Publicznie / In public

Zgodnie z zapowiedziami umieszczonymi na kilku forach internetowych i na stronie domowej World Wide Knit in Public Day, dziś dziergające Poznanianki spotkały się by publicznie szydełkować i robić na drutach.
Zaczęło się od spotkania w plenerze, pod pomnikiem Bamberki…

…a kiedy zebrała się nas już większa grupka (w tym roku było nas w sumie 13 osób)…

…jedenastka przeniosła się do kawiarni Stary Młynek. Na kawiarnianych stolikach rozłożone zostały piękne szydełkowe serwetki…

…i nastąpiła prezentacja robótek, porównywanie włóczek, wzorów i oczywiście – dzierganie :)

Zdjęcia wyszły mi nieco prześwietlone – ale to chyba dlatego, że to był taki świetlisty miły dzień. Jest coś pierwotnego, niemal organicznego w takich spotkaniach, wspólnota kobiet pochylających się nad robótkami. Jak nasze prababcie przy darciu pierza, pewnie jak nasze pra, pra, pra..pra babcie kiedyś w blasku ognisk.
Poza tym takie spotkania działają niesamowicie inspirująco – mam zamiar wreszcie zabrać się za moje zazdrostki, zrobić chustę i kilka innych rzeczy za które zabieram się od wieków :)
Dziękuję Wam za to dziewczęta – i do zobaczenia na kolejnym publicznym dzierganiu, w przyszłym roku! :)
.
As we wrote on blogs and phorums and homepage of World Wide Knit in Public Day today in Poznan kinitting and crocheted girls garthered tu knit in public. There were 13 girls this year! We started by the Bamberka monument and then we went to Stary Młynek cafe. We placed hand made doilies on cafe tables, and then presentation of projects, comparison of yarns and patterns and knitting begun :)
My photos are overexposed – probably because this day was sooooo full of light and happiness! There is something very primordial, even organic, in those kind of feminin meeting. As our grandmas by making quilts, or our grand, grand, grand…grandmas by the fireplaces…
And by the way – those kind of meetings are so inspiring! It motivates me to make my lace curtains, and shawl, and more things which I always wanted to make :)
So thanks, girls, and see you later on next knit in public :)

Kocyk / Blanket

„Szewc bez butów chodzi”, żony lekarzy umierają młodo…  a psy crafterek nie mają kocyka :) Trzeba było to zmienić :) Jeszcze kilka słów wprowadzenia – Dharma nie zaśnie w swoim łóżeczku, zanim się jej nie przykryje – całego pieska, łącznie z pyszczkiem. Właściwie o ten pyszczek chodzi, tył może pozostać odkryty, ale pyszczek trzeba otulić dokładnie,  dopiero wtedy Dharma może zasnąć :) Dotychczas używaliśmy do tego celu ręcznika i ciągle miałam w planach uszycie specjalnego kocyka. Wreszcie się zmobilizowałam i z kawałka narzuty rodem z IKEI, brązowej tkaniny i kilku materiałowych ścinków uszyłam raz-dwa kocyk dla Dharmy.

Chyba czuła co się święci, bo cały czas próbowała pomagać.

Dharma

Brzeg kocyka ozdobiłam patchworkowo, dodałam też aplikację w psim stylu.

Kość

Całość wygląda tak – na zdjęciu z modelką :)

Kocyk dla Dharmy Kocyk dla Dharmy

.
The cobbler’s wife is the worst shod, the shoemaker’s son always goes barefoot… and the crafter’s dog hasn’t own blanket :) So today was the day to change it. Cause my dog Dharma can’t goes to sleep without being covered with something when she’s in her bed. She loves this moment when she has head covered :) But we used a towel to cover her. Untill today. Cause today I made for her special blanket. Dharma suspected something cause she wanted to help :) I used cover from IKEA, brown fabric and some fabric piecec. I made patchwork edges, and dog style application – and here it is :) Dharma’s own blanket.

Termofor / Hot-water bottle

Naprodukowałam ostatnio trochę granny squares – codziennie po pracy zasiadałam na kocu w ogródku zaciekle szydełkując. Za mało ich jeszcze na kapę, ale postanowiłam jakoś je spożytkować. A że od dłuższego czasu mój nowy termofor domagał sie ubranka, dostał dziś taki oto sweterek :) Do twarzy mu :) Nie mam na razie pomysłu, jak rozwiązać kwestie tej wystającej szyjki, kolory też są takie „każdy z innej parafii”, ale póki co zostanie tak jak jest.

