Uwielbiam maj…

…za jego rozkwitające bzy. Co prawda pogoda płata nam figle (te nocne przymrozki…), ale w całym ogrodzie unosi się ciężki , odurzajacy zapach bzów. Tak naprawdę ten krzew nazywa się lilak, ale nazwa bez przylgnęła do niego na dobre. Chociaż lilak pasuje bardziej, odzwierciedlając tez kolor. Tak czy owak – Syringa vulgaris w całej swej okazałości.

bzy.jpg

Na nic nie mam czasu…

…ciągle jestem w biegu, wiecznie gdzieś się spieszę. Niedziela minęła przyjemnie – tradycyjnie w ogrodzie, zrobiłam kilka zdjęć, jednak jak się okazało – aparat zostawiłam na działce :( Zamiast fotek kwiatów wrzucam więc zdjęcie mojego nabytku sprzed kilku dni. Koszulka, osamotniona i zapomniana, wisiała sobie gdzieś w kąciku w sklepie Top Secret – K. kupował spodnie a ja wypatrzyłam ją, a gdy przeczytałam napis – to już musiała być moja :)

„Est-ce que vous-aimez le decoupage? Moi, je l’adorre!” czyli mniej więcej – lubisz decoupage? ja go uwielbiam! To jasne, nie mogłam przejść koło tego ciuszka obojętnie :) Nina także nie potrafiła, nie mogłam wypędzić jej z kadru, tak więc przezentuję i bluzeczkę, i kotkę :)

koszulka.jpg

Nowy nabytek…

…czyli mam moją wymarzoną maszynę! Po kilku wycieczkach do różnych sklepów, namyślaniu się, kilkakrotnych zmianach decyzji, wreszcie jest :) Nazywa się też ładnie, Emeralda :)

maszyna.jpg

Jarmark Wielkanocny w Szreniawie

Lepiej późno niż wcale :) Wielkanoc dawno już minęła, ale jakoś wcześniej nie mogłam się zebrać, żeby wrzucić tutaj fotki z jarmarku w Muzeum Rolnictwa w Szreniawie. W Szreniawie cyklicznie odbywają się róźnego rodzaju imprezy, jednak ta Wielkanocna jest chyba najpopularniejsza. Tradycyjnie juz wybraliśmy sie tam ze znajomymi i jak zwykle było wspaniale, niestety ze względu na rosnącą popularność tego wydarzenia ludzi było multum! Korki na drodze dojazdowej, parking naprędce urządzony na łące, na której poprzednim razem urządziliśmy piknik, wszechobecne kolejki, tłum i ścisk, to jedyne mankamenty naszego wyjazdu. Poza tym było cudownie, od podróży autobusem, przez zwiedzanie, zakupy, nieodłączną biesiadę na trawie, aż po przygodę z przeoczonym autobusem powrotnym i koczowaniem w przydrożnym barze. Troszkę zmarzliśmy wieczorkiem, jednak bawiliśmy się wyśmienicie. Kupiłam przepiękny kosz do mojej wiklinowej kolekcji i – oczywiście – zrobiłam kilka zdjęć. Wszystkie znajdują się w albumie „Szreniawa” w mojej galerii.

ul.jpg
okno.jpg