Dziewczeta z forum Scrappassion ogłosiły nową edycję wędrujących albumów… zgłosiłam się i ja, mając nadzieję, że tym razem projekt się powiedzie (poprzednie dwie akcję wędrujących albumów w jakich brałam udział były raczej nieudane).
Magia – to temat mojego albumu.
Zapakowałam go pieczołowicie na drogę w specjalnie w tym celu uszytą torebeczkę.
Mój album ma przypominać tajemnicze księgi, pożółkłe zielniki, stare tomiszcza z zaklęciami. Na okładce z przodu kilka drobnych rzeczy (w sam raz do zbudowania chaosu a la Panna Tyk z powieści Pratchetta), z tyłu – litera „M” – jak magia.
Kilka detali…
Strona tytułowa – wraz z listem przewodnim…
…i pierwszy wpis, mój własny. Po głowie kołacze mi się cały czas cytat z Jeżynowego wina, którego fragment stał się podtytułem albumu: „Magia dnia powszedniego (…). Transmutacja podstawowego, organicznego surowca w tkankę, z której utkane są marzenia. Alchemia dla laika.” Mój wpis także poświęciłam takim zwykłym-niezwykłym chwilom…
…a jeden z użytych elementów to efekt moich eksperymentów z rdzą :)
Mój album ruszył w świat – tylko czekać, aż znajdą się w nim piękne wpisy innych dziewcząt :)
.
Next edition of wandering albums was announced on Scrappassion phorum – and I’m taking part in it :) My album is about magic. I’ve sewn a fabric bag for my album. Covers are in dark, vintage style, with small items on the front (like those one which were used by Miss Tick in Terry Pratchett’s books), and with letter M (for magic) at the back. And there is first layout in it – my own one. I’m still thinking about a quote from my favourite book „Blackberry Wine”: „Layman’s alchemy. . . . The magic of everyday things.” So it’s a subtitle of my album, and also – subject of my layout – about usual-unusual moments in life.