Urlop i… pomidory :) / Vacation and… tomatoes :)

Dziękuję za wszystkie przemiłe komentarze i Wasze wsparcie przez cały ten trudny okres. Oczywiście, że pokażę mieszkanko bardziej „z bliska” :) Tymczasem kilka zdjęć z króciutkiego urlopu, na który udało nam się jeszcze załapać. Co prawda pogoda już jesienna, ale i tak było cudownie znowu mieć czas na poranne wędrówki polnymi ścieżkami.

Gdzieś w Pecnej - Somewhere in Pecna

Nina i Dharma szalały na dworze cały dzień…

Sharma  Nina

…udało mi się zrobić kilka fajnych zdjęć…

Biedronka - Ladybug

…ale najbardziej zaskoczyła mnie grządka z… pomidorami. Nie wiem, jakim cudem przeżyły i wyrosły w takich ilościach! Część wysiałam sama, część dostałam w formie sadzonek i troskliwie przepikowałam. Potem jednak nie miałam czasu, żeby się nimi zajmować. Tymczasem one – wyrosły jak na drożdżach – i koktajlowe, i zwykłe. A nic nie może się równać z aromatem i smakiem własnoręcznie wyhodowanych pomidorków :)

Pomidory czereśniowe - Cherry tomatoes

Thanks for all your kind comments and for your support for all that time! Of course, I’ll show you details of my flat. But in the meanwhile I can show you a few photos from my very short vacation. Weather was rather „in an autumn style”, but after all – I enjoyed it so much! It’s wonderful to have time again for morning walks on meadows! Dharma and Nina spent whole day at open air, I took photos, but the main atraction was my vegetable bed with tomatoes. I don’t know how they managed to grow so big! Part of them I sowed by myself, and some I received as small plants. Then I hadn’t time to take care of them, but they grew sooooo big! Cherry tomatoes and other types! And you know nothing compare to fragrance and taste of tomatoes, which you grew with your own hands!

Dobry omen / Good omen

Większość weekendu spędziłam – jak zwykle – na działce. Jak zwykle poszłam sobie na długi spacer przez łąki i pola i – jak zwykle – zbierałam zielsko dla moich świnek morskich i królika. W kępie koniczyny coś zwróciło moją uwagę… i jeszcze jedno… i jeszcze… i tak mam sporą kolekcję…

clover2.jpg clover3.jpg

…czterolistnych koniczynek :)
Kilka udało mi się wykopać razem z korzonkami – i proszę, mogę je teraz hodować na balkonie lub okiennym parapecie.

Pomyśleć tylko – mogę uprawiać całą kępkę szczęścia… w doniczce:)

clover.jpg

clover5.jpg  clover4.jpg

As usually – I spent most of my weekend in the garden. As usually – I went on a long walk on fields and meadows and – as usually – I picked up green leaves for my guinea pigs and my rabbit. Suddenly – in clump of clovers – something riveted my attention. Something… and something more…and one more… And that’s how I have whole collection of four-leaf clovers :)
I was able to dig out few of them with their roots – I planted them in a flowerpot, so I can grow them at my balcony or window-sill. Just think, I can grow clump of luck… in the pot :)

Nowości / News

Czy pisałam już, że w moim ogródku jest bosko? Tak? że z tysiąc razy? :) No cóż, kolejny raz muszę wyznać: to prawda :) W tę sobotę wieczorem siedzieliśmy sobie przy ognisku, gdy w krzakach coś zaczęło głośno szeleścić wśród suchych liści. Okazało się, że to jeż!

p5100001.jpg


Kilka lat temu od wiosny do jesieni zajmowałam się chorym jeżem, sparaliżowanym prawdopodobnie po potrąceniu przez samochód. Gabrysię – bo była to Pani Jeżowa – trzeba było karmić przy pomocy strzykawki, podawać jej leki, robić zastrzyki, odrobaczyć, masować chore nóżki. Po jakimś czasie odzyskała całkowicie zdrowie, więc pomieszkała u mnie do wiosny, kiedy to wypuściłam ją na wolność.
Co prawda to nie Gabrysia złożyła nam nocną wizytę (ten jeżyk był mniejszy od niej), jednak miło pomyśleć, że mógł być jednym z jej dzieci, lub wnucząt :)
.
Tym razem na spacer wybrałam się nie na pola, ale do lasu.

