Kto zjadł wierzbę? / Who ate willow?

Mam w ogródku maleńką wierzbę. W zasadzie w tej chwili adekwatniejsze byłoby stwierdzenie: „miałam”.

Jakiś czas temu wierzba zaczęła jakby maleć. Niknąć. Chudła w oczach właściwie. Kilka dni temu kiedy na nią spojrzałam, w sumie już prawie jej nie było. Z bliska, po dokładnym wpatrzeniu się w resztki drzewka tajemnica się wyjaśniła i wydało się, kto za tym stoi. Winowajcy zostali natychmiast  zaaresztowani do słoika i oczekują na deportację.

(Próbowałam oznaczyć gąsienice, ale nie mam żadnego klucza do oznaczania motyli, więc na razie pozostają bezimienne. Może ktoś z Was wie, jaki to gatunek?)

Digi scrap
A śmieszny digiscrap na tę okoliczność został wykonany oczywiście w GIMPie, z wykorzystaniem zestawu retrodiva {designs} „Happiness Mini Kit”, ze strony Digital Freebies.

.

I have a small willow tree in ma small garden. But now I should rather say: I had a small willow in my small garden. Few days ago I discovered, that willow is smaller and smaller day by day, and almost it’s not here! When I came closer, I found, who did it! Some caterpillars ate my willow!  They were found guilty, immediately arrested into a jar, and now they wait for deportation.

This funny digiscrap for this occasion was made using GIMP and retrodiva {designs} „Happiness Mini Kit” from Digital Freebies.

Sekret / The secret

Dziś zdradzę Wam sekret. Początkowo chciałam opowiedzieć tę historię gdy najważniejsze rzeczy zostaną skończone. Ponieważ jednak ma to jeszcze potrwać, nie będę już czekać, tylko podzielę się z Wami swoją radością.

A więc oto mój sekret. Mam ogród. Ogródek właściwie, spłachetek ziemi niewiele większy od chusteczki do nosa :) ale własny, tu, w Poznaniu :)

Wszystko zaczęło się pewnego wiosennego dnia ponad rok temu. Już blisko rok szukaliśmy mieszkania, a tego dnia, jak co dzień, Krzysiek przesłał mi maila z linkami do ogłoszeń sprzedaży mieszkań. Sprawdziłam wszystkie, odrzuciłam część, a jedno z ogłoszeń szczególnie przyciągnęło moją uwagę. Kiedy wypytałam o wszystko, byłam już prawie pewna. Pamiętam, jak zadzwoniłam do Krzyśka : „Kochanie, dziś po pracy jedziemy oglądać nasze mieszkanie” :)

Po obejrzeniu mieszkania, decyzja zapadła w jakieś 1,2 sekundy :) Gdy rozstaliśmy się z agentką nieruchomości nastąpiła gorączkowa wymiana zdań, oszacowanie możliwości i kilka minut później złożyliśmy ofertę kupna.

Mieszkanko podbiło nasze serca – tym, co nas zauroczyło, były dwa balkony, a głównie – ogródek. Dla mnie, wychowanej w kamienicy na Jeżycach, całe życie marzącej o wsi i ogrodzie – to nie lada gratka!

Kupiliśmy mieszkanie w maju, na przełomie czerwca i lipca zaczęliśmy prace wykończeniowe (które nieomalże wykończyły nas ;), w ostatnim tygodniu sierpnia wprowadziliśmy się, choć pozostało jeszcze wiele pracy. Cały czas były więc inne potrzeby i wydatki – a to malowanie, a to kupno szafy – tak więc ziemia leżała sobie odłogiem, że się tak wyrażę (nie patrzcie na mnie, ja MOGŁABYM mieszkać bez stołu, za to z zadbanymi grządkami ;).

Wreszcie, po prawie roku, coś się zaczęło dziać. Najpierw pojawili się panowie, którzy wytyczyli nasz ogródek…

W ogrodzie - In the garden

…i postawili płot. Ta rozmazana smuga to szalejąca ze szczęścia Dharma :)

W ogrodzie - In the garden

Jakiś czas później – płot został przez nas starannie zaimpregnowany.

W ogrodzie - In the garden

Żeby nie było nieporozumień: posiadanie płotku w kolorze palisander, nie było moim wyborem, a postanowieniem wspólnoty. Znacie mnie, gdybym miała coś do powiedzenia, postawiłabym tu wiejski, sztachetowy płot – i najlepiej żeby od razu był zmurszały ;) Ale i na tym będę  suszyć gliniane garnki, tego możecie być pewne :)

Na początku lipca – kupiliśmy rośliny – głównie drzewa, krzewy i byliny…

W ogrodzie - In the garden

…a sami, z wielką pomocą mojej Mamy – zabraliśmy się do pielenia, wytyczania grządek, kopania, wybierania korzeni chwastów z ziemi, spulchniania jej, grabienia,  nawożenia – i wreszcie – sadzenia.

