Tyle się dzieje, że sama za sobą nie nadążam :)
So many things going on here, that I have to catch up with it :)
Granny squares
Szczecin
Szczecin na zawsze pozostanie w mojej pamięci jako miasto pięknych kamienic, pasztecików i akwareli – a to za sprawą warsztatów z Pasiakową, która spełniła moje marzenie i zaprosiła nas na lekcję akwareli. No dobra, tak naprawdę to sama się wprosiłam, ale nie mówmy już o tym :)
Warsztaty były wspaniałe! Wielkie podziękowania dla Pasiakowej, a także dla Tores która użyczyła nam gościny.
I dla Cynki, która towarzyszyła mi przez cały weekend.
Takie wydarzenie zasługuje na własnego scrapa :) Znalazły na nim miejsce i paszteciki, i przygodnie poznany kot, i akwarele i świnka Tores (o przepraszam, nie świnka, a kawia domowa :). Wszystko było wspaniałe :)
Szczecin will always remain in my memory as a city of beautiful houses, special pies called „paszteciki” and watercolors – and this is due Pasiakowa’s watercolors workshops , which fulfilled my dream. She invited us for a watercolor classes. Well, in fact I importuned, but let’s not talk about it :)
The workshops were wonderful! A big thank you Pasiakowa and for Tores – because we gathered in her house. And for my friend Cynka, who acompanied me for whole lovely weekend. And this occasion deserve a layout :) Watercolors, and food and classes took place on it, also Tores’ guinea pig :) Everything was perfect!
Szmatka / Cloth
…i to nie byle jaka, tylko konopna! Na mojej drodze do ekologiczniejszego życia postanowiłam znaleźć zamiennik dla zmywaków i gąbek ułatwiających utrzymanie porządku w kuchni. Gdy trochę poszperałam, znalazłam informację o ciekawych właściwościach włókien konopnych. Jak się okazuje posiadają one naturalne właściwości antybakteryjne i z tego powodu łatwo utrzymać je w czystości, a dodatkowo ze względu na wytrzymałość jest to szmatka na baaardzo długo! (wszak były wykorzystywane w żeglarstwie do produkcji lin). No a gdy już się zużyje, to – ponieważ jest naturalna – bez problemu się rozłoży, a nie będzie zalegać w śmieciach setki lat.
Czym prędzej nabyłam więc konopny sznurek i przystąpiłam do pracy. Niestety kupiłam sznurek dość gruby, więc namęczyłam się strasznie – nić jest sztywna i szorstka, w dodatku skręca się podczas pracy więc co kilka oczek musiałam „odkręcać” robótkę. Następnym razem spróbuję z cieńszym sznurkiem, bo czułam się trochę jak siostra łabędzi z baśni Andersena, tkająca płótno pokrzyw :D
Tak czy owak prototyp jest gotowy, w wersji dzierganej słupkami. Na warsztacie kolejne ( w wersji szydełkowanej półsłupkami i w wersji z – po polsku to chyba się nazywa półsłupek nawijany :)
It’s not a common wash cloth, its burlap cloth! On my way to a greener life I decided to find a replacement for artificial cloths and sponges. After some research, I’ve found information about interesting properties of hemp fibers. As it turns out they have a natural antibacterial properties and are therefore easy to keep clean, and also because of the strength – you can use it extremely long! (After all, they were used in sailing for the production of ropes). Well, and when it’s so used to be thrown away – as is natural – it will not persist in the trash for hundreds of years but it can be composted.
Quickly I’ve bought hemp rope and started crocheting. Unfortunately, I bought a rope thick enough, so it was terribly difficult – the thread is stiff and rough, in addition – it twists during crocheting so I had to „untwist” it every few stitches. Next time I’ll try with a thinner cord, because I felt a bit like a sister swans from Andersen’s fairy tale, weaving cloth with nettles. Anyway, the prototype is ready, version crocheted with half double crochets. Next one (crocheted with half double crochets, and another – with single crochets) is on the hook!
Pan Pingwin / Mr. Penguin
Przez długi, długi czas był ulubieńcem Jasia. Zastąpiony przez Elmo, a w tej chwili zdeklasowany przez Panią Sowę (której imię zmienia się w zależności od humory – od Gabrysi, przez Igę po Zosię) nadal jest w czołówce, zajmując zaszczytne miejsce w łóżeczku. Zdecydowanie, Panu Pingwinowi należy się miejsce w naszym albumie :)
For a long, long time it was a favorite of Jaś’s toys. Replaced by Elmo, and at the moment outclassed by Mrs. Owl (whose name varies depending on the mood – from Gabriela, Iga or Zosia) but it is still one of the leaders, sleeping with Jaś. Definitely, Mr. Penguin deserves his own place in our album :)
Felicja
Chociaż już kilka lat minęło od czasu jak Felicja jest już za Tęczowym Mostem, wspominam ją często – była wyjątkowym królikiem. A właściwie był, bo po jakimś czasie dopiero wyszło na jaw, że to chłopczyk :)
Na ostatnim spotkaniu Koła Gospodyń Miejskich i Podmiejskich zrobiłam scrapa ze zdjęciem Felicji na działce, na zielonej trawie :) To jest moje lutowe wspomnienie (styczniowe znajdziecie tutaj: click!)
Although several years have passed since Felicja is at the Rainbow Bridge, I remember her often – she was an exceptional rabbit. Actually, he was, because after a while, it apperas that it’s a boy :)
And I made this layout at Februeary meeting of our creative circle of friends. And this is my February memory (the one for January you can find here: click!)