Książki / Books

Jestem molem książkowym. Może to dlatego, ze jako dziecka spędzałam dużo czasu z moją Mamą  w jej pracy w bibliotece? A może dlatego, że czytała mi na czerwonej kanapie piękne baśnie? A może dlatego, że wieczorami przed zaśnięciem opowiadała mi o książkach, które warto przeczytać?

W każdym razie – książki są ważną częścią mojego życia – i dlatego też stały się tematem kolejnego art żurnala, wykonanego na potrzeby drugiej edycji wędrownych żurnali. Cudnie będzie wysłuchać opowieści o książkach lubianych przez pozostałe uczestniczki.

Sam żurnal powstał na bazie starej, zniszczonej książki wypatrzonej na pchlim targu. Bardzo była poszarpana, ale teraz otrzymała nowe życie.

Motto mojego żurnala to słowa „jest w książkach coś szczelniej niż książka zamknięte”. Niestety nie miałam możliwości zrobienia lepszych zdjęć :/

Okładka en face…

…pierwsza strona…

…strona z listem przewodnim art żurnala…

… strona tytułowa…

…i spis treści.

a to oryginalna wklejka na okładce.

I’m a bookworm. Maybe it is because as a child I spent a lot of time with my mother in her work in the library? Or maybe because she read me lots of beautiful fairytales on soft red couch? Or maybe because of those evenings, when before going to bed my mother described me the books that are worth reading?

In any case – the books are an important part of my life – and, therefore, became the subject of new art journal, which I made for the second edition of round robin art journals. It will be great to see pages with stories about other participants’ favorite books.
Art journal itself is based on an old, damaged books which I’ve found at the flea market. It was really  torn, but now received new life. The motto of my journal are the words „something is in the books closed tighter than a book.” Unfortunately, I did not have opportunities better pictures :/ but you can see the covers and title page, and pages with cover letter.

Miłość / Love

…od pierwszego wejrzenia.
Tak właśnie pierwszy raz zobaczyłam Jasia – gdy jego tata pokazał mi to zdjęcie na wyświetlaczu aparatu w sali pooperacyjnej. Wcześniej zastanawiałam się ciągle, jak to będzie, gdy zobaczę maluszka już po urodzeniu – czy poznam go? czy będzie miał jakieś cechy, które wyróżniłyby go z tłumu nieznajomych? czy gdyby pokazano mi kilka noworodków, umiałabym wskazać własnego? Nie wiem do dziś, czy rozpoznałabym go nie wiedząc wcześniej że to on, ale jedno jest pewne – gdybym miała wybrać najpiękniejszego, wskazałabym tego chłopczyka :)

A na tym zdjęciu ma dosłownie kilka minut – fotka jest troszkę zamazana, bo robiona przez szybkę inkubatora :)

Love at first sight.
The first time when I saw Jaś – it was when his dad showed me a picture on the screen of the camera in the recovery room at hospital. It was this photo, the first one. Earlier, during pregnancy, I still wondered how it will be when I see my baby after birth – will I recognize him? if he will have some characteristics that differentiate him from the crowd of strangers? or if I would see group of newborns – I could point out my own? I still do not know to this day whether I could recognize him or but one thing is certain – if I had to choose the most beautiful baby boy, I would choose this little boy :)

And at this picture Jaś is just a few minutes old – photo is a little blurry, because was taken through the incubator glass:)

Kocyk / Blanket

A konkretnie kocyk na zamówienie :) Długo to trwało, ale nareszcie jest gotowy :) Połączenie kolorów jest istotnie zagadkowe i całkowicie mi obce. Skąd ten zestaw?


Jeszcze przed narodzinami Jasia udziergałam dla niego kolorowy kocyk. Kiedy jednak na spacer panowie wybierali się we własnym towarzystwie, był dla nich zbyt pstry – zażądali czegoś bardziej stonowanego, dopasowanego kolorystycznie do wózka. A że wózek jest czarny, ozdobiony czarno-białą kratką z pomarańczową lamówką…

Uszydełkowałam kocyk z czarno-białych granny squares, z szarymi środkami. Kwadratów jest 9, do tego szerokie obramowanie z pomarańczowym akcentem.

