Dziś skończyłam szyć mój nowy patchwork, ale o tym może jutro, bo już dziś nie dam rady zdjęć zrobić :) W każdym razie zostało mi trochę łatek, więc wykorzystałam je i…
…wyszło mi takie coś :)
…zrobiony na konkurs na nieocenionym forum Craftladies.
Początkowo wydawał się być zwykłym misiem, jednakże przy bliższym poznaniu okazało się, że ma ciekawą osobowość. Gdy tylko się odwróciłam, zabrał się do lektury. Potem – zainteresował kwiatami.
Wkrótce wyszło na jaw, że nie jest Panem Misiem, ale Panią Misiową!
Gdy wyszłam do kuchni, okazało się, że pałaszuje ze smakiem powidła. Po jego wizycie niewiele zostało w słoiczku…
Troszkę ubrudzony Miś, lepki od powideł, zażył kąpieli, podśpiewując sobie pod nosem…
Wreszcie, po tylu emocjonujących atrakcjach, zasnął słodko. Ciiiii, nie budźmy go…
W tym tygodniu temat challengu Emily brzmiał – „funny ha-ha!” Miałyśmy napisać o tym, co nas rozśmiesza, co uważamy za zabawne, jak się śmiejemy. Do mojej karty dołączyłam zdjęcie zrobione 2 lata temu w czasie wakacji. Jest takie zabawne :) Kiedy Krzysiek je widzi, za każdym razem mówi to samo „ooo, makowy stwór!” :)
Jak się śmieję? Różnie :) Często się uśmiecham, często chichoczę, zdarza mi się uśmiać się do łez i pokładać ze śmiechu.
This weeks’s prompt was: „funny ha-ha!„. We have to write down what makes us laugh, what do we find funny, are we laugher out loud. How I laugh? In many ways – I smile, I chuckle, I giggle, I laugh loud :)
On my card I attached photo which was taken on holidays 2 years ago – I love it because it is so funny :) Every time when my boyfriend sees it – he says the same thing „oo, poppy monster!” :)
.
Mini art journal challenge -week 32
.
Przy okazji jeszcze jedna z zaległych kart – tym razem tematem była cisza. To temat w sam raz dla mnie, bo czasem bardzo mi jej trzeba.
By the way – it’s my catch up card – the prompt was: Quiet. This is prompt accurately for me, because sometimes I really need some quiet moments.
…czy powinnam pisać swojego bloga w dwóch językach? Co o tym myślicie?
Should I write my blog also in English? What do you think?
ma na imię Bruno i od miesiąca jest radością swojej mamy, a mojej koleżanki Bogny :) Tutaj ściska mój palec swoją słodką łapką…
A tutaj wynik otrzymanego pozwolenia na potrzymanie dzidziusia :)
Przyznaję od razu, nie mogłam się od Niego odkleić :) Te paluszki, te stópki… Rozczuliłam się :)
Na dodatek – jeszcze pod nogami plątało sie takie cudo – urocza kotka o oryginalnym imieniu Bohun. Jednym słowem – sama radość!