Znowu robótki! / Crafts again!

Dawno nie pokazywałam żadnych swoich robótek… najwyższy czas to zmienić :) Pudełeczko jest malusieńkie, w sam raz na parę kolczyków czy wisiorek :)
Lubię robić takie drobiazgi – to miłe, łatwe i szybko widać wyniki.

Pudełeczko z prezentami - Box with gifts

It’s a long time since I have shown my crafts last time… so it’s a high time to change it! :) This box is so small, that you can only put a pair of earrings or a pendant into it. I like to make or decorate such small things – it’s nice and easy and you can see results quickly.

Urlop i… pomidory :) / Vacation and… tomatoes :)

Dziękuję za wszystkie przemiłe komentarze i Wasze wsparcie przez cały ten trudny okres. Oczywiście, że pokażę mieszkanko bardziej „z bliska” :) Tymczasem kilka zdjęć z króciutkiego urlopu, na który udało nam się jeszcze załapać. Co prawda pogoda już jesienna, ale i tak było cudownie znowu mieć czas na poranne wędrówki polnymi ścieżkami.

Gdzieś w Pecnej - Somewhere in Pecna

Nina i Dharma szalały na dworze cały dzień…

Sharma  Nina

…udało mi się zrobić kilka fajnych zdjęć…

Biedronka - Ladybug

…ale najbardziej zaskoczyła mnie grządka z… pomidorami. Nie wiem, jakim cudem przeżyły i wyrosły w takich ilościach! Część wysiałam sama, część dostałam w formie sadzonek i troskliwie przepikowałam. Potem jednak nie miałam czasu, żeby się nimi zajmować. Tymczasem one – wyrosły jak na drożdżach – i koktajlowe, i zwykłe. A nic nie może się równać z aromatem i smakiem własnoręcznie wyhodowanych pomidorków :)

Pomidory czereśniowe - Cherry tomatoes

Thanks for all your kind comments and for your support for all that time! Of course, I’ll show you details of my flat. But in the meanwhile I can show you a few photos from my very short vacation. Weather was rather „in an autumn style”, but after all – I enjoyed it so much! It’s wonderful to have time again for morning walks on meadows! Dharma and Nina spent whole day at open air, I took photos, but the main atraction was my vegetable bed with tomatoes. I don’t know how they managed to grow so big! Part of them I sowed by myself, and some I received as small plants. Then I hadn’t time to take care of them, but they grew sooooo big! Cherry tomatoes and other types! And you know nothing compare to fragrance and taste of tomatoes, which you grew with your own hands!

Nareszcie… / Finally…

…mieszkamy w naszym nowym domu :)
.
Półtora roku od chwili, gdy zaczęliśmy szukać mieszkania, pół roku od znalezienia ogłoszenie, 5 miesięcy od dnia kupna, po blisko 3 ciężkich miesiącach prac wykończeniowych (w tym miesiącu mieszkania u mojej Mamy). Uff! W tym budynku (wejście jest za drzewami), na parterze jest nasze mieszkanie.
.
Osiadamy powoli, nadrabiamy zaległości. Tak przyjemnie wrócić do normalnego życia!
Co prawda jeszcze nie mamy wewnętrznych drzwi. Umywalki w łazience jeszcze też nie. No i kilku szafek brakuje. Jeszcze nie wszystkie obrazki znalazły swoje miejsce i nie wszystkie kartony zostały rozpakowane… ale – i tak jestem zakochana w tym mieszkaniu.

Nasz dom

…we are living in our new flat :)
.
One and a half years since we started to look for a flat, 6 months since we found an announcement, 5 months since we bought it, almost 3 very hard months of finishing works (1 month of living with my Mom included). Our flat is in that building (entrance to house is behind the trees) on the ground-floor.
.
We are settling down slowly, and we are trying to catch up on everything. What a pleasure to come back to a common life!
Admittedly, we haven’t had the inner doors yet. And a wash-basin in the bathroom. And some cupboards. Some pictures haven’t found its places yet and several boxes are still unpacked… but anyway – I’m in love with this flat.

Niezwykłe spotkanie / Unusual meeting

Mieszkanie wykańcza nas pomyślnie. W tej chwili mieszkamy kątem u mojej Mamy, razem z kilkoma kartonami, Dharmą i Niną. Świnksy – jako niewymagające tyle uwagi – jako pierwsze przeniosły się do nowego mieszkanka.
Dzisiejszy poranek. Wstaję o 6, zakładam na siebie byle co – trzeba wyprowadzić Dharmę. Wlokę się zaspana, tępo wpatrzona w chodnik i planuję dzisiejszy dzień. Co po kolei? Praca, kupić przedłużki do baterii, kaczka, zamówić drzwi… Zaraz… kaczka???

.
Odwracam się powoli. Chyba mam omamy. Tak, to na pewno ze zmęczenia. Mrugam oczami, ale widziadło nie znika. Spod muru stale przygląda mi się kaczka. Konkretnie krzyżówka.

.
Przyglądamy się sobie (Dharma oczywiście szaleje). Po chwili już wiem, co robi dzika kaczka na ulicy w centrum Poznania – zmierzwione pióra ubrudzone czerwienią – wzdłuż piersi ciągnie się rana.

.