Pasuje idealnie!


Coraz chłodniej i sezon ogrodowy zakończył się definitywnie, ale ostatnie zbiory były imponujące. Uwierzycie, że wyhodowałam je od nasionka?

I smaczne :) Dynia trafiła w tym roku na listę ulubionych :) A nadziewana kuskusem z warzywami była po prostu przepyszna!

A blanket was made specifically for order :) It took me a long time to crochet it, but finally is ready :) The combination of colors is indeed puzzling and completely not in my style. Why this set of colours?
When I was pregnant I crocheted blanket for my baby. But when Jaś and his father go for a walk in their own company, they claim that blanket is too colourful. Not in man style :) So they demanded something more subdued, in color matched to the stroller. And since the stroller is black, decorated with black and white checker with orange trim …
So I crocheted blanket of black-and-white granny squares, with gray centers. There are 9 squares, with wide border with orange accents. It fits perfectly!
It’s getting colder outside and garden season ended definitively, but recent harvest were impressive. Do you believe that I bred this vegetables from seeds? :) And pumpkin went this year to the list of favorites :) And stuffed with couscous with vegetables was simply delicious!

Freak

…czyli moja przyjaciółka Aga w niesamowitych okularach, wygrzebanych na pchlim targu :)

…that is my friend Aga in amazing glasses, which she’ve found at the flea market :)

A tymczasem w kuchni trwa produkcja przecieru – tym razem z papryki. Ma boski, nasycony czerwony kolor i wspaniały smak! Idealny na zupę, świetny w połączeniu z przecierem dyniowym i odrobiną sera pleśniowego. Mniam!


Meanwhile, in the kitchen – production of puree is going on. This time – paprika puree. It has a divine, deep red color and great taste! Ideal for soup, great in conjunction with pumpkin pureed and a bit of cheese. Yummy!

Wzory kwiatowe / Floral patterns

Czwarty dzień zajęć Shimelle poświęcony był wzorom kwiatowym – w to mi graj :)
Tak się rozkręciłam, że zrobiłam 2 layouty. Rację miała 2:16 mówiąc, że początki macierzyństwa dobrze robią na kreatywność :) Tylko czasu brak :)
Pierwszy layout ze zdjęciem z mojej ulubionej trasy wędrówek na wsi, w Pecnej – droga przez pola i łąki, z cudnymi widokami.

W drugim wykorzystałam fragment wiersza Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej „Kto chce bym go kochała” i zdjęcie mikrokosmosu rozpościerającego się pod naszymi stopami.

The fourth day Shimelle’s online classes was devoted to floral patterned papers – good for me :)
I did two layouts. 2:16 was right saying that first days motherhood is good for the creativity :) Only that lack of time…
The first layout is with a photo of my favorite walking route at the countryside, in Pecna – the road through the fieldsone I used quote from Maria Pawlikowska-Jasnorzewska”s poem „Who wants me to love him” and a picture of microcosm which lies under our feet.

Dynie / Pumpkins

Dotychczas interesowały mnie wyłącznie ze względów estetycznych :) Te duże, pomarańczowe stanowiły dekoracje domu i ogrodu jesienią, a te małe, ozdobne, które świetnie się suszą, stały sobie w kuchni aż do następnego sezonu.
W tym roku zakochałam się w dyniowym smaku.

Dynia pieczona, skropiona odrobiną oliwy, racuszki z dyni na słodko, zupa dyniowa… istna poezja. A że nadal jestem na etapie zaprawiania, do słoików i butelek trafia dyniowy przecier. Będzie wspaniały na zimowe dania.
Czy może być coś bardziej złocistego?

So far, I was interested in pumpkins only for aesthetic reasons :) This big, orange one I used as an autumn decorations in home and garden, and those small&decorative, stood in the kitchen until the next season (they are easy to dry).
But this year, I felt in love with pumpkin flavor.
Roasted pumpkin, sprinkled with a bit of olive oil, pumpkin pancakes and a pumpkin soup… just delicious. And I’m still at the stage of making preserves, so pumpkin puree goes to jars and bottles. It will be great for winter dishes. What could be more golden than this?