Uwielbiam granny squares :) I juz zastanawiam się nad nową robótką :)

Ubranko na termofor

I’ve made lots of granny squares lately – everyday after work I sat on blanket in the garden and crocheted. It wasn’t enough for blanket or cover, but I wanted to use them. And my new rubber hot-water bottle needed to have some cover, so today I made a dress for it :) I like it :) I don’t have an idea how to crochet this place around „neck”, colours also rather don’t fit, but for now it will be like it is :)

I love granny squares :) And I already look for some new granny squares project :)

Ubranko na termofor

Dzień Dziergania / Knitting Day

Między 12 a 20 czerwca na całym świecie obchodzony jest Dzień Dziergania w Miejscach Publicznych :) W Poznaniu również szydełkujące i drutujące Panie spotkają się 13 czerwca, o godzinie 14:45, pod Bamberką na Starym Rynku.
Pakujcie więc szydełka, druty, czółenka i co tam jeszcze służyć może do dziergania i do zobaczenia w najbliższą niedzielę :)

From June 12th to the 20th there are World Wide Knit in Public Days celebrated whole world around. In Poznań crocheting and knitting community celebrates it at 13th June. We gather this day at 14:45 pm by the Bamberka monument at Old Town Square. So pack your crochet hooks and knitting needles and see you there :)

„Granny squares”

Moja ostatnia robótkowa obsesja, to granny squares.  W tłumaczeniu na polski – kwadraty babuni. Robi się je szybko i łatwo, mogą, ale nie muszą być pstrokate. Dziergam je i dziergam i nie mogę przestać – nie wiem jeszcze co z nich będzie, ale marzą mi się chusty i szale, kocyki i narzuty. Póki co samo robienie i posiadanie i przekładanie ich z miejsca na miejsce sprawia mi wielką przyjemność :)

Granny squares

My latest crafty obsession is granny squares. They are easy to made, they can be in vivid colours or not. I’m crocheting them amnd crocheting and do not know, what I will use them for. I dream about scarves and shawls, blankets and bedspreads. For now to make them, to have them or to rearrange them is the biggest pleasure for me :)

Granny squares

Bajka / Fairy tale

„Była sobie pewnego razu kobieta, która bardzo, bardzo pragnęła mieć malutkie dziecko, ale nie wiedziała, skąd je wziąć. Poszła więc do starej czarownicy i powiedziała jej:
– Pragnęłabym z całego serca mieć małe dziecko, czy mogłabyś mi powiedzieć, skąd je mogę wziąć?
– Znajdziemy na to radę -powiedziała czarownica. – Masz tu ziarnko jęczmienia, nie z tego gatunku, który rośnie na chłopskim polu, ani z tego, który jedzą kury. Wsadź je do doniczki, zobaczysz, co z tego wyrośnie!

Sadzonka

– Dziękuję ci – powiedziała kobieta i dała czarownicy dwanaście groszy. Potem poszła do domu, zasadziła ziarnko jęczmienia i natychmiast wyrósł piękny, duży kwiat, który wyglądał jak tulipan, ale płatki miał stulone tak, jak gdyby kwiat był jeszcze w pączku.
– Jakiż to piękny kwiat! – powiedziała kobieta i pocałowała śliczne czerwone i żółte płatki. I w chwili kiedy składała ten pocałunek, rozległ się jak gdyby wystrzał i kwiat otworzył się od razu. Był to prawdziwy tulipan, ale w środku kwiatu siedziała na zielonym słupku maleńka dziewczynka, śliczna i delikatna.

Tosia

Miała nie więcej niż cal wysokości i dlatego nazwano ją…”
Nie żadną Calineczką, tylko zwyczajnie, Tosią :)

Tosia

„There once was a woman who wanted so very much to have a tiny little child, but she did not know where to find one. So she went to an old witch, and she said:
„I have set my heart upon having a tiny little child. Please could you tell me where I can find one?”
„Why, that’s easily done,” said the witch. „Here’s a grain of barley for you, but it isn’t at all the sort of barley that farmers grow in their fields or that the chickens get to eat. Put it in a flower pot and you’ll see what you shall see.”
„Oh thank you!” the woman said. She gave the witch twelve pennies, and planted the barley seed as soon as she got home. It quickly grew into a fine large flower, which looked very much like a tulip. But the petals were folded tight, as though it were still a bud.
„This is such a pretty flower,” said the woman. She kissed its lovely red and yellow petals, and just as she kissed it the flower gave a loud pop! and flew open. It was a tulip, right enough, but on the green cushion in the middle of it sat a tiny girl. She was dainty and fair to see, but she was no taller than your thumb. So she was called…”
no, not Thumbelina. Her name is Tosia :)

Tosia