W tym tygodniu temat pracy był szczególny -„znajdź kogoś, kto się przyłaczy”. W tworzeniu mojej pracy brał udział Krzysiek. Podpisał się na scrapku sieciowym nickiem (xis) i narysował pingwinka. Pingwin jest symbolem systemu Linux, którym się Krzysiek pasjonuje.
Nowy nabytek…
…czyli mam moją wymarzoną maszynę! Po kilku wycieczkach do różnych sklepów, namyślaniu się, kilkakrotnych zmianach decyzji, wreszcie jest :) Nazywa się też ładnie, Emeralda :)
Mini art journal challenge – czyli znalazłam coś niesamowitego!
Uwielbiam przekopywać zasoby sieci w poszukiwaniu ciekawych pomysłów, inspiracji, nowych technik i interesujących ludzi. Podczas surfowania znalazłam ciekawego bloga z bardzo kreatywnym i inspirującym projektem. Zasady opisane są tutaj, a gdy tylko je przeczytałam pomyślałam: wchodzę w to! Ogólnie zabawa polega na tym, że Emily co tydzień, w niedzielę robi scrapka, którego publikuje na swej stronie. Podaje jego temat, technikę wykonania i materiały z jakich korzystała, a osoby które przyłączyły się do akcji, na ten sam temat przygotowują swoje własne prace. Projekt jest jeszcze o tyle ciekawy, że scrapy powstają na kartach do gry – po roku uzbiera się z nich cała talia opowiadająca o pasjach, uczuciach i życiu autora. Najwspanialsze w „art journal challenge” jest to, że co tydzień osoby w różnych krajach wykonują swoją pracę na na dany tematu. To bardzo inspirujące – niewidzialna sieć łącząca kobiety z różnych zakątków świata. Tak mnie to zafascynowało, że postanowiłam dołączyć do zabawy, co prawda to już 15 tydzień, więc nie wiem czy znajdę czas na nadrobienie brakujących tematów, ale w każdym razie od tego tygodnia będę też pracować nad „deck of me”.
Jako swój dzień na wykonanie pracy wybieram poniedziałek. Jutro pojawi się nowy temat, ale zdążyłam jeszcze wykonać pracę na ten tydzień, temat to „My parents”. Ponieważ moi rodzice rozwiedli się i wychowywała mnie Mama, mojego scrapka poświęciłam właśnie jej. Z jednej strony karty znajduje się jej zdjęcie, gdy pochyla się nad wózkiem (tak, to małe, białe zawiniątko to ja!), z drugiej strony – kilka słów.
Może więcej dziewcząt z Polski zainteresowałoby się tym projektem i przyłączyło do niego? Zapraszam! Myślę, że będzie to świetna zabawa!
Małe, a cieszy :)
Niezbędnie potrzebowałam pudełeczka do zapakowania kolczyków, a że ostatnio moja głowę zaprzątają myśli o scrapbookingu, więc naprędce wyprodukowałam rzeczone pudełko. Potem, na fali darcia, przyszywania, przyklejania itd. zrobiłam jeszcze notesik. Powędruje w prezencie razem z kolczykami.
Twórczo…
…spędziłam dwa dni urlopu które wzięłam za radą koleżanki. Tego mi było trzeba! Odsapnęłam, nabrałam energii, odżyłam… i tak jak sobie obiecałam, robiłam tylko miłe rzeczy. Nic to, że w domu nie było obiadu, lodówka świeciła pustkami, pranie leżało odłogiem, a porządki – ech, lepiej nie mówić :) W szale decoupage’owałam, szyłam, scrapbooking’owałam :) Między innymi wyprodukowałam poduszkę recyclingową :) To taka dziedzina sztuki – robótkowy recycling, czyli coś ładnego powstaje z niczego. Poduszka powstała z materiałowej torby na zakupy (troczki to uchwyty siatki :) i różnego rodzaju odzieżowych resztek. Jest tam fragment starej spódniczki, skrawek koszuli, a nawet – kawałek obicia kanapy. Guziki otrzymane w spadku po Babci, a do tego wszystkiego moje ukochane Ptaszki-Ulubiaszki (właściwie ptaki-cudaki).
Jarmark Wielkanocny w Szreniawie
Lepiej późno niż wcale :) Wielkanoc dawno już minęła, ale jakoś wcześniej nie mogłam się zebrać, żeby wrzucić tutaj fotki z jarmarku w Muzeum Rolnictwa w Szreniawie. W Szreniawie cyklicznie odbywają się róźnego rodzaju imprezy, jednak ta Wielkanocna jest chyba najpopularniejsza. Tradycyjnie juz wybraliśmy sie tam ze znajomymi i jak zwykle było wspaniale, niestety ze względu na rosnącą popularność tego wydarzenia ludzi było multum! Korki na drodze dojazdowej, parking naprędce urządzony na łące, na której poprzednim razem urządziliśmy piknik, wszechobecne kolejki, tłum i ścisk, to jedyne mankamenty naszego wyjazdu. Poza tym było cudownie, od podróży autobusem, przez zwiedzanie, zakupy, nieodłączną biesiadę na trawie, aż po przygodę z przeoczonym autobusem powrotnym i koczowaniem w przydrożnym barze. Troszkę zmarzliśmy wieczorkiem, jednak bawiliśmy się wyśmienicie. Kupiłam przepiękny kosz do mojej wiklinowej kolekcji i – oczywiście – zrobiłam kilka zdjęć. Wszystkie znajdują się w albumie „Szreniawa” w mojej galerii.