W ogrodzie - In the garden

Teraz ogródek żyje już własnym, barwnym i pachnącym życiem. Jest maleńki, ale jest w nim część dla roślin cieniolubnych i skrawek wrzosowiska, jest rabata w czerwieniach i grządka w żółciach, jest kępa ziół i roślin „z ogródka babuni” i jest miejsce w którym stanie pergola obrośnięta różami, wiciokrzewem i powojnikami. Ogródek ma w sobie coś magicznego, bo mimo fatalnej ziemi (pełnej gruzu, dziwnych pozostałości „po budowie”  i składającej się głównie ze żwiru), wszystko rośnie w nim jak na drożdżach. Lawenda kwitnie nieprzerwanie od momentu posadzenia. Różanecznik nie chce przestać kwitnąć, mimo, że to już wrzesień. Kerria dzielnie mu towarzyszy i  nadal jest obsypana kwiatami, a nagietki wykiełkowały w ciągu jednej nocy!

Różanecznik - Rhododendron Kerria

Budleja i barbula dzielnie wabią motyle – całe ich gromady uganiają się nad kwiatami w słońcu.

P9060011

Ogródek ma już nawet stałych mieszkańców (poza dżdżownicami, które przywożę z kompostu w rodzinnym ogrodzie na wsi :). Ten jegomość na przykład zamieszkał między choinką a płotem – nazwaliśmy go Barnaba :)

Pająk - Spider

.

Today I reveal you the secret. I wanted to wait until everything will be ready, but it looks that it will last until October the 15, so… My secret is: I have a garden. Very small garden, but only mine, here in Poznań.

Everything started some spring day over year ago. It was almost a year, while we were looking for new flat. This day, as usually, my Krzysiek sent me an e-mail with links to advertisements. I’ve checked them and made few phonecalls to ask for details. One advertisement was special – after conversation with a seller, I was quite sure. So I phoned xis, and said: „Honey, today we’re going to see OUR flat”. And we did. We saw three flats, but the first one was THAT one. We decided in… 1,2 seconds. After febrile conversation with each other, we called agent and oferred to buy. This flat enchanted us, because it has two balconies and mainly – it has small garden.

We bought it at May, at last week of June we started to finish it off and we moved in at last week of August.

Of course there was still something more important to buy and to do, and my ground waited for attention. Finally – something started. Firstly – nice men came and demarcated our small garden. Then – they raised a fence :) Some time later – we painted it. Of course, as you know, I prefere country style old fences, but it’s our community’s decision, that we all have to have fences of the same size and in palisander colour. On the photo you can see my Dharma – she was very happy of having so much space ;) At July we’ve bought plants – mainly small trees, bushes and perennials, and we’ve started to weed, trace flowerbeds, dig, eradicate weed’s roots from soil, rake and plant everything. Now my small garden is vivid, full of flowers and small creatures. This spider is living behind the tree, and we named him Barnaba :)

Śluby i kartki / Weddings and cards

Ostatnie miesiące obrodziły w wesela :) Najpierw Srebrna Akacja, potem ślub w rodzinie mojego xisa, potem moja Ania, niedługo Senmara – a teraz przyszedł czas na Monikę.

Tak się złożyło, że zostałam poproszona o zrobienie kartki z życzeniami na jej ślub – kartki zawierającej zdjęcia przyjaciół. Kartka miała być prosta, bez żadnych aniołków czy słodkich kwiatków, za to ze zdjęciami bliskich osób. Wyszło tak :)

Ślubna kartka - Wedding card

Ślubna kartka - Wedding card

Last months were full of weddings. Firstly – Srebrna Akacja, then – wedding in my xis’s family and my friend Ania, Senmara’s in the future. This time – it’s Monika who will say „Yes”. I was asked to make a wedding card for her – it had to be simple and without any angels or sweet flowers, but with photos of Monika’s friends. That’s result of my work.

