…dla całkiem małego malucha. Dzieci lubią metki i inne wystające elementy :)
Metkowiec uszyłam więc z mięciutkiego polarka minky i skrawków tkanin i wstążek.
A jak już uszyłam jeden… to czemu by nie uszyć drugiego :)
Czasem mignie gdzieś za stertą drewna jego ogon…
…czasem w zaroślach uda się zobaczyć aksamitny pyszczek i brązowe oko…
Jeśli się uda, można go podpatrzeć w pełnej okazałości :)
A tak naprawdę – uszyty plus-minus według tego wzoru.
Sometimes his tail flahes behind the pile of wood… sometimes you can see his velvety muzzle and brown eyes in the bushes… And if you’re lucky, you can see him in all its glory :)
And really – he was sewn according to this pattern.
Czyli projekt o którym zajawkowo pisałam już tutaj.
Zaplanowany już jakiś czas temu, pierwotnie miałam go skończyć jesienią, ale jakoś tak z rozpędu skończyłam go bardzo szybko.
Przeważnie robię takie rzeczy dla kogoś, ale to jeden z nielicznych przypadków, kiedy od początku do końca był to projekt tylko mój i tylko dla mnie. Ilość kwadratów jest nieprzypadkowa- 40 kwadratów, 40 tygodni. Miał być bardzo kobiecy, stąd kolory kojarzące mi się romantycznie, dziewczęco i uroczo. Jest róż w kilku odcieniach, czerwień, odrobina jasnego fioletu, a przeszycia zielone. Każdy kwadrat jest inny, część ozdobiona aplikacjami, część zszyta z mniejszych łatek.
Są w nim i kawałki tkanin jeszcze z kiermaszu w Poczdamie, i wypatrzone w IKEI, i kilka z historią (różowo-szara łączka z sukienki Babci i angielskie róże od Cynki).
Podszewkę stanowi polarek w bardzo rozbielonym odcieniu fioletu – dzięki temu kołderka jest jednocześnie leciutka i ciepła.
Ma ktoś pomysł, jak w ograniczonej przestrzeni zrobić zdjęcia czegoś tak dużego i płaskiego?
Ja nie mam.
Pozdrawiam serdecznie!
This is a project I have written already about – you can see it here. I planned it some time ago, originally I had to finish it at the fall, but somehow I finished it very quickly.
Usually I do most things for someone, but it is one of the few cases where from the beginning to the end of this project – it was just mine and only for me. Number of squares is not accidental – 40 squares, 40 weeks. Quilt had to be very feminine, so I’ve chosen colors which are very romantic, girly and cute. It is in several shades of pink, red, a bit of light violet, and has light green stitching. Each square is different, some adorned with applications, some wre sewn of the smaller patches and stripes.
Some fabrics are from the the fabric market in Potsdam, some I’ve found in Ikea, and some has they own history – like this pink-gray flower patterned, which was taken from my Grandmother dress, and meadow of dress Grandma and one with English roses which Cynka gave me as a gift.
The lining is very light shade of purple – and it’s polar fleece – so whole quilt is light but warm.
Do you have an idea, how to take photos of things so flat and big in a small area? I don’t.
Kind regards to all of you!
Najpierw trafiłam na krzesełko. Nieco zapomniane i opuszczone spędzało czas w ogrodowej altance. Poprzednia, przemiła właścicielka zadośćuczyniła mojej prośbie i obdarowała mnie krzesełkiem.
Potem, na pchlim targu napotkałam stołeczek – nazywany w Poznaniu gwarowo ryczką. Wiedziałam, że będą do siebie doskonale pasować!
Najpierw przeszli intensywną kurację odmładzającą: peeling, okłady, makijaże…
Po tych upiększających zabiegach – ukazało się ich całkiem nowe oblicze!
Teraz pasowali do siebie idealnie!
Czegoś jednak im brakowało. Kogoś ciepłego, kojącego, o miękkiej osobowości, kto złagodzi napięcia, twarde kanty i zimne powierzchnie. Szczęśliwie – akurat znalazł się ktoś taki!
Barwna postać doskonale uzupełnia pozostałą dwójkę :)
A cała dzielna trójka będzie ozdobą dziecięcego pokoiku. Pewien maluch – jestem tego pewna – już niedługo chętnie dotrzyma im towarzystwa :)
Firstly I discovered small chair. Forgotten and neglected spend time in the garden house. Previous owner was so nice and made me a gift with this chair. Then, at the flea market I encountered tiny old wooden stool. I knew that they would fit together perfectly!
Firstly, they have undergone extensive restoration: peeling, wraps and makeup …
After these beauty treatments – they shown completely new face! Now they fit together perfectly!
But there was something missing… Someone warm, soothing a soft personality, who could soften hard edges and cold surfaces. Luckily – there was someone at that kind! This colorful character perfectly complements the other two :) Now the brave trio will be the pride of children’s room, and some toddler – I’m sure – soon willingly keep them company :)
Mój pies nie może zasnąć, dopóki nie zostanie przykryty kocykiem. Trzeba Dharmę przykryć całą, inaczej nie zmruży oka :)
Uszyłam jej nowy kocyk – kołderkę właściwie.
W błękitach i czerwieniach, z dodatkiem turkusu, metodą quilt as you go, a brzegi obszyłam szeroką, atłasową wstążką.
Co prawda trochę mnie razi, że pikowanie przecina się z gotowym pikowaniem podszewki…
…ale Dharmie najwyraźniej to nie przeszkadza :) Kołderka została zaakceptowana :)
My dog can’t go to sleep if she is not covered with cosy blanket. I made her a new blanket – specifically a quilt. I used fabrics in blue and red colour, with some turquoise, with quilt as you go method, and I binded it with wide satin ribbon. Unfortunately stripes quilting intersects with lining quilting, but apparently for Dharma it’s not a problem :) Quilt was accepted :)