Odprowadzam psa, wracam po kaczkę. Przy pomocy przechodniów po krótkiej pogoni udaje mi się złapać ją do materiałowej torby. Jestem cała umazana kaczą krwią. Po chwili – kaczka zostaje zapakowana do dużej klatki po chomiku. Siedzi już spokojnie.

.

Szybki prysznic, śniadanie. Pakuję się do pracy. Wiecie, torebka, telefon, organizer, kaczka… ;) Krótka wizyta w Starym ZOO – po chwili kaczka czeka już na transport do weterynarza, mnie kamień spada z serca i mogę już spokojnie iść do pracy.

.

Czas zacząć kolejny zwykły dzień :)

duck.JPG

Our flat finishes us succesfully. Now we live in my mother’s flat, with Dharma and Nina. Our guinea pigs (they don’t need as much attention) are in new flat already.

.
Today morning. I get up at six, wear… whatever and go out with my dog. I walk slowly ane plan my day – must go to work, buy some pipes, oh, duck, then order doors….Wait a minute… duck???
I turn around. I have hallucinations – I must be very tired… I blink, but phantom still exists. On the pavement, watching at me – duck. Mallard exactly.

.
I look at her, she look at me (Dharma getting crazy). I know now what heppend – duck has wound and bleeds.
I take dog home, then come back for the duck. With help of a stranger I’m catching her to cotton bag. I’m in duck blood. After few minutes – duck is in big hamster cage.
Shower, breakfast. I prepare to go to work. You know, hand-bag, cell phone, note-book, duck… :) Short visit in ZOO – duck is ready to go to vet, I’m ready to go to work and load off of my mind.

.

It’s time to start next ordinary day :)

Zakładki / Bookmarks

Pomiędzy malowaniem, kupowaniem cementu i rurek udało mi się wziąć udział w kolejnej wymiance organizowanej na forum Craftladies. Tym razem tematem były zakładki do książek, a nowością – każda z nas robiła neispodziankę dla dwóch osób. Co za tym idzie, każda także dostała 2 zakładki.

Poszczęściło mi się, bo w pierwszej paczuszce od mojej zakładkodawczyni dostałam już 2 prezenciki :) Naithana nie mogła zdecydować się, którą zakładkę wysłać, więc wysłała obie ;) Jedną papierową, w sam raz na zimowe wieczory z książką, i drugą- szydełkową, wiosenną.

bookmark.jpg bookmark1.jpg

Niedługo potem nadeszła kolejna przesyłka- z następną zakładką, tym razem od Spinki, z Majsterkowego Pola.

bookmark2.jpg bookmark3.jpg

Ja również zrobiłam zakładki dla dwóch dziewcząt. Dla Bergamotki na zakładce namalowałam sowę, bo Berg lubi sówki.

bookmark5.jpg bookmark6.jpg

Druga zakładka była dla Joani, która ma małego synka, któremu na pewno czytuje bajki. Dlatego właśnie decoupage’owa zakładka z misiowym wzorkiem.

dlajoani1.jpg dlajoani1a.jpg

Uwielbiam wymianki :)

In the meantime of painting, buying cement and pipes I took part in swap organized on Craftladies phorum. This time we made bookmarks, and each one was making bookmarks for two girls, so everyone received two bookmarks.

In first package I received as many as two bookmarks already. Naithana couldn’t decide which one she have to send – so she sent me both :) One is made of paper and it will be great for winter evenings, and the other one make me think about spring.
Few days after – another package came. Spinka sent me another wonderful paper bookmark.
Of course I made two bookmarks too. Bergamotka loves owls, so I handpainted owl for her. Joania has a little son, so with decoupage technique I made bookmark with teddybear for her. She can use it when she will read books to her son :)

I love swaps :)

Rękodzieło mniej artystyczne :) / Less artistic handicraft :)

Halo, jeszcze żyję :) Nic mnie nie przygniotło – z wyjątkiem odpowiedzialności, nic nie spadło mi na głowę – z wyjątkiem kilku problemów i utrudnień.

.

To najdłuższa moja przerwa w blogowaniu od chwili zaistnienia Schowka… Przez ten czas zdążyłam kilkakrotnie już załamać się całkowicie i kilkakrotnie odzyskać dobry humor – a wszystko to oczywiście za sprawą wykańczania mieszkanie. Trudno powiedzieć, kto tu kogo wykańcza – ja mieszkanie czy ono mnie ;) Jak sobie ostatnio zdałam sprawę – nie pamiętam już kiedy czytałam coś innego niż etykieta na kleju, farbie czy instrukcja składania sprzętu :)

.

Wszystkie terminy zostały przekroczone, wszystkie błędy – popełnione.

Wszystkim dziękuję za trzymanie kciuków :) Mam nadzieję, że już niedługo napiszę z nowego domu :)

Malujemy mieszkanko - we paint our flat

Hello, I’m still alive,nothing happened, just… everything happened :)

.

It’s the longest brake sice my blog came into existence… For that time I was in despair few times, and few times I regain good humour, and of course my flat was the reason. Now I don’t know exactly if I finish my flat or my flat finishes me :) Lately I realized, that for many weeks I had no time for reading nothing else but labels on paints and cements or „how to use” instructions :)

.

All dead-lines are postponed, all mistakes were made :)

Thank you for your support and for keeping your fingers crossed. I hope that next time I wil post from my new home :)