Ptaki / Birds

…ale wyjątkowo nie moje ptaki-cudaki, tylko ptaki bardziej refleksyjne,  nastrojowe.

Ten piękny wierszy Haliny Poświatowskiej przypomniała mi Cynka. Mała trawestacja – bo myśli ostatnio takie nieuczesane i rozbiegane – i jest.

Zdjęcie już podmienione na lepsze, czeremchowy pieniek podkradziony z okolic Cynkowego kominka, za zgodą właścicielki.

Ptaki
Ptaki
Ptaki

.
This time it won’t be my weird-birds – this time birds are rather reflective. I was inspired by Halina Poświatowska’s poem which was reminded me by Cynka. The poem was travested by me, cause my thoughts are lately so uneasy an dishevelled. So – here it is – text is:
“frozen birds
of my thoughts
all fluttered down
they eat”

Tyci, tyci, tyciusieńki / Tiny, wee and more wee

…jest kolejny mój ogródek.

Jest tu i drewniany płotek…

Wee garden

…obrzeżony kamieniami trawnik…

Wee garden

…piaszczysta ścieżka…

Wee garden

…i donica z kwiatami.

Wee garden

A wszystko to na powierzchni nie większej niż rozłożona chustka od nosa, w wiklinowym koszyku.

Wee garden

Ogródek trafił do przemiłej Guriany, która wylosowała go na pewnym spotkaniu… ale o tym następnym razem :)
.
Wee and tiny is my new garden. There’s wooden fence, and green lawn bordered with stones, sandy path and clay flower pot with flowers. And everything in small wicker basket! Guriana received this wee garden – on some great meeting – but that’s another story :)

ABC

Zobaczcie, co dostałam od przemiłej Lois, mojej partnerki w wymianie „ABC i cyfry” organizowanej przez LaWendulę! Paczka przyleciała zza oceanu, prosto z USA.

Jest i miły liścik, są samoprzylepne alfabety, jest mnóstwo skrawków z napisami i cyframi, ale najbardziej spodobały mi się vintage’owe pocztówki i znaczki. Są cudne!

Dziękuję Lois :)

.

Look, what Lois sent me for the March Paper Swap! The theme was „ABC and numbers“ and swap was organized by LaWendula. I received nice words in a letter, and I have selfadhesive alphabets, lots of bits and pieces with ABC and numbers but I like the most those great vintage postcards and stamps. They are lovely!

Lois, thank you so much!

Marcowa sukienka / March dress

W marcu jestem w ekstazie. Zima ustępuje miejsca wiośnie i można wreszcie siać i pielić i spędzać całe dnie pod gołym niebem. Wszystkie parapety mam zastawione doniczkami, w których kokoszą się a to sadzonki pomidorów, a to siewki roślin które wkrótce ukwiecą mój balkon. Przyjaciółki uszczęśliwiają mnie sadzonkami w prezencie, a wszystkie drobne znikają tajemniczo w miarę jak w domu pojawiają się coraz to nowe bratki i stokrotki.

Sukienka marcowa jest więc delikatna, jak pojawiające się na gałęziach nieśmiałe pąki i młode listki, jak soczystozielone kiełki wychylające się spod ziemi. A jednocześnie niesie w sobie zapowiedź wielkiej zieleni, jaka zawojuje świat.

Pasują do niej perfumy z wonią pierwszego wiosennego deszczu w nucie głowy, zapachem rześkich, wietrznych poranków w nucie serca i ciężkim aromatem bogatej, czekającej na zasiewy ziemi – w nucie bazy.

Metka gdzieś się zapodziała, ale napis na niej głosił: 100% zieleni.

Marcowa sukienka

At March I’m in extasy :) Winter passed awya and spring has come, I can sow and weed and sped whole days outside. All window sill are occupied with flower pots with sprouts of tomatoes and flowers-to- be.  I receive seedlings and plants as a gifts and spent all money for pansies and daisies.

My March dress is delicate like buds and new leaves, like sprouts in the soil. But it also a prognostication of big green which will rule the world soon.

It’t fits with parfumes with fragrances of first spring rain on top notes, windy mornings and rich soil waiting to sow in base notes.

I’ve lost a tag, but there was a mark: 100% of green.

Miasto / The city

Świąteczny szał opadł, czas wrócić do zwyczajności :) Mam nadzieję, że należycie i zgodnie z tradycją nacieszyłyście się domem, rodziną i objadłyście ;D

Mnie nawet w czasie Świąt udało się nadrobić małe zaległości. Ostatnio nie wyrobiłam się w terminie, ale bardzo chciałam zrobić pracę na wyzwanie z cytatem o mieście zaproponowanym przez Milqin na forum Scrappassion.

Dopiero teraz udało mi się usiąść w spokoju i zrobić tego scrapa. Oprócz wyzwaniowego cytatu – M. Świetlicki „Listopad” :

Och, chciałbym już wyjść z tego miasta, ręce wytrzeć o liście.
Cały ten kurz, tłuszcz miasta wytrzeć o liście.
Wyjdź ze mną, zobaczysz.

dodałam jeszcze fragment z mojej ulubionej „Kantaty” Jana Zycha – pięknie śpiewanej przez Marka Grechutę (od początku skojarzyły mi się oba te teksty):

Tu żadnej pory roku oprócz zimy nie ma.
(…)
A oni tam zboże sieją, senne siano się zwozi
w sienie otwarte na oścież.
Tam lato ze złotym berłem przechodzi.

(W razie czego, więcej jego wierszy znajdziecie tutaj)

I małe zbliżenie (ostatnio eksperymentuję trochę z różnymi, nie całkiem scrapowymi materiałami:)

.
Easter passed by, it’s time to come back to common life ;) I hope thet you spent holiday in wonderful style, with your families and friends.

I was able to catch some things up during the holiday. Lately I didn’t catch in the dead-line with a challenge with citation, on our phorum, so I’ve made it now. The quote was about city and was given by Milqin. The text is from the poem  „Listopad” by M. Świetlicki – in my, ekhem, translation – is: „Oh, I want to go out from this city, wipe my hands out with the leaves. Whole this dust, city’s grease wipe out with leaves. Come out with me, you’ll see”.

I added also fragment from my beloved poem „Kantata” written by Jan Zych. The text is:  „Here is no season by winter (…) And there they sow cereals, sleepy hay they conveyance in halls open wide. There summer is coming by with golden sceptre.”