.
Zaczęłam od wyłudzenia od Mamy (dzięki Mamo :) kotła, w którym moja prababcia gotowała bieliznę.
Wybrałam miejsce (pod wierzbą), przygotowałam rośliny i wreszcie – voilà! Moje minioczko gotowe :)
Tym razem miałam do dyspozycji nieco więcej przestrzeni, zmieściło się więc ciut więcej roślin.
Spadziste dno usypane z kamieni jest oparciem dla wąskolistnej pałki, miecznicy, kaczeńca i niezapominajki, a na powierzchni pływa pistia, salwinia, wodny hiacynt czyli Eichornia i kilka listków rzęsy. A jak się dobrze przyjrzeć – pod wodą rośnie sobie nawet moczarka :)
Do you remember my wee pond? Unfortunately clay container was broken this winter, so I was motivated to make myself a little bigger garden pond :) Firstly I took from my Mother (Thanks, Mom!) big cauldron, which my Grand-grandmother used to wash and boil her clothes.
I choose a place (under the willow), I prepared plants and – voilà! My tiny garden pond is ready :) I made a rock pond bottom and I planted cattail, blue-eyed grass, Marsh Marigold and Forget-me-nots. On the water surface float pistia, salvinia, water hiacynth Eichornia and few leaves of duckweed. And when you look inside – there is even waterweed growing under the water :)
A praca nad oczkiem niech będzie preludium do majowego, ogrodniczego wyzwania, do którego zaprosiła mnie Mała Mi.
Może i Wy się przyłączycie? Pogoda zachęca do wypoczynku na świeżym powietrzu i wszelkich prac ogrodowych! Nie zapomnijcie też zajrzeć do Mi – na pewno pokaże jakieś ogrodowe śliczności!
And my tiny pond is first thing made for Mała Mi’s May garden challenge :) Maybe you would like to join? Weather is great and it’s awesome to spend some time outside, in the garden! And don’t forget to look what Mi are making in her garden!
Cudne!!!!! Jeszcze jakby jakaś żabka w nim zamieszkała, to byś miała nie tylko przepiękna ozdobę, ale i miła dla ucha…
Ślicznie to wygląda! A komary tam nie zamieszkają?
Ale cudowny pomysł! Piękne!
Marzy mi się takie mokre miejsce na moim blokowym balkonem – tylko muszę odczekać jeszcze ze trzy latka zanim moje maluchy nauczą się nie wchodzić do każdej napotkanej wody ;p
W ramach majówki „walczyłam” z mleczami na wybiegu u dziadków – koszmarnie odrastają, hektarów tyle… ale co się opaliłam to moje :D