Sekret / The secret

Dziś zdradzę Wam sekret. Początkowo chciałam opowiedzieć tę historię gdy najważniejsze rzeczy zostaną skończone. Ponieważ jednak ma to jeszcze potrwać, nie będę już czekać, tylko podzielę się z Wami swoją radością.

A więc oto mój sekret. Mam ogród. Ogródek właściwie, spłachetek ziemi niewiele większy od chusteczki do nosa :) ale własny, tu, w Poznaniu :)

Wszystko zaczęło się pewnego wiosennego dnia ponad rok temu. Już blisko rok szukaliśmy mieszkania, a tego dnia, jak co dzień, Krzysiek przesłał mi maila z linkami do ogłoszeń sprzedaży mieszkań. Sprawdziłam wszystkie, odrzuciłam część, a jedno z ogłoszeń szczególnie przyciągnęło moją uwagę. Kiedy wypytałam o wszystko, byłam już prawie pewna. Pamiętam, jak zadzwoniłam do Krzyśka : „Kochanie, dziś po pracy jedziemy oglądać nasze mieszkanie” :)

Po obejrzeniu mieszkania, decyzja zapadła w jakieś 1,2 sekundy :) Gdy rozstaliśmy się z agentką nieruchomości nastąpiła gorączkowa wymiana zdań, oszacowanie możliwości i kilka minut później złożyliśmy ofertę kupna.

Mieszkanko podbiło nasze serca – tym, co nas zauroczyło, były dwa balkony, a głównie – ogródek. Dla mnie, wychowanej w kamienicy na Jeżycach, całe życie marzącej o wsi i ogrodzie – to nie lada gratka!

Kupiliśmy mieszkanie w maju, na przełomie czerwca i lipca zaczęliśmy prace wykończeniowe (które nieomalże wykończyły nas ;), w ostatnim tygodniu sierpnia wprowadziliśmy się, choć pozostało jeszcze wiele pracy. Cały czas były więc inne potrzeby i wydatki – a to malowanie, a to kupno szafy – tak więc ziemia leżała sobie odłogiem, że się tak wyrażę (nie patrzcie na mnie, ja MOGŁABYM mieszkać bez stołu, za to z zadbanymi grządkami ;).

Wreszcie, po prawie roku, coś się zaczęło dziać. Najpierw pojawili się panowie, którzy wytyczyli nasz ogródek…

W ogrodzie - In the garden

…i postawili płot. Ta rozmazana smuga to szalejąca ze szczęścia Dharma :)

W ogrodzie - In the garden

Jakiś czas później – płot został przez nas starannie zaimpregnowany.

W ogrodzie - In the garden

Żeby nie było nieporozumień: posiadanie płotku w kolorze palisander, nie było moim wyborem, a postanowieniem wspólnoty. Znacie mnie, gdybym miała coś do powiedzenia, postawiłabym tu wiejski, sztachetowy płot – i najlepiej żeby od razu był zmurszały ;) Ale i na tym będę  suszyć gliniane garnki, tego możecie być pewne :)

Na początku lipca – kupiliśmy rośliny – głównie drzewa, krzewy i byliny…

W ogrodzie - In the garden

…a sami, z wielką pomocą mojej Mamy – zabraliśmy się do pielenia, wytyczania grządek, kopania, wybierania korzeni chwastów z ziemi, spulchniania jej, grabienia,  nawożenia – i wreszcie – sadzenia.

W ogrodzie - In the garden

Teraz ogródek żyje już własnym, barwnym i pachnącym życiem. Jest maleńki, ale jest w nim część dla roślin cieniolubnych i skrawek wrzosowiska, jest rabata w czerwieniach i grządka w żółciach, jest kępa ziół i roślin „z ogródka babuni” i jest miejsce w którym stanie pergola obrośnięta różami, wiciokrzewem i powojnikami. Ogródek ma w sobie coś magicznego, bo mimo fatalnej ziemi (pełnej gruzu, dziwnych pozostałości „po budowie”  i składającej się głównie ze żwiru), wszystko rośnie w nim jak na drożdżach. Lawenda kwitnie nieprzerwanie od momentu posadzenia. Różanecznik nie chce przestać kwitnąć, mimo, że to już wrzesień. Kerria dzielnie mu towarzyszy i  nadal jest obsypana kwiatami, a nagietki wykiełkowały w ciągu jednej nocy!

Różanecznik - Rhododendron Kerria

Budleja i barbula dzielnie wabią motyle – całe ich gromady uganiają się nad kwiatami w słońcu.

P9060011

Ogródek ma już nawet stałych mieszkańców (poza dżdżownicami, które przywożę z kompostu w rodzinnym ogrodzie na wsi :). Ten jegomość na przykład zamieszkał między choinką a płotem – nazwaliśmy go Barnaba :)

Pająk - Spider

.

Today I reveal you the secret. I wanted to wait until everything will be ready, but it looks that it will last until October the 15, so… My secret is: I have a garden. Very small garden, but only mine, here in Poznań.

Everything started some spring day over year ago. It was almost a year, while we were looking for new flat. This day, as usually, my Krzysiek sent me an e-mail with links to advertisements. I’ve checked them and made few phonecalls to ask for details. One advertisement was special – after conversation with a seller, I was quite sure. So I phoned xis, and said: „Honey, today we’re going to see OUR flat”. And we did. We saw three flats, but the first one was THAT one. We decided in… 1,2 seconds. After febrile conversation with each other, we called agent and oferred to buy. This flat enchanted us, because it has two balconies and mainly – it has small garden.

We bought it at May, at last week of June we started to finish it off and we moved in at last week of August.

Of course there was still something more important to buy and to do, and my ground waited for attention. Finally – something started. Firstly – nice men came and demarcated our small garden. Then – they raised a fence :) Some time later – we painted it. Of course, as you know, I prefere country style old fences, but it’s our community’s decision, that we all have to have fences of the same size and in palisander colour. On the photo you can see my Dharma – she was very happy of having so much space ;) At July we’ve bought plants – mainly small trees, bushes and perennials, and we’ve started to weed, trace flowerbeds, dig, eradicate weed’s roots from soil, rake and plant everything. Now my small garden is vivid, full of flowers and small creatures. This spider is living behind the tree, and we named him Barnaba :)

7 odpowiedzi na “Sekret / The secret”

  1. Ojejku, obudziła się we mnie fanka Musierowicz!… „wychowanej w kamienicy na Jeżycach” – ale fajnie! *^v^*
    Ogródek jest piękny i wcale nie taki mały! A dlaczego wydzielili Wam ten kawałek? To już nie mogło być do samego murku? Tamtędy biegnie jakaś droga osiedlowa?

  2. Miśka, nie chcę sobie nawet wyobrażać w jaki sposób ty łapiesz te dżdżownice w kompoście na wsi, nie mówiąc już o tym, czy o ich transporcie pociągiem wiedzą odpowiednie służby oraz współpasażerowie. Czy to aby jest humanitarny transport??

  3. Ha ha To pewnie najszczęśliwsze pod słońcem dżdżownice, bo ogród rzeczywiście bajeczny – wiem co mówię- widziałam!!!:) Jestem zachwycona:)

  4. Oniemiałam! Cudowny ogródek, podoba się nawet mnie – zdecydowanemu mieszczuchowi :)
    Niebawem go nawiedzę i zmacam organoleptycznie :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *