Sukulentowe love

Kiedy na dworze plucha i zimno, ogrodnictwo w skali mikro :)
Kilka sukulentów a do tego piękna puszka wyszukana w magicznej Naftalinie.
Succulents

So when it’s wet and cold outside – it’s time for micro gardening :)
Few succulents in old tin which was bought in magic place – Naftalina.

Succulents

Photo credits: Cynka

Coś starego, coś nowego / Something old, something new

Zdecydowanie mam słabość do starych walizek. Nie mogę minąć żadnej obojętnie na pchlim targu. Szczególnie jeśli mają taki piękny kolor.
W ostateczności, kiedy już nie bardzo wiadomo, co ewentualnie miałabym w nich trzymać…
…zawsze może to być wiosna :)
Walizka

Walizka

I love old suitcases – definitely. I just can not stop to buy them at the flea market. Especially, if it has such a beautiful color.
And when I don’t have an idea what to store in it…
…well… it can be spring :)

Kuferek / Vintage suitcase

Wypatrzyłam go na pchlim targu – stał sobie niepozornie gdzieś w zakątku. Czekał na mnie kilka miesięcy, wreszcie zdecydowałam się go kupić i przyniosłam do domu w dobranym towarzystwie.
1a

Opuszczony, zakurzony i zabrudzony zdecydowanie potrzebował opieki i czułości.

Najpierw – ciepła kąpiel, potem głęboki peeling :)

Kuferek

Gdy zrobiło mu się lżej, nadszedł czas na nowe ciuszki. Było dużo mierzenia…

5

i trochę wybierania, sporo dopasowywania…

Kuferek

…wreszcie metodą prób i błędów wybraliśmy odpowiednią kreację.

Dopieszczony, prezentuje się teraz wspaniale…

 

Kuferek…ma też bogate wnętrze.

Kuferek

I’ve found it at the flea market – it was neglected and dirty. It waited few months and at last _ I decided to buy it and I’ve brought it with few more nice findings. Then I washed it well, and after a bath – I’ve made a little bit of peeling :) Then it was time to chagne clothes – after hours of choosing fabric, measurements and trying on, at last – it was ready :) Now it looks great :)

Z pchlego targu / From flea market

Rzadko chwalę się zakupami, ale ostatni wypad na pchli targ do Starej Rzeźni zasługuje na osobny wpis :) Przytaszczyłam już stamtąd wiele pięknych rzeczy, ale zeszłotygodniowa wyprawa okazała się niezwykle owocna.
Bardzo okazyjnie udało mi się kupić piękny, żeliwny, stary sagan i ocynkowaną balię do ogródka…

…a do tego uroczą szufladkę z ceramiki, latarenkę, 3 flakoniki w pięknym, turkusowym kolorze i garść stareńkich klamerek do bielizny.

Szklane flakoniki zaraz znalazły zastosowanie…


…w ceramicznej szufladce zamieszkała Lewisia cotyledon

…a samo naczynie stanowi ozdobę mojej kolekcji glinianych pojemników.

Balia na razie jest poczekalnią dla roślin które będę sadzić do gruntu, ale planuję na przyszły rok obsadzić ją całą szafirkami :)

W saganie będą już niedługo kwitły wysiane w nim nasturcje, a na zdjęciu poniżej – moja urocza asystentka, nadzorująca prace ogrodowe :)

I’m trying not to boast too much with my shopping, but my latest visit at flea market definetely deserve a blog post :) I bought there so many lovely things, and last week I’ve found really awesome stuff.
For a very small price I’ve bought lovely turquoise small bottles, old wooden pegs and ceramic drawer, and also vintage rusty lantern, galvanized shallow washtub and heavy iron cauldron.

In cauldron I sow nasturtiums, bottles I will use for decoration. In ceramic pot I planted Lewisia cotyledon and this is adornment of my clay containers collection. And washtub was for now waiting room for flowers I will plant in the garden. And I have a plan to plant there Grape Hyacinths next year!

And you can see also my lovely assistant, who oversee garden works :)

Stara Rzeźnia

…to jedno z moich ulubionych miejsc w Poznaniu. Ostatnio miałam okazję spędzić tam kilka godzin w przemiłym towarzystwie Guriany i Cynki. Hitem całej wyprawy stał się dialog:
– Idziemy tam?
– Nie, tam nie ma nic zardzewiałego.

.
A więc – szłyśmy tam gdzie było „dużo zardzewiałego”. Ryłyśmy w skrzyniach pełnych zdezelowanych zamków i w stosach zaśniedziałych platerów, przerzucałyśmy wspólnie pęki zardzewiałych kluczy i skorodowanych kłódek. Wygrzebywałyśmy stare, pożółkłe fotografie i zniszczone książki. Piszczałyśmy na widok cyferblatów i targowałyśmy się o zębatki.
Mimo deszczu było wspaniale… i intrygująco. Marzę o takim komplecie pięknych butelek…

A główeczkę może niekoniecznie, chociaż pięknie się prezentowała.