52Q – 25, 32, 34

Dzisiaj zdałam sobie sprawę z tego, jak dawno nie pokazywałam moich tagów na challenge Emily! A więc kilka za jednym zamachem, żeby nie piętrzyły się zaległości :)

Today I discovered, that it’s a looong time, when I didn’t show my tags made for Emily’s challenge! So today few of them, just to catch up :)

52Q – 25
Q – have you had a hug today?
Przeczytajcie sami – nic dodać, nic ująć :)

52Q - 25 52Q - 25

Yes, I had – 1 hug with kiss as a bonus, one hug of my dog after the walk, 2 guinea pigs’ kisses, which smells like hay, and one puuuurrrrrrrr cat’s kiss :) I’m so lucky :)

52Q – 32
Q – why did i do that?
„Dlaczego znowu to zrobiłam?” – bardzo często myślę to sobie, kiedy kolejny raz toczę walkę z czasem ;)

52Q - 32

„Why did I do that” – I think about it often, when I struggle with time :)
52Q – 34
Q – how do you create your nest?
Zwierzaki, rośliny, książki, kilka ulubionych drobiazgów i ulubione meble – te stare, z duszą – to właśnie składa się na moje gniazdko. No i duuuużo herbaty :)

52Q - 34

My pets, plants, books, few favourit things and favourite furniture – those old one, with soul and history – this makes my nest. And loooots of tea :)

Grzyby / Mushrooms

Spójrzmy prawdzie w oczy: lato się kończy. Dziś, jadąc rano rowerem, troszkę już zmarzłam. Nie za dużo, tyle tylko, żeby poczuć, że zbliża się czas, gdy trzeba będzie schować sandały do szafy i przeprosić się z rajstopami i swetrem.

Idzie jesień, z fioletem wrzosów, rześkim powietrzem, szelestem suchych liści i zapachem ognisk.
Lubicie jesień? Ja uwielbiam. Wiem że się powtarzam, bo chyba piszę tak co roku :) Ale lubię :) Wrzesień nieodmiennie kojarzy mi się z zapachem nowych zeszytów i kredek, i postanowieniem, że teraz będę pilną uczennicą i będę bardzo grzeczna. Jaka szkoda, że do pracy nie potrzebuję nowych zeszytów :)
No i nie zapominajmy o grzybach. Poranne pobudki, rosa na kaloszach i wynajdywanie cudów w mchu i trawie. A skoro o grzybach mowa…

Szydełkowe grzyby - Crocheted mushrooms

Szydełkowe grzyby - Crocheted mushrooms Szydełkowe grzyby - Crocheted mushrooms

Szydełkowe grzyby - Crocheted mushrooms

Następnym razem dam Wam przepis na takie muchomorki, tylko najpierw muszę go spisać :)
A tymczasem – miłego końca lata :)
.
Let’s face the facts: summer is ending now. Today, when I’ve went to work, I felt cold – not too much, just a little, just to notice, that it’s time to put away my sandals and say 'hello’ to tights and sweaters :) Fall is so close, with violet of its heathers, dry leaves and smell of bonfires. Do you like the fall? I love it – yes, I say it everyear :) But I love it, and it reminds me smell of new copy-books and very strong will, that I will be nice and diligent pupil. What a shame that I don’t need to have copy-books in my work now :)
And autumn is relevant with picking mushrooms. With early rouses, dew on wellingtons and searching for mushrooms in mosses and ferns. In question of mushroom – look for my crocheted mushrooms :) I will post a pattern next time – but I jast have to write it down :) In the meantime – have a nice summer’s end!

Scrapowy prezent / Scrapbooking gift

Spójrzcie, jaki piękny prezent przygotowała dla mnie Betty! Od czasu naszego poznania widujemy się systematycznie i wczoraj właśnie Betty zrobiła mi taką piękną niespodziankę.

Scrapowy prezent - Scrapbooking gift

Czyste kartki notesu czekają tylko na pierwsze litery, a cały notes to po prostu dzieło sztuki.

Scrapowy prezent - Scrapbooking gift

Kolory – przepiękne! Każdy element dopracowany w najmniejszym szczególe, wszystko  perfekcyjnie zestawione w cudną całość. Począwszy od wstążek na grzbiecie, przez kłódeczkę z przodu, guziki, bradsy, pokolorowany distressami stempel…

Scrapowy prezent - Scrapbooking gift Scrapowy prezent - Scrapbooking gift

Scrapowy prezent - Scrapbooking gift Scrapowy prezent - Scrapbooking gift

…a napisik po prostu podbił moje serce :)

Scrapowy prezent - Scrapbooking gift

Tył notesu jest tak samo wysmakowany jak przód.

Scrapowy prezent - Scrapbooking gift

Każdy kluczyk jest inny, a efekt spękań został zrobiony stemplem :) Coś niesamowitego!

Betty, bardzo, bardzo dziękuję :)
.
Look what I received from Betty! Since we’ve met each other, we meets systematically, and yesterdey she surprised me with this beautiful notes. All details are sophisticates and well-matched: from padlock,ribbons, buttons, stamped and coloured picture and brads. Even backside of the notes is beautiful: every key is different, and this crackle background was made with a stamp – it’s unbelievable!
Thank you so much Betty!