p5110042.jpg

Znam piękne miejsce, w którym jak okiem sięgnąć – pełno jest konwalii.

p5110053.jpg

p5110061.jpg p5110063.jpg

Po drodze spotkaliśmy jeszcze te śliczne istotki…

p5110036.jpg p5110048.jpg

…a Dharma tak była zmęczona ciągłym bieganiem, że już po 13 pokładała się, gdzie tylko mogła.

p5110012.jpg p5110013.jpg

Did I tell you that my garden is superb? Yes? Thousand of times? Really?? :) So, I must say one more time – it’s true :)

That Saturday evening we were sitting by the camp-fire and suddenly – something started make noise in thickets and dry leaves. It turned out that it was hedgehog!
Few years ago I took care about one from autumn to spring – it was paralysed, probably after car hit it. It was Mrs Hedgehog, so I called her Gabrysia. I have to feed her using syringe, I gave her medicins and made injections and massage her ill paws. After some time she recowered, so she was with me till spring, and then I set her at large.

Of course this hedgehog who was our guest at Saturday night it wasn’t Gabrysia (he was smaller than she was), but it’s nice to think, that he could be her child or grandchild.
.
That time I went on a walk not to the fields, but to the forest. I know beautiful place nearby, when there are myriads of lilies of the valley. During our walk – we met this beautiful creatures – butterfly and toad. My Dharma was exhausted by running all the time, that after 13:00p.m. she panted and tried to lay down everywhere :)

Niezwykły czytelnik / Unusual reader

W czasie długiego weekendu, mimo natłoku pracy w ogrodzie, udało mi się na kilka chwil przysiąść spokojnie na trawniku. Na kartki książki sypały się płatki kwitnących jabłoni, ptaki śpiewały… a towarzystwa dotrzymać chciał mi ten niezwykły gość :)

p5030003.jpg

Ten niezwykły czytelnik to kruszczyca złotawka (Cetonia aurata). W moim ogródku dużo jest tych chrząszczy, a ja strasznie je lubię. Metalicznie zielone pokrywy połyskują pięknie w słońcu, a dźwięk skrzydeł w locie to zabawne buczenie.

p5030004.jpg

During long weekend I had a lot to do, but I found few minutes to sit down on a lawn with ma book. Petals of blooming apple trees fallen down on pages of my book, birds sang… and this unusual guest wanted to keep me company during reading :)

.

This unusual reader it’s Rose chafer (Cetonia aurata) . There are lots of those beetles in my garden, I like them so much. The look like precious in the sun, because their first pair of wings are in metalic green colour. They sounds nice when the fly – it’s funny buzz :)

Kwiaty / Flowers

Straszne zamieszanie panuje ostatnio w moim życiu, troszkę zrobiło się nerwowo. Ogródek jednak ma moc uspokajania :)
Wszędzie kwitnie barwinek

barwinek.JPG

…a migdałek jest niesamowicie obsypany kwiatami.
Miłego długiego weekendu życzę wszystkim :)

migdalek.JPG migdalek2.JPG

I have very nervous time now, but my garden calms me down. Flowers of Common Periwinkle are everywhere, and Prunus triloba have amazingly lots of flowers!

Have a great weekend everybody – we have „long weekend” in Poland – I have 4 free days now :)

Ogród / Garden

O tej porze roku w ogrodzie jest tak pięknie, że aż oczu nie można oderwać. Kwitną drzewa owocowe, a pszczół jest w nich tyle, że stojąc pod drzewem ma się wrażenie, że jest się w ulu. Gdzie nie spojrzeć – same cuda! A to zaczynający kwitnienie migdałek, a to kwitnący różanecznik…

garden.jpg garden1.jpg

Właściwie nie ma co tu opowiadać, wystarczy popatrzeć…

garden2.jpg

garden3.jpg garden4.jpg

garden5.jpg

garden6.jpg

At this season there is so beautiful in the garden, that I cannot stop watching those little miracles! Trees are all in blossom, and there are myriads of bees, so when you stand under the tree – it sound as a beehive. Truly – there’s nothing to say – only need to watch.