Po zaspokojeniu żądzy zakupów (a raczej po wydaniu wszystkich pieniędzy), uniosłyśmy nasze łupy do Republiki Róż. Najpierw oczywiście jeszcze raz przejrzałyśmy zakupy, nie mogąc się nacieszyć swoimi zdobyczami.

Swoje zakupy na blogach pokazały i Cynka i Guriana, a więc i ja podzielę się radością, jaką niewątpliwie przynosi wejście w posiadanie kilkunastu kluczy i zębatych kółek, wielkiej, metalowej litery M, kilku książek…


…oraz starej szuflady z przegródkami, pełnej rozlicznych zardzewiałości.

Krótko potem – w kawiarni odbyło się spotkanie Koła Gospodyń Miejskich i Podmiejskich – czyli scrapujących i craftujących Poznanianek i Wielkopolanek. Jak zwykle było wesoło i jak zwykle cudownie. Gorąca czekolada lała się strumieniami, obejrzano przyniesione prace, omówiono wymiany i wzniesiono toasty za Tima Holtza (oby jego stemple zawsze dobrze się odbijały).
Gwoździem programu była jednak – jak zawsze – literkowa wymiana. Tym razem wymieniałyśmy się przedmiotami na literę G. Więcej informacji na temat spotkania znajdziecie tutaj, na naszym grupowym blogu.
O swojej grzędzie i gnieździe pisałam już wcześniej, pokażę jeszcze Głębię Granatu – przepiękny komplet biżuterii który wylosowałam od Ani Decomani. Komplet wykonany jest z prawdziwych granatowych pereł i zapakowany jest w niesamowite pudełeczko – nie mam zdjęć, ale możecie je podejrzeć tutaj. Aniu, dziękuję kochana :) to będzie komplet na wielkie okazje :)

…it means Old Slaughtergouse. It’s a place in my city, where fleamarket and antique market is organized. Last weekend I spent there few hours with Guriana i Cynka. The greatest hit was the dialogue:
– Can we go that way?
– No, there’s nothing rusty there.
So – we went only where was something rusty :) We saw piles of rusty keyholes and keys, old books, antique photos, old padlocks and clocks parts. When we spent all money – we went to Republika Róż (Roses Republic) and we show each other what we’ve bought :) Cynka i Guriana has shown their stuff, so here you can also see mine – I love this old wooden drawer full of rusty things!
Then, we took part in our meeting – group of scrapping and crafting ladies from Poznań, suburbs and nearby villages – we know each other from the scrapbooking phorum. This time we swapped with things for a G letter. I showed there my gifts, and here you can see what I’ve got from Ania Decomania – great jewellery set called Mazarine Depth, which is on Polish for G letter :) It was packed in lovely box which you can see here.

It was great meeting!

Nowe starocie / New old stuff

Pytałyście mnie, co kupiłam w Czaczu… Ależ oczywiście, że pokażę moje skarby, chciałam tylko najpierw skończyć pracę nad nimi. Dzisiaj, po kilku dniach skrobania, zdrapywania, zmywania, szlifowania, malowania i lakierowania…

Nowe starocie - New old stuff

…mogę z dumą powiedzieć: skończyłam! :)

Tak jak widzicie – kupiłam stół. Właściwie mały stolik kawowy. Po odczyszczeniu został zabejcowany na kolor orzecha, przy czym muszę przyznać, że bejcował xis :)

(Oczywiście zrobienie zdjęcia bez kota w kadrze okazało się być niemożliwością. Co z tego, że stół stoi już jakiś czas i nie jest nowością, a kot właśnie wylegiwał się na fotelu. Na dźwięk aparatu wyciąganego z futerału musi taki kot, no po prostu MUSI, przerwać poobiednią drzemkę i samodzielnie sprawdzić, co też takiego się dzieje. Wchodząc przy tym w kadr, oczywiście.)

Nowe starocie - New old stuff Nowe starocie - New old stuff

Stolik piękny, najbardziej podobają mi się te toczone nogi i mała szufladka (w sam raz na piloty telewizyjne).

Kolejny mebel który kupiłam, to regalik w rustykalnym stylu.

Nowe starocie - New old stuff

Odczyszczony do gołego drewna, miał pierwotnie zostać pomalowany wybielającą bejcą. Niestety efekt okazał się sinobiały, więc ostatecznie stanęło na akrylowej farbie ecru, której w tym domu nigdy nie brakuje. Efekt końcowy jest moim zdaniem bardzo udany – regalik zawisł w kuchni, nad stołem. Teraz mam gdzie trzymać książki kucharskie i zeszyt z przepisami, a sól i pieprz są pod ręką, gdy jemy obiad. :)

Nowe starocie - New old stuff

Na regaliku stoją też wypatrzone w Czaczu kanka do mleka w niebieskie kwiatki i gliniane naczynie w którym rośnie bazylia, a to po prawej, w kształcie serca, to gliniana forma do pieczenia z ludowym, ptaszkowym motywem.

Kupiłam jeszcze kilka ciekawych naczyń i kosz, ale to wszystko to nic w porównaniu z moim największym (dosłownie i w przenośni) zakupem. Kilka słów wprowadzenia: uwielbiam styl wiejski i taką „kuchenną” estetykę: emaliowane naczynia, garnki, kuchenne meble. Zawsze marzyłam o kuchennym kredensie. Odziedziczyłam takowy po Babci i Dziadku, niestety po wielu perypetiach, w trakcie odnawiania, rozpadł się biedak podczas transportu – okazało się, że był całkowicie zjedzony przez korniki. Strasznie wtedy płakałam, bo to nie dość, że piękny stary mebel, to jeszcze pamiątka po Dziadkach. Teraz, po przeprowadzce do nowego mieszkania, gdy wszystkie niezbędne rzeczy zostały kupione, zaczęłam przeszukiwać aukcje na Allegro i stoiska na targach staroci  szukając jakiegoś ładnego kredensu. Znalazłam go w Czaczu. A właściwie wypatrzyła go Aga i pokazała Oli, a Ola – mnie.

To była miłość od pierwszego wejrzenia.  Targowałam się o niego zupełnie bez entuzjazmu, bo wiedziałam, że i tak zapłacę za niego każdą cenę – i tak był stosunkowo tani. Dojrzałam moje spełnione marzenie pod warstwą brzydkiej, zielononiebieskiej farby. :) Po wielu kłopotach, mój kredens dotarł do Poznania. To nadstawka, już w trakcie szlifowania (byłam tak podekscytowana, że nie zrobiłam żadnego zdjęcia „przed”).

Nowe starocie - New old stuff

Chciałam usunąć ten ciemny kolor z pomalowanych części, niestety okazało się, że żaden preparat do usuwania starych farb nie jest w stanie tego zrobić. Pożyczona szlifierka rzężąc i wyjąc była w stanie, ale wyszlifowanie wszystkich zakamarków  było technicznie niewykonalne. Rozebranie kredensu na części i szlifowanie każdej z osobna odpadało, bo jak się okazało – mebel jest skręcony na wkręty – gdybym go rozkręciła, po skręceniu nie byłby już tak stabilny. No nic. Mocno zmatowiłam powierzchnie i przeprosiłam się ponownie z akrylową w kolorze ecru.

(Przy okazji – Krzysiek krzyczy mi przez ramię, że mam koniecznie napisać, że wszystko odbywało się w kuchni – żebyście doceniły, jakie to niewygodne, a jaki Krzysiek wyrozumiały. Jasne, doceniamy :)

Po pomalowaniu wszystkich frontów, szuflad i zakamarków – został jeszcze ostatni element wymarzony przeze mnie, czyli gałki. To była misterna robota – szlifowanie, malowanie…

Nowe starocie - New old stuff Nowe starocie - New old stuff

…i decoupage. Tutaj też zamysł był inny – pierwotnie chciałam użyć serwetki z jakimiś maleńkimi różyczkami – niestety w moich przepastnych pudłach nie znalazłam nic odpowiedniego, a nie chciałam dłużej czekać – zdecydowałam się więc na większe róże w starym stylu. (Przy okazji – plastikowe pojemniki na owoce są nieocenione jako stojak do malowania ;))

Nowe starocie - New old stuff

Kiedy wreszcie ostatnia warstwa lakieru wyschła i wkręciłam uchwyty do kredensu… Mogę teraz siedzieć w Dziupli patrząć w niego jak sroka w kość :)

Nowe starocie - New old stuff

Dziupla jest niestety taka mała, że żeby zrobić zdjęcie mebla w całości, musiałam przesunąć stół i nieomal wyjść przez okno :) Aha, w razie czego – „Dziupla” ta maleńki pokoik który służy mi za pracownię. Taki craft-room :)

Nie mogę się powstrzymać, jeszcze jedno zdjęcie tych różanych uchwytów :)

Nowe starocie - New old stuff

You asked me what I have bought in Czacz. Of course I’ll show you :) I wanted to finish them first. I’ve bought small coffee table – xis helped with painting. Then – I’ve bought shelves in rustic style. I wanted to use wood stain to paint it, but the effect was to pale, so finally I decided to use acrylic ecru paint. Now cupboard is hanging above the table in my kitchen – so I have enoughh space to store books with recipes.I’ve also boght few pots and utensils,but the main things was – an old cupboard. I love rustic, kitchen style and I always wanted to have a cupboard. Once I received one, when my Grandmother and Grandfather died. I tried to renovate it, but it completely desintegrated during the transport – it was completely worm-eaten! I was sad, because it was beautiful furniture, and – moreover – it was family keepsake. When we moved into our new house and main things were bought – I’ve started to look for an antique cupboard, on flea markets and auctions on Allegro. And I’ve found it in Czacz! The truth is – my friend Aga found it :) Then she show it to Ola, and Ola show it to me. It was love at first sight :) I was able to see my fullfilled dream under the cover of ygly bluegreen paint. When it finally get at my apartement – I started to work with it. Mixing to clean off and old paint covers wasn’t able to to it. It was impossible to use grinder, because of all hard to reach places. Finally – i used acrylic paint. And then I painted handles and decorated them with decoupage technique. I’m so proud of it!