Jak przewidywałam, na moim schowku obecność Jasia w moim życiu przejawia się w taki właśnie artystyczny sposób – daruje sobie opowieści o pieluchach, zarwanych nocach i plamach z marchewki (no może o tym będzie jeszcze bo kusi mnie żeby zacząć szyć śliniaczki :) natomiast ewidentnie widać w moich pracach, jak bardzo ten Ludzik podbił moje serce. Dziś kolejny albumik, zrobiony z myślą o pewnej Cioci, która jeszcze nie miała okazji poznać Jasia osobiście. Znowu moje ulubione Jasiowe zdjęcia, tym razem w oprawie niezapomnianych papierów z kolekcji Amber ILS-u.
Okładka…
….z nieco pobieloną etykietką Holtza…
A że Jasiowa Ciocia jest także moją Matką Chrzestną, znalazło się i zdjęcie z ciążowej sesji :)
Piękne, białe kółka do spinania albumu znalazłam li i jedynie w Scrap.com.pl, więc nabyłam od razu większą ilość :) Przydadzą się :)
As I predicted, Jaś’s presence in my life is manifested on my blog in rather artistic way – I won’t bother you with stories of diapers, sleepless nights and carrots stains (well, maybe this will appear, because I am tempted to start sewing bibs :) but it is evident in my work, how much this guy captured my heart.
Today, another scrapbook album, made for an Aunt, who has not yet had the opportunity to meet Jaś personally. Again, my favorite photos, this time in the company of unforgettable Amber paper collection.
Cudowny, klimatyczny album! Tak niedawno sesja ciążowa, a teraz już Jaś tak mądrze bada otaczający świat… Dzieci są najpiękniejszym darem i pozwalają inaczej patrzeć na życie:) Buziaki!!
przepiękny album…zresztą ten poprzedni również :)
cudowne zdjęcia!