czyli moje wpisy do żurnali: Drugiej Szesnaście…
It’s my entries in journals of: Druga Szesnaście…
.
…Cynki…
…and to Cynka’s one – The text is „I’have a milkmaid syndrome and so what?/ I don’t afraid of time cause I have infinite recources of energy in me”.
.
…i Finn. To był piękny weekend dziewczęta! Dziękuję!
And to Finn’s journal – the text is: „I had shaggy, black small horse, and brisky one/ with long beautyful neck and long feet. His name was Electrique”.
It was great weekend – thank you all, girls!
niezwykła jesteś
Ty
i to, co spod Twoich rąk wychodzi
i ja DZIĘKUJĘ!!!!!
:***
zgodzę się z przedmówczynią.
do tego –
a) wkurzyłaś mnie tym deszczem słów. że też ja na to nie wpadłam. ;)
b) zegarek w Cynkowym zeszyciku mówi sam za siebie.
c) chciałabym mieć w domu takiego konika-Pegazika. właśnie o tym imieniu.
rewelacyjne!
dopiero teraz sobie myślę dlaczego ja Ci swojego zeszytu nie dałam do wpisania!!:((
Twoje prace jak i cały weekend magiczne…jeszcze raz buziole:))
wszystkie świetne, ale ten deszcz!!! obłędny!!!
Ty musisz być bardzo ciekawą osobą!!!
Wpisy są n i e s a m o w i t e !!!
Przyznam szczerze, że pierwszy raz przeglądam Twojego bloga tak wnikliwie. I jestem oczarowana. Tworzysz przepiękne prace i absolutnie uwielbiam Cię za nie! Pozdrawiam.
:* z całego serca dziękuję – jesteś anioł, nie kobieta…
Coś pięknego: każdy wpis inny a jednocześnie spójny. Cudowne!