Zapędzona do konfesjonału przez Chabrówkę zeznaję co następuje (a będzie tego dużo niestety – o ja, biedna uzależniona grzesznica).
Tak, prawdą jest że jestem uzależniona od herbaty. Uwielbiam te smakowe – jak cynamonowa czy waniliowa, przepadam za Earl Grey, ale lubię też smak tej zwykłej, czarnej. Z mlekiem, każdego ranka w pracy. Z cytryną i lodem w upalne dni. Z sokiem z czarnego bzu i miodem w mroźne zimowe wieczory, gdy przemarzną mi stopy a za oknem hula wiatr. Z sokiem malinowym – czasami. W towarzystwie przyjaciółki, aby lepiej się plotkowało. W samotności, jako dodatek do ulubionego czytadła. Krąg światła na stronach książki, ciepłe skarpetki i smak herbaty – to recepta na szczęście :).
*
Przyznaję, jestem uzależniona od czytania. Książki są ważną częścią mojego życia: są źródłem wiedzy, pomagają w kłopotach, leczą zranione serce i koją stargane nerwy. Czytam w pociągu, jadąc autobusem, na trawniku w ogrodzie, w łóżku przed zaśnięciem, w kąpieli – i w kuchni, kiedy w garnku gotuje się obiad.
*
Istotnie, pisanie to moja następna mania. Uwielbiam samą tę czynność. Od szkoły podstawowej prowadzę pamiętnik. Uwielbiam pisanie listów. Spisuję zasłyszane powiedzenia i aforyzmy. W jednym zeszycie spisuję swoje sny, w drugim ulubione wiersze, w trzecim – śmieszne powiedzonka przyjaciół i rodziny. Piszę też na swoim blogu, co daje mi ostatnio wiele radości.
*
Rzeczywiście, przyznaję, coś w tym jest, że nie umiem nic nie robić. Robienie „czegokolwiek bądź” jest jakąś nie do końca uświadomioną potrzebą. Trudno jest mi usiedzieć w jednym miejscu, jestem ciągle w ruchu, ciągle coś robię, gdzieś idę. Oczywiście winą obarczam moje ADHD. Wstaję dość wcześnie, cały dzień okazuję nieustający entuzjazm, ciągle jestem w biegu – i około godziny 22 czuje się jakby ktoś wyciągnął mi wtyczkę i odłączył mnie od prądu – więc padam strasznie zmęczona. Tęsknię nieustannie za spokojnym, leniwym dniem, za próżnowaniem i czasem dla siebie, po czym gdy już zdarzy się, że mam wolne – jakoś mimo woli narzucam sobie jeszcze jakieś dodatkowe obowiązki. To jest silniejsze ode mnie – ale męczące. Jestem postacią tragiczną :D marzę o odpoczynku a nie dane będzie mi go zaznać :)))
*
– Internet – ogólnie. Surfowanie po sieci w poszukiwaniu nowych technik, inspiracji, możliwości – dostęp do nieskończonej ilości wiedzy. Blogi – okienka do czyjegoś świata, przez które można zerknąć. Maile – możliwość natychmiastowego przesłania swoich mysli i uczuć na drugą stronę Ziemi, do której przywykliśmy, a która sama w sobie jest cudem. I moja własna strona, nieustające źródełko mojej radości :)
*
-Last but not least – „robótki” i czynności podpadające powiedzmy pod artystyczne. Wszelkiej maści. Od scrapbookingu, przez decoupage, szycie, robienie kolczyków – aż po odnawianie mebli i remonty mieszkań. Malowanie, rysowanie – rzadko, ale się zdarza. Druty – okazjonalnie. Szydełko – czasami. Fotografowanie – stale! Pisanie wierszy – już niestety nie.
Więcej grzechów też pamiętam. Za wszystkie wcale nie żałuję, nie postanawiam też poprawy. Pokuta i rozgrzeszenie – Nieee ;)
Większość z Was chyba już zdradziła nam ciemne strony swej jaźni, więc jako następne niech wyznają swoje grzeszki:
Anusia
Kira
Ngaire
i z innej beczki:Xis i Kuba